W lesie w powiecie kępińskim (woj. wielkopolskie) znaleziono skatowanego psa. Zwierzę miało rany głowy, było w stanie agonalnym. Weterynarz podejrzewa, że ktoś dźgnął je widłami. Sprawę wyjaśnia policja. - Chcemy tylko sprawiedliwości dla naszego psa. To mu się należy – mówią poruszeni właściciele labradora.
Kępińska policja wyjaśnia okoliczności śmierci 10-letniego labradora. Pies należał do rodziny Bednarków, która mieszka w miejscowości Aniołka Pierwsza (woj. wielkopolskie). Nie kupili go i nie zabrali ze schroniska. To on sobie ich wybrał. - Przybłąkał się do nas i już z nami został. Daliśmy mu dom i po prostu go pokochaliśmy. Nigdy nikogo nie zaatakował. Teraz chcemy tylko sprawiedliwości dla naszego psa – mówi Aneta Bednarek.
Zwierzę zniknęło 3 lutego. Dzień później psa znalazł przypadkowy mężczyzna. Skatowany Kufel leżał w lesie pomiędzy miejscowościami Buczek Mały a Szymonków (woj. wielkopolskie). Na pobliskim drzewie ktoś powiesił jego obrożę, na której znajdowało się imię psa i numer telefonu właściciela. - Zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i zapytał, gdzie się dodzwonił. Podałem mu miejscowość, a on wtedy zapytał, czy jestem właścicielem psa o imieniu Kufel. Potwierdziłem. Poprosił, żebym jak najszybciej pojechał do pani weterynarz w Skoroszowie, bo pies jest w stanie agonalnym – opowiada Dawid Bednarek.
Pan Dawid pojechał wraz z ojcem do wskazanego gabinetu. - Pies był w złym stanie. Miał rany na głowie, jakby go ktoś siekierą uderzył, ale z tego, co mówiła pani weterynarz to najprawdopodobniej został dźgnięty w głowę widłami dwuzębnymi – mówi właściciel psa.
Stan Kufla był na tyle ciężki, że nie udało się go uratować.
Kto skatował psa?
Jeszcze tego samego dnia sprawa została przekazana kępińskiej policji. - Z naszych wstępnych informacji wynika, że zwierzę zostało skatowane najprawdopodobniej w innym miejscu, następnie przewiezione właśnie do lasu, gdzie zostało ugodzone ostrym narzędziem. Na tę chwilę nie wiemy, jakie to jest narzędzie – podaje sierżant Rafał Stramowski, rzecznik policji w Kępnie.
Funkcjonariusze przesłuchali kilka osób. Na razie nie udało się ustalić sprawcy bądź sprawców. - Apelujemy do wszystkich ludzi, którzy mogą mieć jakiekolwiek informacje na ten temat, aby kontaktowali się z dyżurnym naszej komendy bądź bezpośrednio z policjantami, którzy zajmują się tą sprawą – dodaje Stramowski.
- Chodzi mi tylko o jedno: żeby osoba, która wyrządziła taką krzywdę zwierzęciu, została zatrzymana i odpowiedziała za to – mówi Dawid Bednarek.
Zapewniamy, iż każda informacja zostanie szczegółowo zbadana. Ze swej strony zapewniamy pełną anonimowość. Prosimy o kontakt tel. pod nr 609 802 675 lub w formie elektronicznej na adres: dyzurny.kepno@po.policja.gov.pl
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum rodziny