Centrum Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu od tygodnia prosiło o pomoc. Zakażony personel nie dawał już rady opiekować się chorymi i zdrowymi podopiecznymi. Z centrum ewakuowano chorych, jednak w niedzielę okazało się, że koronawirusem zakażonych jest kolejnych 37 podopiecznych placówki - poinformował rzecznik wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.
Dziewięć osób zakażonych koronawirusem z Centrum Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu zostało w sobotę ewakuowanych do szpitala zakaźnego w Poznaniu – poinformował rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube. Łącznie wywieziono już 15 osób.
- Dzięki współpracy wojewody z siostrami dominikankami z Broniszewic do prywatnego Centrum Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu trafi kolejnych troje wolontariuszy z Katowic. To siostra zakonna franciszkanka z długoletnim stażem w pracy w domu pomocy społecznej oraz pielęgniarz i ratownik medyczny – poinformował Tomasz Stube.
Wojewoda skierował także do pracy 17 pielęgniarek oraz pięciu opiekunów. To reakcja na wcześniejszy apel pracowników Centrum Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu.
Niestety niedzielne wyniki wykazały, że koronawirusem zakażonych jest kolejnych 37 podopiecznych Centrum - poinformował po południu rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.
Na granicy wyczerpania
W ubiegły czwartek ośrodek poddano kwarantannie po zdiagnozowaniu koronawirusa u jednej z pacjentek. W centrum zamknięto wówczas 70 pensjonariuszy i 17-osobową kadrę.
- Od tamtego czasu pracujemy dosłownie całą dobę. Mamy pod opieką pacjentów starszych, schorowanych, niewstających z łóżek, wymagających przewijania, karmienia, bliskiego kontaktu. Cały czas boimy się, że ich zarazimy. A do tego zaczyna nam po prostu brakować sił, jesteśmy osłabieni, jest nas za mało – mówiła wówczas dyrektor ośrodka Ewa Goździewicz.
Dodała, że w centrum personel to zaledwie kilkanaście osób - wszyscy zakażeni koronawirusem.
- Jesteśmy przerażeni. Nie możemy odejść od łóżek podopiecznych, ale podchodząc do nich, ryzykujemy ich życie. Stosujemy wszelkie środki ochrony, ale to po prostu szaleństwo, że się nimi opiekujemy w takim stanie. Odejście od łóżek chorych byłoby nieludzkie – oświadczyła dyrektor.
W środę wojewoda podjął działania w celu zabezpieczenia opieki medycznej i pielęgnacyjnej dla podopiecznych ośrodka opiekuńczego. - Dzięki tym działaniom ośrodek będzie mógł wrócić do normalnej pracy – powiedział Tomasz Stube.
O pomoc prosi DPS w Psarach
O pomoc apelują kolejne placówki z Wielkopolski.
- To już ten moment, żeby zwrócić się z apelem o wsparcie załogi Domu Pomocy Społecznej w Psarach – poinformował na swoim profilu społecznościowym starosta ostrowski Paweł Rajski. W placówce zamkniętych jest 200 osób, w tym 166 pensjonariuszy.
Rajski poinformował, że pracującym w DPS w Psarach ludziom "zaczyna po ludzku brakować sił". "Oni pilnie potrzebują wsparcia i podmiany w codziennych obowiązkach" – zaapelował. Podał, że w dziale gospodarczym DPS brakuje 3-4 osób, w dziale socjalnym i administracyjnym po 2-3 pracowników oraz w kuchni 2 osób.
Wyjaśnił, że praca polega na przygotowywaniu i rozwożeniu posiłków, utrzymaniu budynków i infrastruktury oraz prowadzeniu spraw księgowo-administracyjnych. "Mile widziani są wolontariusze, ale jesteśmy gotowi zapłacić za pracę. Zapewniamy wszystkie środki ochrony osobistej" – podkreślił starosta i zaprosił do kontaktu na Facebooku.
Dom Pomocy Społecznej w wielkopolskich Psarach zamknięto i zarządzono kwarantannę 7 kwietnia, kiedy okazało się, że jedna z pielęgniarek jest zakażona koronawirusem.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24