- Podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia pokrzywdzonego do samochodu przypominającego radiowóz policyjny - ustalili śledczy prokuratury w Krakowie, którzy tym samym oskarżają Mirosława R. (pseudonim "Ryba") i Dariusza L. ("Lala") o pomoc w zabójstwie dziennikarza Jarosława Ziętary.
W 2015 roku umorzono śledztwo w sprawie dwóch oskarżonych, nie było dowodów. Teraz postępowanie znów nabiera tempa.
Zwłok Ziętary do dziś nie odnaleziono. Dziennikarz ówczesnej "Gazety Poznańskiej" 1 września 1992 roku wyszedł z domu do pracy. Do redakcji miał kwadrans piechotą, ale nie zdążył do niej dotrzeć. Ślad po nim zaginął. Prokuratura oskarża teraz "Rybę" i "Lalę" o pomoc w jego zabójstwie.
"11 maja Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie skierował do Sądu Okręgowego w Poznaniu akt oskarżenia przeciwko Mirosławowi R. i Dariuszowi L. Oskarżonym zarzucono uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary " - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Świadkowie mieli ich widzieć, potem wycofali zeznania
To nie pierwszy raz, kiedy śledczy pochylają się nad R. i L. Prowadzący śledztwo w ich sprawie prokurator Piotr Kosmaty, w połowie 2014 roku postawił im zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie Ziętary. Obaj trafili wtedy do aresztu, jednak na wolność wyszli już po kilku tygodniach. 31 grudnia 2015 roku umorzono śledztwo. Dlaczego?
- W ocenie prokuratury zebrany materiał dowodowy nie jest wystarczający, aby oskarżać ich o zabójstwo Jarosława Ziętary - mówił wówczas Kosmaty.
Jednak jak pisała "Gazeta Wyborcza", tak naprawdę chodziło o dwóch kluczowych dla sprawy świadków, którzy nagle się wycofali. Jeden ze świadków incognito wcześniej był pewny, że widział, jak "Ryba" i "Lala" porywają Ziętarę, wciągając go do radiowozu. Potem stwierdził, że nie jest pewny tego, co widział. Jego relacji nie potwierdził też drugi świadek incognito, choć wcześniej śledczy dostali informacje, że to zrobi.
Najnowsze ustalenia
Tym razem prokuratura ma pewność: to "Ryba" i "Lala" są odpowiedzialni za zaginięcie Ziętary. Tego dnia w 1992 roku mieli udawać policjantów.
"Oskarżeni podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia przechodzącego pokrzywdzonego do samochodu przypominającego radiowóz policyjny, którym posługiwali się sprawcy" - podaje dział prasowy Prokuratury Krajowej.
"Następnie przekazali go osobom, które dokonały jego zabójstwa, zniszczenia zwłok i ukrycia szczątków" - czytamy dalej.
Śledczy ustalili też, że działali jeszcze z trzecią, nieżyjącą już osobą.
Pomogli zabić, bo za bardzo się interesował?
Według prokuratury motywem zamordowania Jarosława Ziętary była jego praca i zainteresowanie aferami gospodarczymi.
"Dochodziło [w nich] do wzajemnego przenikania się świata przestępczego ze światem biznesu oraz polityki, a co za tym idzie, obawa o ujawnienie przez dziennikarza opinii publicznej szczegółów sprzecznej z prawem albo odbywającej się na granicy prawa działalności" - podają śledczy.
"Ryba" i "Lala" (dzisiaj 60-latek i 50-latek), w czasach zabójstwa Ziętary byli pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, wokół którego miał "węszyć" dziennikarz.
Nie przyznają się do winy, złożyli wyjaśnienia sprzeczne z ustaleniami śledztwa. Grozi im od ośmiu lat po dożywocie.
Wciąż nie wiadomo, kto zamordował
W sprawie Ziętary toczą się jeszcze dwa kluczowe postępowania.
Pierwsze ma na celu ustalenie, kto był na końcu łańcucha osób związanych ze śmiercią dziennikarza i ostatecznie go zabił. "W sprawie prowadzonej przez Małopolski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej nadal trwają czynności procesowe, w tym zmierzające do ustalenia bezpośrednich sprawców zabójstwa Jarosława Ziętary, miejsca ukrycia szczątków jego zwłok i ich identyfikacji" - podaje Prokuratura Krajowa.
Drugie postępowanie to głośny proces Aleksandra G., który toczy się przed poznańskim Sądem Okręgowym. G. oskarżony o podżeganie do pozbawienia wolności i zabójstwo Jarosława Ziętary. To on, według śledczych, miał nakłaniać "Rybę" i "Lalę" do porwania. Podczas prowadzonej z nimi rozmowy dotyczącej wpływu na postawę dziennikarza miał on stwierdzić, że ma on być "skutecznie zlikwidowany".
Autor: ww/i / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/archiwum rodziny J.Ziętary