- To nie przypadek, że akurat dziś zatrzymano mojego męża - powiedziała dziennikarzom Beata Maj. Żona byłego szefa policji przypomniała, że jej mąż kilka dni temu zapowiedział start w wyborach na prezydenta Kalisza, wczoraj powstało stowarzyszenie, które miałoby go wspierać w tym wyścigu, a dziś "mamy taką, a nie inną sytuację". To walka polityczna - ocenia.
Po przeszukaniu budynku były szef policji został zabrany na przesłuchanie do rzeszowskiej prokuratury.
Jak dowiedział się dziennikarz TVN, z domu Maja wyniesiono m.in. segregatory z dokumentami.
"To było jakieś show"
Tuż po godz. 10 z dziennikarzami spotkała się żona Zbigniewa Maja. Potwierdziła, że agenci CBA pojawili się w ich domu tuż po godz. 6.
- Weszli z hukiem, przeszukali cały dom. Ich wejście w taki, a nie inny sposób do domu było tym bardziej nieprzyjemne, ponieważ wszystko widziała nastoletnia córka. (...) Uważam, że coś takiego nie powinno mieć miejsca. (...) To było jakieś show - skomentowała Beata Maj.
Dodała też, że nikt nie poinformował Maja, dlaczego wtargnięto do domu. - Nic nie wiemy o postępowaniu w Rzeszowie - dodała.
Żona byłego szefa policji, powiedziała też, że kilka dni temu jej mąż udzielił wywiadu, w którym zapowiedział, że chce się "zająć polityką". A konkretnie, że zamierza wystartować w wyborach samorządowych i walczyć o fotel prezydenta Kalisza.
- Wczoraj zostało założone stowarzyszenie "Tu i Teraz", które będzie rekomendowało mojego męża w wyborach. W mojej ocenie nie jest to przypadkowe, że dzisiaj mamy taką, a nie inną sytuację i wejście z hukiem do naszego domu CBA. Uważam, że zostało to wykorzystane do walki politycznej - dodała Beata Maj.
Usłyszy zarzuty?
Jak dowiedział się dziennikarz portalu tvn24.pl, prokurator podał jako podstawę do zatrzymania "art. 231 p.1 Kodeksu Karnego oraz inne". Ten artykuł to tak zwane "przestępstwo urzędnicze", za które grozi do trzech lat więzienia.
Portal tvn24.pl ustalił również, na jakiej podstawie zatrzymano na 48 godzin szefów delegatury CBA. W ich przypadku chodzi o art. 266 Kodeksu Karnego: "kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.".
Autor: aa/zir/i / Źródło: TVN24 Poznań/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24