Maseczka kiedyś to był taki worek z dziurką na oczy. Rękawiczki były nawet jedwabne, a te pierwsze gumowe powstały przy udziale firmy produkującej opony i … z miłości do kobiety. Stroje ochronne zaprezentowane na targach w Poznaniu 45 lat temu wyglądały łudząco podobnie do tych, w jakich lekarze dziś operują i walczą z koronawirusem.
20 kwietnia 1975 roku. Fotoreporter "Gazety Poznańskiej" Stanisław Wiktor wziął aparat w ręce i wybrał się na Międzynarodowe Targi Poznańskie, gdzie trwały wiosenne Targi Krajowe. Zajrzał na międzynarodową wystawę odzieży ochronnej i roboczej, sprzętu ochrony osobistej i aparatury kontrolno-pomiarowej Secura ’75.
Miał kliszę na maksymalnie 36 zdjęć. Kadry trzeba było wybierać starannie. Dobry fotograf musiał umieć liczyć i mieć dobre oko, by pokazać to, co najciekawsze i uchwycić najlepszy moment.
Delegacja Związku Radzieckiego przemierza targowe hale. Pstryk.
Partyjni dygnitarze oglądają z zaciekawieniem maszyny. Pstryk.
Najnowszy model meleksa. Pstryk.
Odzież ochronna dla hutnictwa. Pstryk.
Stroje medyczne: maseczki, fartuchy, czapki. Wszystko na pozór takie samo jak dzisiaj. Pstryk.
Czy czas się zatrzymał? Zapytaliśmy eksperta.
Szału nie było
- Maseczki przez lata nie zmieniły się aż tak bardzo wizualnie. Różnią się materiałem, z których je wytwarzano. Pierwotnie były bawełniane, teraz wykonywane są z flizeliny, trójwarstwowej włókniny… - mówi tvn24.pl dr hab. Anna Marek z Wydziału Medycznego Uczelni Łazarskiego.
Ale to w końcu targi, pokazywano na nich nasze największe osiągnięcia. I pokazywano to, o czym Polacy jeszcze nie zdążyli pomarzyć. Więc pewnie i lekarzy trzeba było czymś zaskoczyć.
Pokazujemy dr Marek zdjęcia z 1975 roku. – No szału nie ma… - śmieje się. – To takie zwykłe, używane jeszcze 20 lat temu rzeczy. Maski i czapki są takie, jakich używa się do tej pory. Tę maskę z tyłu, taką długą można określić jako maskę Mikulicza (Kim był Mikulicz? O tym w dalszej części tekstu – dop. red.). Nie jest to nic nowatorskiego – mówi.
Co zatem mogło być wtedy nowinką?
- Może ta flizelinowa maseczka, widoczna z przodu? W latach 70. i 80., gdy pojawiały się w polskich szpitalach to była pewnego rodzaju sensacja, ale na świecie już zdecydowanie nie – zaznacza ekspertka.
- A widoczne z tyłu stroje operacyjne? – dopytuję.
– Są typowe. Zakładało się na nie fartuch operacyjny i w PRL-u stale ich brakowało – mówi dr hab. Anna Marek.
- Ale zaskoczyło mnie jedno… - mówi.
- Tak?
- Ustawienie strojów chirurgów obok stroju robotnika…
Worek z dziurą, ale i nonszalancka dla palaczy
Tak było w 1975 roku. A wcześniej? – Na początku XX wieku maseczki chirurgiczne były połączone z czepkiem. To był taki worek z dziurką na oczy - opowiada dr hab. Anna Marek.
W latach 1918-1920, gdy na świecie panowała hiszpanka, w Stanach Zjednoczonych wprowadzono obowiązek noszenia maseczek. Powstały wtedy nawet modele dla palaczy.
Może to patent na dziś? – Raczej nonszalancja. Maseczka ma zasłaniać nos i usta. To był "szpan" dla lepiej zarabiających, których żaden wirus się nie ima. Zero ochrony, ale ładnie się wyglądało z taką cygaretką – opowiada ekspertka.
Na zdjęciach z epidemii czarnej ospy we Wrocławiu w 1963 r. widzimy z kolei, że lekarze mają na sobie rękawiczki, fartuch, ale też gogle ochronne i długą czapkomaskę. - Czapkomaski nie były lubiane przez lekarzy. Były wykonane z grubej gazy, chirurgom podczas zabiegów było w nich ciepło. W oddzielnych czapkach i maseczkach mamy większą wentylację, a i sam materiał, z którego jest wykonana, jest lepszy – wyjaśnia dr hab. Anna Marek.
Maski Mikulicza
W środkach ochrony osobistej w 1975 r. Ameryki nie odkrywaliśmy. Ale "swoje" zasługi w ich historii mamy.
Kiedy zaczęto używać środków ochrony osobistej – tego dokładnie nie wiadomo. – Może nawet należy wskazać jako początki XVII wiek i wynalezienie przez Antoniego van Leeuwenhoeka mikroskopu przez który oglądał różne żyjątka, w tym bakterie – mówi dr Marek.
Z pewnością natomiast przełomem było wskazanie drobnoustrojów jako przyczyny chorób przez Louisa Pasteura w połowie XIX wieku. Kolejnym kamieniem milowym było odkrycie Ignaza Semmelweisa, który położył podwaliny pod antyseptykę. – Zwrócił on uwagę na wysoką śmiertelność położnic. Okazało się, że ginekolodzy położnicy po wyjściu z prosektorium idą bezpośrednio na oddział. Semmelweis nakazał lekarzom mycie rąk w wodzie chlorowanej przed badaniem pacjentek – opowiada Marek.
Choć lekarzom to nie przypadło do gustu, a do Semmelweisa trafiały listy z pogróżkami, odsetek zgonów z powodu gorączki połogowej znacząco spadł.
Rok 1864 to z kolei początki aseptyki, czyli dążenie do jałowości pomieszczeń, narzędzi, leków, czy materiałów opatrunkowych. Curt Theodor Schimmelbusch sterylizował narzędzia medyczne w parze wodnej. Z kolei polski chirurg Jan Mikulicz Radecki zaczął stosować bawełniane rękawice chirurgiczne. – Były bardzo niewygodne, niedopasowane i za duże. Lekarze niechętnie po nie sięgali, ale Mikulicz-Radecki uparł się, by ich używali – mówi ekspertka.
On także, jako jeden z pierwszych, zaczął stosować bawełniane maski zasłaniające usta i nos, które nazywano nawet maskami Mikulicza.
Od 1897 roku, dla zabezpieczenia chorego, zaczęto sterylizować fartuchy operacyjne. – Wcześniej służyły ochronie przed zapryskaniem lekarza krwią i innymi wydzielinami – wyjaśnia ekspertka.
Rękawiczki z miłości do kobiety
W tym samym roku w jednej z klinik w Niemczech zaczęto stosować wyjałowione jedwabne rękawiczki sięgające po łokcie. A wkrótce pojawiły się rękawiczki gumowe. Za ich wynalezienie odpowiedzialny jest William Halsted.
Dr hab. Anna Marek: – Jego narzeczona była uczulona na kwas karbolowy używany powszechnie na salach operacyjnych i z tego powodu chciała rzucić zawód pielęgniarki. Halstad siedział po nocach z przedstawicielami firmy Goodyear znanej z produkcji opon i opracowali wspólnie gumowe rękawiczki. Można powiedzieć, że powstały one z wielkiej miłości do kobiety.
Wreszcie w 1952 roku William Beck wprowadził tkaniny bawełniane do obkładania miejsca operacji.
- Jak widzimy na zdjęciu, tego rodzaju tkaniny możemy zobaczyć właśnie na tej wystawie w 1975 roku – zauważa dr hab. Anna Marek.
Mądre maseczki
A co by pokazywano teraz na wystawie środków ochrony osobistej? Z pewnością znalazłyby się tam przyłbice, które w ramach pospolitego ruszenia masowo zaczęliśmy drukować amatorsko na drukarkach 3D.
Pokazać można byłoby też smartmaseczki. Te po raz pierwszy zaprezentowano na początku stycznia w Las Vegas podczas targów Consumer Electronics Show. "Inteligentne maseczki" wyposażone w czujniki filtrują powietrze i dbają o to, by docierało do nas tylko czyste powietrze. Czy chronią także przed wirusami? Tego producent nie podaje.
Kolejne nowinki technologiczne w ramach Covid Challenge zbierają Centrum Informacji Kryzysowej oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN, a także firma Planet Partners.
– Najciekawszym, nieoczywistym rozwiązaniem, które do nas zgłoszono jest przeniesienie filtrów od sprzętu medycznego do maseczek. Normalnie te filtry do maseczek są dość drogie, ale teraz zostały spopularyzowane przez drukowanie na drukarkach 3D przejściówek, które powodują, że można stosować filtry kosztujące kilkadziesiąt groszy czy kilka złotych – mówi dr Jakub Ryzenko, kierownik Centrum Informacji Kryzysowej PAN.
Drugim projektem, który wymienia to uzupełnienie o filtr masek pełnotwarzowych do nurkowania. – Mowa o takich maskach z rurką do góry, które można było nabyć – do niedawna bez problemu - w sklepach sportowych. One oryginalnie nie są wyposażone w żaden filtr. Ale można je uzupełnić o wydrukowaną w druku 3D przejściówkę, która pozwoli zamknąć ją filtrem – tłumaczy dr Ryzenko.
Cała Polska się maskuje
Coś, co kiedyś było ekstrawagancją, z czasem stawało się nowinką, by potem stać się standardowym wyposażeniem wielu medyków, dziś jest elementem stroju każdego, bez względu na wykonywany zawód.
Od czwartku, 16 kwietnia w całej Polsce zasłanianie nosa i ust w przestrzeni publicznej jest obowiązkowe. Możemy w tym celu użyć maseczki, którą można kupić albo zrobić samodzielnie.
Te lekarskie, chirurgiczne powinny posiadać odpowiednie certyfikaty, ale pracownicy szpitali innymi nie gardzą. Ba! Są wdzięczni za każdą uszytą w domu i przekazaną do placówki, w których ich brakowało bądź brakuje.
A kombinezony jakie są? W świetle obowiązujących standardów medyczne kombinezony powinny spełniać normę EN 14126, czyli w dużym skrócie materiał ma chronić powierzchnię całego ciała przed kontaktem z "czynnikami infekcyjnymi" - czyli w wypadku trwającej pandemii - patogenami.
Standard akceptowalny przez polskie służby jest na tyle popularny na rynku, że używa go powszechnie sektor prywatny. Stąd na czas walki z pandemią do szpitali trafiają te dla chemików czy lakierników…
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: CYRYL, autor nieznany / przedruk z lasexta.com, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, 1963 - Grażyna Trzaskowska: Epidemia czarnej ospy we Wrocławiu w 1963 roku. Wrocław: Stowarzyszenie na rzecz Promocji Dolnego Śląska, 2008; Wikipedia (domena publiczna)