Jeden ze świadków zauważył samochód, z którego dwóch mężczyzn wyprowadziło pod marketem w Kaliszu (woj. wielkopolskie) na wózku niepełnosprawnego. - Zaniepokoiło mnie to, bo miał zsuniętą czapkę na oczy - opowiadał w sądzie mężczyzna na wózku inwalidzkim. To on powiadomił policję, że żebrzący mężczyzna potrzebuje pomocy i doprowadził do tego, że 49-letni Mołdawianin stanął przed sądem oskarżony o handel ludźmi oraz zmuszanie do żebractwa.
Do zatrzymania oskarżonego doszło w październiku 2022 r. w Kaliszu. Policjanci otrzymali informację, że pod jednym z marketów na wózku inwalidzkim znajduje się 50-letni mężczyzna bez nóg, który twierdzi, że zmuszany jest do żebractwa. Przybyli pod wskazany adres śledczy ustalili, że pokrzywdzony to obywatel Łotwy.
- Z jego relacji wynikało, że przebywa na terenie Polski od kilku miesięcy i jest zmuszany do żebrania przed różnymi marketami. Wszystkie pieniądze przekazywał 49-letniemu obywatelowi Mołdawii, który przywiózł go na teren naszego kraju - informowała Anna Jaworska-Wojnicz z kaliskiej policji.
Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali kolejne dwie osoby związane z tą sprawą: 23-letniego mężczyznę oraz 43-letnią kobietę, również obywateli Mołdawii. W miejscu ich pobytu na terenie powiatu kaliskiego zabezpieczono worki foliowe z dużą liczbą monet.
"Kiedy zdaniem oprawców zarobił za mało pieniędzy, był bity"
Mężczyzna wyjaśnił policjantom, że przebywa w Polsce od miesiąca i jest zmuszany do żebrania pod różnymi marketami. Twierdził, że do Polski został wywieziony podstępem po tym, jak został upity w Rydze przez Mołdawianina. Przebywał na terenie powiatu kaliskiego.
- Pod stałym nadzorem podejrzanych był przewożony pod markety, podczas transportu miał zasłonięte oczy, żeby nie mógł zidentyfikować drogi przejazdu i miejsca przetrzymywania. Kiedy zdaniem oprawców zarobił za mało pieniędzy, był bity - mówiła szefowa Prokuratury Rejonowej w Kaliszu Katarzyna Socha.
Przemoc wobec mężczyzny - jak wynika z ustaleń śledczych - stosowano także wtedy, kiedy prosił swoich oprawców o przerwę w pracy w celu skorzystania z toalety.
Pokrzywdzony nie pojawił się w poniedziałek w sądzie, ponieważ – jak poinformowała sędzia Marta Przybylska – nieznane jest miejsce jego pobytu z uwagi na fakt, że jest bezdomny.
Śledczy: kazał mu żebrać, zabierał wszystkie pieniądze i bił
Prokurator zarzucił oskarżonemu zmuszanie do żebractwa i uczynienie sobie z tego źródła utrzymania oraz handel ludźmi, za co grozi od 3 do 15 lat więzienia. - Jest oskarżony o to, że w okresie od sierpnia 2022 do października 2022 r. między innymi na terytorium Łotwy oraz Polski, w tym między innymi w Kaliszu, wykorzystywał niepełnosprawnego pokrzywdzonego w celu uprawiania przez niego wielogodzinnego żebractwa i zabierał mu wszystkie zarobione pieniądze. Z tego uczynił sobie stałe źródło dochodów. Mężczyzna był bity i straszony wywiezieniem do lasu, jeżeli uzbierał zbyt mało pieniędzy – powiedział prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Krzysztof Dębski. Prokurator przyznał, że dzienny utarg z żebractwa wynosił nawet kilka tysięcy złotych. - W momencie zatrzymania oskarżonego zabezpieczono przy nim gotówkę w wysokości blisko 10 tysięcy złotych - powiedział.
Twierdzi, że zbierał pieniądze na jego paszport
Oskarżony w sądzie nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na pytania swojego obrońcy odpowiedział, że pokrzywdzonego poznał w Gdańsku, gdzie przyjechał kupić samochód i przy okazji poszedł na miasto handlować perfumami.
- Podczas drogi powrotnej spotkałem go w parku. Powiedział mi, że dwa tygodnie wcześniej dwie osoby przywiozły go z Łotwy i zabrały mu paszport. Zrobiło mi się go żal. Dałem mu ciuchy i nowy wózek, zabrałem ze sobą i zbierałem pieniądze na jego paszport. Miałem z nim jechać do ambasady w Warszawie. Z tego, co użebrał, dawał mi tylko na jedzenie. Nigdy w życiu mu nie groziłem, nie uderzyłem i nie trzymałem wbrew jego woli. Mógł się samodzielnie poruszać – wyjaśniał oskarżony.
"Mnie też zmuszali do żebractwa"
Przed sądem stanął świadek, który wezwał policję. Okazał się nim obywatel Ukrainy na wózku inwalidzkim, także z bez nóg. Zeznał, że kiedy zobaczył pod supermarketem pokrzywdzonego, od razu domyślił się, że "coś jest nie tak". - Cztery lata wcześniej też mołdawscy Cyganie zmuszali mnie do żebractwa - powiedział. Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, mężczyzna wraz z matką przyjechał do Polski i zamieszkali w jednym z ośrodków opiekuńczych. Po jakimś czasie mężczyzna postanowił pojechać do Warszawy i dlatego na jeden dzień trafił do Kalisza, gdzie przywieziono go na dworzec. W oczekiwaniu na pociąg postanowił udać się do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia. Wtedy zauważył czarny samochód, z którego dwóch mężczyzn wyprowadziło na wózku niepełnosprawnego. - Zaniepokoiło mnie to, bo miał zsuniętą czapkę na oczy. Zorientowałem się, że coś jest nie tak – powiedział. Świadek podjechał do pokrzywdzonego. Na kartce, którą trzymał w ręku, miał napisane, że zbiera na protezy.
- Powiedział, że boi się, że zrobią mu krzywdę i zmuszają go do pracy dla nich. Zapytałem, czy chce do domu, kiedy powiedział, że tak, to zadzwoniłem na policję, bo nie wiedziałem, do kogo zadzwonić. Oskarżony podchodził do mnie i przeganiał mnie, żebym nie stał z pokrzywdzonym. Chciałem zrobić zdjęcie ich samochodu, ale nie udało się. Starszy podszedł, uderzył mnie i powiedział, że tego pożałuję - powiedział świadek, wskazując na oskarżonego.
Dodał, że "w tym czasie przyjechała policja, oni się wystraszyli i odjechali". Podejrzanych mężczyzn, w tym oskarżonego, zatrzymano jeszcze tego samego dnia.
Mołdawianin miał dopuścić się podobnych przestępstw także w Niemczech. Po zakończeniu procesu w Polsce mężczyzna zostanie przekazany niemieckim śledczym.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24