Kraków, Poznań, Bolesławiec... Kolejne placówki proszą o pomoc w dostarczeniu materiałów ochronnych. Na wagę złota są maseczki, fartuchy, rękawiczki.
Ministerstwo Zdrowia i wojewodowie uspokajają: sprzęt dla szpitali jest i będzie dostarczany na bieżąco. Mimo to kolejne placówki apelują o pomoc. Każda maseczka, fartuch czy rękawice są na wagę złota.
- Brakuje nam przede wszystkim ubrań ochronnych. Takich, które spełniają wymogi, jak na przykład kombinezony ochronne. Te, które dostaliśmy to kombinezony wojskowe, które w szpitalu mają ograniczone zastosowanie. Brakuje nam fartuchów, maseczek. Musimy zabezpieczyć personel, bo jak oni się rozchorują, to nie będzie miał kto leczyć - mówi dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Reporterka TVN24 spytała małopolskiego wojewodę, jak odniesie się do apeli krakowskich szpitali dotyczących wyposażenia. - Otrzymałam dość ogólną odpowiedź, że apele szpitali nie pozostają bez odzewu i sprzęt będzie na bieżąco uzupełniany - mówi Marta Gordziewicz, reporterka TVN24.
"Jesteście kochani!"
W mediach społecznościowych można też znaleźć prośbę z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
"Kochani! Po raz kolejny okazuje się, że my Polacy, w sytuacjach kryzysowych potrafimy działać!!! Lekarze z naszego szpitala poprosili, aby spróbować załatwić maseczki chirurgiczne wielorazowego użytku. Rzuciłam hasło. Zaczęli się zgłaszać ludzie dobrej woli, którzy mogą usiąść i szyć! Zgłaszają się firmy z materiałami, prywatne osoby , które mogą pomóc w transporcie. Jesteście niesamowici!!!" – czytamy na profilu szpitala w mediach społecznościowych.
"Prosimy o wsparcie i pomoc"
Na pomoc liczą nie tylko szpitale. Zespół Opieki Zdrowotnej w Bolesławcu też opublikował długą listę środków, które są im niezbędne w pracy.
"W związku z panującą w kraju sytuacją epidemiologiczną oraz z niemożnością pozyskania niezbędnych środków do zabezpieczenia personelu oraz pacjentów Zespół Opieki Zdrowotnej w Bolesławcu PROSI O WSPARCIE I POMOC finansową lub rzeczową w zakresie: kombinezony ochronne, maseczki jednorazowe, fartuchy, maski, fartuchy z folii, rękawice nitrylowe rozm. S, M, L, XL, czepki damskie, czepki męskie, gogle ochronne, ochraniacze na buty, środek do dezynfekcji rąk, płyn do mycia rąk, chusteczki do dezynfekcji powierzchni, chusteczki do dezynfekcji, płyn do dezynfekcji pomieszczeń. W przypadku darowizny rzeczowej prosimy o kontakt " - napisano w komunikacie na stronie szpitala.
"W magazynach zostało nam 40 kombinezonów"
Poznańscy ratownicy medyczni zaapelowali do mieszkańców o wskazanie im możliwości kupna ubiorów ochronnych wykorzystywanych np. w lakiernictwie. Przez zagrożenie koronawirusem zapasy pakietów ochrony biologicznej pogotowia w Poznaniu praktycznie się wyczerpały.
Rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu Robert Judek podkreślił we wtorek, że każdej doby zespoły medyczne w aglomeracji wyjeżdżają do pacjentów ponad 200 razy, z czego cześć interwencji dotyczy zagrożenia zakażeniem koronawirusem. Zapasy kombinezonów ochronnych pogotowia są na wyczerpaniu. - W magazynach zostało nam 40 sztuk. Zużycie wzrosło nam straszenie w ciągu ostatnich dni – powiedział.
- Pojawiła się obawa, że w zespołach ratownictwa medycznego może zabraknąć podstawowych rzeczy, takich jak: kombinezony zgodne z kategorią III odzieży ochronnej (wykorzystywane również w lakiernictwie), maski FFP2, FFP3, przeszukujemy również stacje Orlen w poszukiwaniu płynów dezynfekcyjnych – napisali ratownicy w apelu umieszczonym w poniedziałek w mediach społecznościowych.
Robert Judek powiedział, że pracownicy pogotowia zdecydowali się na taki krok, m.in. dlatego, że dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych są niewystarczające. - Tu nie ma złej woli nikogo, że dostajemy tego niewiele, tylko trzeba podzielić zapasy na wszystkich, którzy mają taką potrzebę – przyznał.
