- W trakcie meczu Lecha Poznań i Widzewa Łódź miało dojść do sytuacji, w których kibice drużyny Lecha Poznań wznosili okrzyki o treści obraźliwej, wulgarnej, nawołującej do nienawiści na tle różnic narodowościowych – podała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Mazur-Prus. Prokuratura otrzymała już zebrane przez policję materiały.
Wśród materiałów znalazł się między innymi zapis monitoringu, który zarejestrował obraz i dźwięk w czasie meczu. Wszystkie materiały są obecnie analizowane. Po meczu "Gazeta Wyborcza" napisała, że z trybuny zajmowanej przez kibiców Lecha śpiewali m.in.: "Waszym domem Auschwitz jest, cała Polska o tym wie, że czerwona armia ta cała pójdzie do pieca!", "Jazda z Żydami, Kolejorz - jesteśmy z wami!".
Treść się nie pokrywa
Mazur-Prus powiedziała, że treść zapisu monitoringu nie pokrywa się z informacjami przytaczanymi w publikacjach prasowych.
- Zapis dźwięku jest zapisem z całego stadionu, dlatego trudno jest w tym momencie ustalić, jaka dokładnie była treść okrzyków wznoszonych w czasie meczu. Koniecznym jest procesowe wyjaśnienie, jaki faktycznie charakter miały zdarzenia na stadionie i czy zachowanie kibiców wyczerpuje znamiona przestępstwa nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. W tym celu Prokuratura Rejonowa Poznań-Stare Miasto wszczęła dzisiaj postępowanie przygotowawcze - powiedziała Mazur-Prus.
Wojewoda nie jest od oceny
Komentując rzekomy brak reakcji wojewody wielkopolskiego Piotra Florka na zdarzenie z minionej niedzieli, szef MSW, Bartłomiej Sienkiewicz, wyraził przekonanie, że sprawą zainteresuje się zwierzchnik wojewody, minister administracji Michał Boni. Zaznaczył, że niezbędna jest „jasność co do samego incydentu” – antysemickich zachowań i braku reakcji na nie.
Rzecznik prasowy wojewody Tomasz Stube podkreślił w środę w komunikacie, że wojewoda nie jest organem zobowiązanym do dokonywania oceny zdarzenia. Jak dodał, nieprawdziwa jest też przypisywana przez prasę wypowiedź Piotra Florka, który rzekomo miał stwierdzić, że w trakcie meczu niczego nie słyszał i dlatego nie przekazał do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.
Wreszcie coś się ruszyło
Sienkiewicz, komentując sprawę, powiedział także w środę, że zwalczanie rasizmu wymaga czasu, „patologii społecznych nie można wyeliminować jednym ruchem”, wyraził zarazem przekonanie, że „wreszcie coś w Polsce ruszyło w tej sprawie".
- Proces walki z patologią społeczną to nie jest fast food, to nie jest "zamawiasz i masz", to jest szereg działań. Przez ostatnie parę miesięcy udało się pospinać różnego rodzaju instytucje, które do tej pory nie zawsze potrafiły koordynować działalność w tej sprawie - samorządy, piony administracji państwowej, policji, prokuratury - uważa Sienkiewicz.
Według niego w paru miejscach, które były "teatrem" takich zachowań, udało się zepchnąć te sprawy do marginesu. - Od paru miesięcy w Białymstoku mamy spokój, to znaczy nie mamy żadnego poważnego incydentu rasistowskiego - powiedział minister.
Zaznaczył też, że w sprawie zdarzeń w Poznaniu to do prokuratury należy „ocena faktu i kwalifikacja tego czynu”.
Prztyczek w Cimoszewicza
Szef MSW odniósł się także do słów senatora Włodzimierza Cimoszewicza zarzucającego ministrowi opieszałość w zwalczaniu przestępstw o podłożu rasistowskim i nacjonalistycznym.
- Szkoda, że senator Cimoszewicz nie użył swojego autorytetu wtedy, kiedy w Białymstoku narastały problemy rasistowskiej przestępczości - powiedział Sienkiewicz. - Patologii społecznych nie można wyeliminować jednym ruchem - zaznaczył.
W Białymstoku "policzeni co do sztuki"
W Białymstoku latem nieustaleni sprawcy podpalili mieszkanie, do którego do swojej polskiej rodziny przyjechał Hindus. Wcześniej miały miejsce podpalenia mieszkań rodzin czeczeńskich czy rodziny polsko-pakistańskiej. Była też próba podpalenia Domu Kultury Muzułmańskiej. W mieście malowano swastyki.
Różne środowiska zarzucają organom ścigania brak efektów w ustalaniu sprawców tych zdarzeń. Sienkiewicz mówił wówczas, że środowisko odpowiadające za te wydarzenia zostało "policzone prawie co do sztuki".
Kolejna sprawa w Poznaniu
Badany przez prokuraturę incydent w trakcie niedzielnego meczu w Poznaniu to kolejna sprawa o podobnym charakterze, którą w ostatnim czasie zajmują się poznańscy śledczy. 8 sierpnia podczas rewanżowego meczu piłkarskiego w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem Poznań a Żalgirisem Wilno grupa pseudokibiców wywiesiła transparent o treści: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem".
Po tym spotkaniu wojewoda wielkopolski Piotr Florek zamknął trybunę, na której doszło do incydentu, na jeden mecz. Kilkanaście osób usłyszało zarzuty znieważenia grupy ludności litewskiej.
Do incydentów doszło na INEA Stadionie przy ul. Bułgarskiej:
Autor: FC/kk / Źródło: PAP / TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24