W swoim życiu przebiegł grubo ponad 100 tysięcy kilometrów i ukończył ponad tysiąc biegów ulicznych, przełajowych i na bieżni. Przemysław Walewski, maratończyk i trener biegaczy jest ambasadorem niedzielnego biegu Wings For Life World Run i zarazem jednym z faworytów wśród polskich zawodników.
Wybitny biegacz studzi nieco nastroje i oczekiwania wobec jego osoby. - Przeglądałem listę startową. Są w Poznaniu dobrzy zawodnicy, ambitni. Na pewno jednak faworytem jest samochód, który będzie mnie i innych biegaczy gonił. Zobaczymy jak to będzie wyglądać, wszystko zależy od pogody, formy, samopoczucia. Rywal, czyli samochód, na pewno będzie trzymał ustalone tempo - mówi Przemysław Walewski.
"Najważniejsze jest to, by samochód dopadł nas jak najpóźniej"
Jak podkreśla, dla niego nowatorska forma biegu jest znakiem czasu. Jest to bowiem pierwszy bieg, w którym meta nie będzie czekać na biegacza, tylko go gonić. Pół godziny po starcie, w ślad za uczestnikami wyruszy samochód, wyposażony w czujniki, które pozwolą zidentyfikować każdego miniętego biegacza. Gdy zawodnik zostanie przez samochód wyprzedzony, kończy udział w imprezie i jest odwożony na start, gdzie czeka z innymi na zwycięzcę. Samochód co godzinę będzie też nieznacznie zwiększał prędkość, aby w końcu dogonić wszystkich biegaczy.
- Kiedyś uciekaliśmy przed dzikimi zwierzętami, dziś uciekamy przed samochodem, przed cywilizacją. W obu przypadkach różne były rezultaty tej ucieczki. Tu wiadomo jak się to skończy, ale najważniejsze jest to, by samochód dopadł nas jak najpóźniej na tej trasie - wyjaśnia.
"Maska w maskę" z samochodem pościgowym
Polski maratończyk ma już przygotowaną strategię jak rozłożyć siły i dać jak najpóźniej złapać się samochodowi pościgowemu.
- Znam założenia rywala, czyli samochodu. Prędkość 35 km/godz. będzie już jednak nie do odparcia, a taka będzie prędkość samochodu na ostatnim odcinku - tłumaczy.
Jak wynika z jego wyliczeń, dystans, jaki będzie trzeba pokonać, to trasa zbliżona do maratonu.
- Około 40 kilometrów, będzie trzeba pobiec - ocenia Walewski i dodaje, że w ostatniej fazie biegu na pewno przyspieszy, by jak najpóźniej dać się złapać. - Adrenalina zawsze zagra i resztki sił na pewno się wykrzesa i będzie to ucieczka "maska w maskę", żeby te kilka metrów czy kilkanaście centymetrów dorzucić - kończy Walewski.
Sunada powalczy ze swoim rekordem
Znacznie bardziej ambitne plany mają najlepsi zawodnicy na świecie. W Austrii na starcie stanie ultramaratończyk Takahiro Sunada z Japonii, który posiada rekord świata na 100 km. Jego najlepszy czas - 6:13.33 - nie pozwoli mu jednak na wyprzedzenie auta.
- Żeby nie zostać złapanym przez samochód, musiałby pobić swój własny rekord świata o kilkanaście minut. Wydaje się to niemożliwe, on jednak deklaruje, że spróbuje się tego podjąć. Mamy tez w biegu w Weronie Włocha, który deklaruje przebiegnięcie 90 km i ma wyniki, które pokazują, ze jest to osiągalne. Zobaczymy - mówi Wojciech Pańczyk, główny koordynator polskiej edycji zawodów.
Wielkie bieganie w niedzielę
Wings for Life World Run jest biegiem ogólnoświatowym. 4 maja o godz. 10:00 czasu UTC, tysiące zawodników wystartują w ponad 30 krajach.
Zebrane pieniądze zostaną przekazane fundacji Wings for Life, która finansuje badania nad leczeniem urazów rdzenia kręgowego.
Multitransmisja biegu w niedzielę od godz. 12 w TVN24 i TVN24.pl
Autor: FC/kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań