Własne ujęcie wody, filtry powietrza i zapasy jedzenia oraz leków. Tak wygląda mniej znane i nieco zapomniane już dzisiaj, podziemne oblicze starego dworca kolejowego w Poznaniu. - Dziś może być jedna z ostatnich okazji, by to zobaczyć - mówi Stanisław Bączyk, który na dworcu pracuje od ponad 40 lat.
- Kiedyś ten dworzec bardziej tętnił życiem, zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią. Przez wiele lat funkcjonowały tu pomieszczenia schronowe, w których do lat 90-tych ćwiczyła Liga Obrony Kraju i Zakładowego Oddziału Samoobrony. W czasach ćwiczeń przebywało tu nawet 200 osób. Wszystko funkcjonowało jeszcze do lat 90-tych. Teraz pomieszczenia już tylko niszczeją - mówi Bączyk, który od lat opiekuje się dworcową elektryką.
Stary dworzec PKP w Poznaniu służył Poznaniowi przez wiele lat, większość czasu w poprzednim ustroju. To właśnie wtedy, według Bączyka, miejsce to najbardziej żyło.
- Była tu nawet osobna poczekalnia radziecka, była poczekalnia dla matki z dzieckiem lub dla żołnierzy, gdzie wojskowi mogli wyprasować sobie mundur - wspomina.
Pod powierzchnią natomiast do dziś mieści się prawdziwy labirynt korytarzy i schronów, w których przetrwać można było niejedno oblężenie.
Własny tlen, własna woda
Pomieszczenia, w których mieścił się kiedyś sztab, dziś są już zniszczone i nieużywane. Wciąż jednak stoją w nich łóżka lub zabytkowa centrala telefoniczna, z której kiedyś przekazywano rozkazy.
- Schron dysponował specjalnymi filtrami powietrza, dzięki którym z zewnątrz dochodziło ono świeże. Sam rezyduję teraz w jednym z pomieszczeń schronowych. Kiedyś, jak było dużo roboty i rzadko się stąd wychodziło, temperaturę na zewnątrz poznawałem głównie po temperaturze powietrza właśnie z tych filtrów - wspomina Bączyk.
Schron dysponował też własnym ujęciem wody oraz zapasami jedzenia i lekarstw. Do tego dochodził oczywiście agregat prądotwórczy.
- Było trudno, żeby cokolwiek kogoś tu zaskoczyło - przyznaje Bączyk.
Ściągali buty
Na powierzchni dworzec również krył kiedyś więcej pomieszczeń niż dzisiaj. Chociażby luksusowe na ówczesne noclegownie.
- Teraz w tym miejscu są biura Przewozów Regionalnych. Kiedyś była to najlepsza noclegownia w Polsce. Wtedy prowadzone były konkursy i ta poznańska wygrywała przez wiele lat. Jak się tam wchodziło, trzeba było buty zdejmować. Nad każdym łóżkiem kinkiecik. Pasażerowie dostawali też wezwania do pociągu. Trzeba było się ubrać i wyruszać w podróż. Coś pięknego - wspomina Bączyk.
Strzyże ponad pół wieku
Na starym dworcu można spotkać osoby, które pracują tam jeszcze dłużej niż pan Stanisław. Taką osobą jest choćby fryzjer, pan Andrzej Kłos, który w swoim salonie strzyże włosy od ponad półwiecza.
- Fotel w moim salonie pochodzi z 1962 roku. Nie zmieniałem go. Trzy czwarte życia spędziłem na tym dworcu, więc chyba nie dziwi, że czuję do tego miejsca sentyment. Oczywiście, że pojawia się nostalgia, człowiek tyle lat wydeptywał te same ścieżki. Do takiego miejsca pozostaje taki sam sentyment jak do kobiety. Teraz po zamknięciu dworca, być może przejdę na definitywną emeryturę - przewiduje pan Andrzej. Sam przyznaje też, że w ostatnich latach klientów było już coraz mniej. Co innego kiedyś.
- W dawnych latach przewijały się tu tłumy - mówi uśmiechając się do wspomnień.
Stary był bardziej przyjazny
Sentymentu i sympatii do dworca-schronu nie kryje też pan Bączyk. Jak przyznaje, stary gmach dworca był... bardziej przyjazny pasażerom.
- Był bardziej przyjazny dla podróżnych. Była tam poczekalnia dla matki z dzieckiem, nie mówię już o radzieckiej, bo również taka była. Do tego salon wojskowy, żołnierski, przychodnia lekarska i punkt sanitarny. Dużo było takich miejsc. Obecny obiekt... no nie wiem. Może coś jeszcze się tam rozwinie - zastanawia się.
Ostatnia szansa
W czwartek 24 października zostały na starym dworcu zamknięte kasy. Sklepy i punkty usługowe mają działać do końca roku. 25 października, w piątek, od godziny 18:00 będzie można zobaczyć cały schron i podziemia dworca. Darmowe wejściówki dostępne są w kasach.
- Kiedyś schron był tajemnicą i nie można było go fotografować, a teraz, może to ostatnia szansa, żeby go zobaczyć, bo nie wiadomo co stanie się z dworcem dalej - mówi Bączyk.
Po podziemiach dworca TVN24 oprowadził, Stanisław Bączyk pracujący na dworcu od 42 lat :
Autor: kk/iga / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań