Według policji 38-latek z Gorzowa Wielkopolskiego podpalał, a potem nagrywał akcję strażaków. W sumie było pięć takich pożarów. Teraz może trafić "za kratki".
Policjanci w cywilu w noc z wtorku na środę pełnili służbę na terenie Gorzowa Wielkopolskiego. Po godzinie trzeciej dostali wezwanie, by jak najszybciej dotrzeć na ulicy Łokietka. Strażacy gasili tam palące się pojemniki na śmieci.Podejrzany obserwator- Policjanci na miejscu ustalili, że akcję straży obserwował około 40-letni mężczyzna. Była to bardzo cenna informacja przekazana przez strażaków, którą należało szybko sprawdzić. Tej nocy odnotowano bowiem kilka innych podpaleń, w tym samochodu osobowego - tłumaczy Grzegorz Jaroszewicz z gorzowskiej policji.Gdy dotarli na miejsce mężczyzny już nie było. Po ustaleniu rysopisu, policjanci zaczęli poszukiwania. Szybko udało im się go namierzyć.- Osoba odpowiadająca rysopisowi została zauważona na ulicy Kosynierów Gdyńskich. Podczas rozmowy 38-letni mieszkaniec Gorzowa przekazał, że to on dzwonił po straż pożarną. Miał tej nocy zrobić to kilka razy - wyjaśnia Jaroszewicz.Funkcjonariusze zabezpieczyli jego dwa telefony. W jednym z nich znaleźli nagranie, na którym widać płonące pojemniki na śmieci oraz zdjęcia z akcji gaśniczej straży pożarnej.
Straty na 25 tysięcy złotych
- Policjanci zatrzymali 38-letniego mieszkańca Gorzowa. Usłyszał trzy zarzuty związane ze zniszczeniem mienia. Tylko szybkie działanie służb spowodowało, że nie doszło do jeszcze większych strat lub zagrożenia dla ludzi - podaje Jaroszewicz.
Wniosek o tymczasowy areszt mężczyzny zostanie skierowany do sądu. - Śledczy nadal będą pracować nad szczegółami poszczególnych zdarzeń i zbieraniem materiału dowodowego - podkreśla Jaroszewicz.
Straty oszacowano na co najmniej 25 tysięcy złotych.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska Policja