W Kaliszu doszło do pomyłki przy identyfikacji zwłok. 44-letni mężczyzna został pochowany pod nazwiskiem żyjącego 45-latka. Kto za to odpowiada? - Te okoliczności są objęte postępowaniem prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w Kaliszu - przekazał Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Sprawa zaczęła się 28 grudnia ubiegłego roku, kiedy w Kaliszu znaleziono zwłoki mężczyzny, przy którym nie znaleziono żadnych dokumentów. - Policjanci przypuszczali, że może to być 45-latek, który był im znany z wcześniejszych interwencji, osoba bez stałego miejsca zamieszkania - powiedziała TVN24 oficer prasowa aspirant Anna Jaworska-Wojnicz.
Po stwierdzeniu, że mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych, policjanci zawiadomili 80-letniego ojca 45-latka. Jak podaje policja, miał on oświadczyć, że zajmie się pochówkiem. Po wcześniejszej kremacji ciała, pogrzeb odbył się 31 grudnia.
Policjanci spotkali na ulicy mężczyznę, którego uznali za zmarłego
1 stycznia na policję zgłosiła się rodzina, zawiadamiając o zaginięciu 44-latka Tomasza B. Policjanci wszczęli poszukiwania. - Dwa dni później na ulicy zauważyli mężczyznę, którego wcześniej uznano za zmarłego. Natychmiast policjanci wszczęli procedurę, aby wyjaśnić całą sytuację - powiedziała Jaworska-Wojnicz.
Okazało się, że poszukiwany od 1 stycznia 44-letni mężczyzna został pochowany dzień wcześniej pod imieniem i nazwiskiem wciąż żyjącego 45-latka. - O sytuacji natychmiast zostały powiadomione obie rodziny. Policjanci wszczęli już procedurę, aby przywrócić tożsamość mężczyźnie, który został uznany za zmarłego - dodała rzeczniczka.
- Zostało już ustalone, że akt zgonu został sporządzony na dane nie tej osoby, której dotyczą. Zostały już uruchomione procedury mające na celu unieważnienie tego aktu zgonu - potwierdziła w rozmowie z TVN24 Ewa Korach, kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego w Kaliszu.
Czy ojciec widział ciało?
To, czy 80-latek widział ciało syna, wyjaśnia policja w swoim wewnętrznym postępowaniu. - Mężczyzna został przez nas powiadomiony o zwłokach syna, na policji odebrał dokumenty potrzebne do stwierdzenia zgonu i został poinformowany o przewiezieniu ciała do kostnicy. Czy on tam dotarł? Tego nie wiemy – przyznała Jaworska-Wojnicz.
Kierownik Biura Cmentarza Komunalnego Daria Kozanowska powiedziała, że w praktyce zakład pogrzebowy, który współpracuje z policją i prokuraturą, zabiera ciało i przewozi do kostnicy. Następnie od klienta dowiaduje się, w jaki sposób ma odbyć się pochówek - w urnie czy w trumnie. - "Kowalski" nie trafia osobiście do miejsca przed kremacją ciała, bo on w tej sprawie rozmawia tylko z zakładem pogrzebowym. Taki "Kowalski" może w ogóle nie uczestniczyć w kremacji, ponieważ zakład pogrzebowy dostarcza urnę do kościoła. Do nas zgłasza się tylko po to, żeby wskazać grób, dokonać opłat i rejestracji – wyjaśniła Kozanowska.
Sprawie przygląda się prokuratura
Kto odpowiada za to, że doszło do pomyłki? - Te okoliczności są objęte postępowaniem prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w Kaliszu - powiedział Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim i dodał: - Natomiast w kwestii odnoszącej się do czynności prowadzonych przez policjantów, to decyzja co do tego, czy i w jakim zakresie ewentualnie powinno zostać przeprowadzone postępowanie, zostanie podjęta po przeanalizowaniu akt postępowania przygotowawczego.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock