Jak co roku w Bukówcu Górnym (woj. wielkopolskie) odbywają się wyścigi klekotów. Zgodnie z 200-letnią tradycją, chłopcy z kołatkami biegają z po okolicy robiąc spory hałas. W zależności od miejsca zamieszkania są podzieleni na dwie grupy: Mały Koniec i Wielki Koniec.
Klekoty to drewniane kołatki, które młodzi chłopcy robią sobie sami albo w rodzinach przekazuje się je z pokolenia na pokolenie. Skonstruowane są po to, by narobić jak najwięcej hałasu. Ich łoskot ma być zapowiedzią dzwonów, które rozlegają się w Niedzielę Wielkanocną.
Żeby nie było zbyt cicho, od 1919 roku dzieci biegają też ze specjalną taczką, którą skonstruował miejscowy stolarz. Jej obracające się koło grzechocze jeszcze bardziej niż zabawki, które dzieciaki mają w rękach.
Biegną dookoła kapliczek
Wyścigi odbywają się kilka razy dziennie w Wielki Piątek i w Wielką Sobotę. Chłopcy mieszkający w Bukówcu spotykają się pod kościołem i tam dzielą się na dwie drużyny, zależnie od miejsca zamieszkania. Okrążają trzy razy kościół, po czym puszczają pędem w dwie różne strony, po drodze robiąc po trzy kółka wokół każdej kapliczki.
- Dzwony u nas milkną i zawsze są klekoty. Kościół rozdziela dwie strony wsi. Z jednej strony jest Wielki Koniec, z drugiej Mały Koniec. No i biegamy tam z taczkami - wyjaśnia zasady wyścigu Szymon Kot. - Tradycja ma już 200 lat - dodaje.
Bukówiec pielęgnuje tradycję
Zwyczaj związany jest z obrządkiem Wielkiej Nocy i Tridiuum Paschalnego. - Kiedyś z klekotami biegano w całej Polsce. Teraz w niewielu miejscach ta tradycja przetrwała. Bukówiec jednak zawsze był przywiązany do wszelkiego rodzaju starych zwyczajów i folkloru - wyjaśniała Zofia Dragan, nauczycielka z miejscowej szkoły.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań