Szpital w Kaliszu został zamknięty po tym, jak na oddziale chirurgicznym zmarł jeden z pacjentów. Przeprowadzone badania na obecność koronawirusa dały u niego wynik pozytywny. Szpitala przez kilka godzin nikt nie mógł opuścić, nikt tam też nie mógł wejść. Teraz są już zamknięte tylko dwa oddziały.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>> KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
Wojewódzki Szpital Zespolony przy ulicy Poznańskiej w Kaliszu został zamknięty ze względów bezpieczeństwa i możliwość zakażenia innych osób - poinformował w czwartek rano wojewoda wielkopolski. Wszystko po tym, jak zmarł 75-letni pacjent, u którego stwierdzono zakażenie koronawirusem. Mężczyzna leżał na oddziale chirurgicznym.
Lekarze, pielęgniarki, salowe i pacjenci znajdujący się w środku mieli zakaz opuszczania budynku.
Lista osób, z którymi chory miał kontakt została już przekazana do sanepidu. - Czekamy na dalsze decyzje - przekazywał w czwartek rano Paweł Gawroński, rzecznik prasowy szpitala w Kaliszu.
Ostatecznie po południu szpital ponownie otwarto. Zamknięto jedynie jego część. - Czasowemu wyłączeniu podlegać będą oddziały chirurgiczny oraz internistyczny - przekazał Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego.
Kwarantanna w szpitalu i w domach
Na oddziale wewnętrznym w kaliskim szpitalu przebywa 22 pacjentów, "zamkniętych" jest też 15 osób z personelu medycznego. W przypadku oddziału chirurgicznego mowa o 9 pacjentach i 5 osobach z personelu. Wszyscy oni pozostaną na dwutygodniowej kwarantannie.
- Oczywiście są to tylko osoby, które teraz znajdują się w szpitalu - poinformowała Anna Napierała z kaliskiego sanepidu.
Kwarantanną objęto znacznie większą część osób, są to pacjenci, personel medyczny i rodziny. W sumie mowa o ponad 110 osobach. - Ta liczba cały czas ulega zmianie ponieważ dochodzenie epidemiologiczne trwa. Te osoby pozostają w kwarantannie domowej, są o tym oczywiście już powiadomione i będą miały pobierane wymazy - powiedziała Napierała.
Jak poinformowało po godzinie 9 Ministerstwo Zdrowia, bezpośrednią przyczyną zgonu 75-latka nie był COVID-19. Mężczyzna cierpiał na choroby współistniejące. "Dlatego pacjent ten nie zostaje włączony do statystyk osób zmarłych z powodu COVID-19" - czytamy.
"Mieliśmy kilkoro pacjentów, którzy wprost kłamali"
Wśród "uwięzionego" personelu znajdował się lekarz Łukasz Dorajski. - O godzinie 1 dowiedziałem się, że mamy potwierdzony przypadek koronawirusa pacjenta, który zmarł w poniedziałek. Pacjent przemieszczał się po różnych miejscach, od dwóch tygodni był w szpitalu, wiele osób miało z nim kontakt. Stąd decyzja, by zamknąć szpital i na spokojnie podjąć decyzję kto będzie na kwarantannie, kto miał kontakt z pacjentem - tłumaczył na antenie TVN24.
W nagraniu, które zamieścił w sieci jeszcze raz zaapelował do pacjentów i ich rodzin, by nie ukrywali faktu, że osoba chora miała kontakt z osobą przebywającą zagranicą. - Po raz kolejny na dyżurze przekonaliśmy się, że niestety pacjent kłamie. Mieliśmy kilkoro pacjentów, którzy wprost kłamali nas o tym, że nie było kontaktu z osobą potencjalnie chorą, że nie było kontaktu z osobą w kwarantannie. Tak naprawdę, gdyby nie samozaparcie personelu, pewnie już dawno byśmy byli w zamknięciu - powiedział. Jak dodał, czekają na decyzję, kto z personelu musi pozostać na kwarantannie.
W środę zamknięto jeden z oddziałów
W środę dyrekcja szpitala informowała, że zamknięto oddział chorób wewnętrznych ze względu na stwierdzenie koronawirusa u innego z pacjentów.
- 23 pacjentów oddziału poddano kwarantannie oraz nadzorowi epidemiologicznemu – podawał rzecznik prasowy szpitala Paweł Gawroński.
W wydanym oświadczeniu dyrekcja wyjaśniała, że w niedzielę na szpitalny oddział ratunkowy przyjęto pacjenta, którego hospitalizowano na oddziale chorób wewnętrznych.
"Miał wykonane badania diagnostyczne, w tym tomografię komputerową. Żadne z wykonanych badań nie wskazywały na podejrzenie zakażenia koronawirusem" - podano.
W poniedziałek na skutek dalszych wątpliwości diagnostycznych kierownik oddziału zdecydował o pobraniu posiewu w kierunku koronawirusa, a pacjenta izolowano.
W środę szpital otrzymał dodatni wynik badania.
Jak poinformował w czwartek rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego, w kaliskim szpitalu przebywa jeszcze jedna osoba, u której zdiagnozowano zakażenie koronawirusem. To kobieta w średnim wieku z powiatu ostrowskiego, która powróciła z zagranicy. Jej stan jest dobry.
Fabryka zamknięta
W środę firma, w której pracowała jedna z osób, u których stwierdzono koronawirusa, poinformowała o zawieszeniu pracy. "Dziś w godzinach porannych, otrzymaliśmy zgłoszenie z sanepidu, że jeden z naszych pracowników został poddany testom, które potwierdziły u niego obecność SARS-Cov-2, zwanego potocznie koronawirusem. Mając na uwadze ochronę naszych Pracowników oraz przeciwdziałanie potencjalnemu rozprzestrzenianiu się wirusa, praca spółki Correct w lokalizacji Ociąż zostaje wstrzymana od 26.03.2020. Zgodnie z obowiązującymi procedurami lista osób, które mogły mieć styczność z zakażoną osobą została przesłana do sanepidu w celu podjęcia stosownych działań przez powołane do tego organy" - informowała firma Correct w oświadczeniu.
Budynek fabryki zostanie zdezynfekowany. W firmie pracuje kilka tysięcy osób.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24