Wyjaśnił, że możliwość kupna pakietów ochrony biologicznej na rynku są bardzo ograniczone. - Kupimy chętnie, tylko nie mamy gdzie - powiedział. Dodał, że ratownicy chętnie nabędą kombinezony wykorzystywane w ochronie roślin czy lakiernictwie. - One mają te same normy i spełniają te same kategorie, które są wykorzystywane u nas. Być może ludzie, którzy się tym zajmują, nie wiedzą nawet, że mają w swojej ofercie rzeczy, które możemy używać i chcemy kupić, dlatego nie oferują nam tego – wyjaśnił.
Dodał, że apel spotkał się z dużym odzewem wśród mieszkańców. - Mam nadzieję, że za chwilę będziemy finalizować, kupno ok. 250 kombinezonów (…) Można powiedzieć, że 250 kombinezonów to 100 wyjazdów. Ale lepiej to brzmi niż 40 sztuk w magazynie i po jednym pakiecie ochrony biologicznej w każdym zespole ratownictwa – przyznał.
- Ratownicy nie wyjeżdżają do każdego zdarzenia ubrani w pakiet ochrony biologicznej, bo to by oznaczało zużycie rzędu pół tysiąca kompletów dziennie. To oznacza, że musielibyśmy mieć ok. 4-5 tys. sztuk kombinezonów na tydzień – ocenił Judek.
Przyznał, że do tej pory cztery zespoły ratowników musiały zostać poddane kwarantannie przez zagrożenie zakażenia koronawirusem. - Zagrożenie w dwóch przypadkach było minimalne, w dwóch kolejnych większe (…) Każda sytuacja, w której nasi pracownicy musza przejść kwarantannę, to olbrzymi problem - zaznaczył.
Aglomerację poznańską obsługuje łącznie 26 zespołów ratownictwa medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.
Jak pomagać skutecznie?
W wielu regionach Polski powstają tematyczne grupy, które starają się na bieżąco odpowiadać na potrzeby szpitali. Każda wedle swoich możliwości i umiejętności. Kluczem do sukcesu jest dobra organizacja tak, by przygotowywanie i dostarczanie darów było bezpieczne dla pomagających i dla tych, do których dary są skierowane.
I tak grupy "Polskie krawcowe", "Opolskie krawcowe szyją dla służby zdrowia" czy "Maseczki dla krakowskich medyków" zajmują się szyciem odzieży ochronnej. Każda pracowała też swój własny system dystrybucji. Tak by w szpitalach nie pojawiły się tłumy z kartonami wypełnionymi darami.
Do szpitali w całej Polsce docierają też darmowe posiłki. To pomysł restauratorów, którzy chcą dołożyć swoją cegiełkę do walki z koronawirusem. Koszty żywności, z której przyrządzane są posiłki, pokrywane są ze składek obywateli.
Z kolei dary od lokalnych mieszkańców gromadzą m.in. strażacy. W Wielkopolsce najgłośniejsze akcje to te organizowane przez OSP Puszczykowo i OSP Poznań-Głuszyna.
"W związku z ogromnymi potrzebami zgłaszanymi przez personel, ale również pacjentów, po uzgodnieniu ze służbą BHP szpitala mieszczącego się przy ulicy Szwajcarskiej przekazujemy więcej szczegółów dotyczących zbiórki. Najbardziej potrzebne są teraz: maseczki z filtrem FFP2 i FFP3, kombinezony ochronne jednorazowe, ochraniacze na buty, woda mineralna w małych butelkach i w dużych (1,5 l) niegazowana, soki, kawy herbaty, cukier, ręczniki papierowe, batony, czekolady, chusteczki nawilżane, rękawiczki lateksowe jednorazowe. Jeżeli jedzenie ciepłe to tylko od Firm (nie zawozimy domowych wyrobów - zalecenie sanitarne)" - apelują strażacy z OSP Poznań-Głuszyna.
- W internecie pojawiło się wiele informacji dotyczących powodów, dla których strażacy gromadzą wodę pitną dla szpitali. Mogę zdementować plotki, z których wynika, że wody może zabraknąć. Butelkowana woda potrzebna jest dla pacjentów, którzy sami nie mogą jej kupić ani otrzymać od bliskich, ponieważ w szpitalach obowiązuje zakaz odwiedzin - mówi Łukasz Wójcik, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
Chcesz pomóc? Najpierw wypełnij ankietę
W Poznaniu jest tak wiele charytatywnych inicjatyw na rzecz szpitala, do którego trafiają zarażeni koronawirusem, że władze miasta zdecydowały się skoordynować te działania na stronie internetowej magistratu.
"Dziękujemy ogromnie za cudowne postawy i chęć pomocy, mamy nadzieję, że nasze wytyczne pomogą w lepszej organizacji i zapewnią wszystkim zainteresowanym bezpieczeństwo. Prosimy nie kontaktować się bezpośrednio ze szpitalem, jego pracownicy są teraz skupieni na przygotowaniu szpitala do nowych zadań związanych z przeciwdziałaniem COVID-19" – piszą urzędnicy.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: OSP Poznań-Głuszyna