W poniedziałek, 15 września, w Brzegu Dolnym przeprowadzono nietypową akcję wydobycia samochodu z Odry. Wrak został wcześniej zlokalizowany na wysokości Pogalewa Wielkiego, jednak ze względu na trudne warunki terenowe - wysoki brzeg uniemożliwiający bezpośrednie wydobycie - konieczne było jego przetransportowanie wodą.
- Auto przez blisko cztery kilometry było holowane rzeką do najbliższego slipu do wodowania łódek, który się znajduje w Brzegu Dolnym. Na samym początku był podczepiony pod wodą przy pomocy zawiesi, potem był uniesiony do góry na powierzchnię przy pomocy worka wypornościowego, a następnie holowany. Samochód stwarzał duży opór w wodzie - wyjaśnia tvn24.pl Marcel Korkuś, płetwonurek, instruktor nurkowania, biegły sądowy z zakresu poszukiwań podwodnych.
Cała operacja trwała kilka godzin. - Maluch nie miał tablic rejestracyjnych, więc jedyną możliwością ustalenia jego historii było wydobycie i sprawdzenie numeru VIN, który mógł znajdować się w środku - opowiada płetwonurek.
Zaginiony przed laty samochód odnaleziony w Odrze
Na miejscu pojawiła się również policja, która przystąpiła do identyfikacji pojazdu.
- Ustalono numer VIN auta, który się znajdował w środku po otwarciu bagażnika. Okazało się, że samochód należał do mieszkanki Środy Śląskiej, która zgłosiła jego kradzież w 2007 roku - dodaje Korkuś.
Wrak został zabezpieczony przez funkcjonariuszy policji, którzy będą teraz prowadzić dalsze czynności wyjaśniające okoliczności jego zatopienia.
- Faktycznie mogę potwierdzić, że w poniedziałek z Odry wyłowiony został wrak pojazdu. Tam policjanci prowadzili inne działania i w zasadzie natknęli się na ten samochód. Okazało się, że dotyczy on sprawy prowadzonej przez policję w Środzie Śląskiej - przekazała starszy aspirant Aleksandra Pieprzycka z sekcji prasowej Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Tajemnica z dna rzeki
Korkuś, który od lat współpracuje z policją i prokuraturami jako biegły sądowy z zakresu ratownictwa wodno-nurkowego, podkreśla, że podobne znaleziska nie są rzadkością.
- W ciągu ostatnich pięciu lat znalazłem około 30 aut w rzekach, w różnego rodzaju jeziorach i stawach - relacjonuje. - Na ten samochód natrafiłem w trakcie prowadzenia poszukiwań, które robiłem zupełnie do innej sprawy. Od wielu lat zajmuję się nurkowaniem i poszukiwaniem osób zaginionych. Trzy lata temu, również przypadkiem, odkryłem auto zaginionego Marcina Sakowicza z Zabrza - po 17 latach. Zawsze weryfikuję wraki, które namierzam sonarem - opowiada.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcel Korkuś