3 stycznia w poznańskim sądzie rusza proces Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Jego obrońca Ireneusz Adamczak w rozmowie z TVN24 twierdzi, że jego klient jest niewinny i w ogóle nie dotarł nad Wartę. - Sprawa pozostawia wiele wątpliwości i w mojej ocenie nadaje się do uniewinnienia - przekonuje. Jednocześnie chciał, by już teraz 24-latek został wypuszczony na wolność. Sąd zdecydował jednak, że pozostanie w areszcie.
W czwartek Sąd Apelacyjny w Poznaniu rozpatrywał zażalenie na areszt wobec Adama Z. podejrzanego o zabójstwo z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman. Mężczyzna przebywa w areszcie od grudnia 2015 r.
Obrońca 24-latka chciał, by jego klient wyszedł na wolność. - Dowody nie wskazują, by popełnił zarzucany mu czyn. Nie ma też dużego prawdopodobieństwa, które uzasadniałoby tymczasowe aresztowanie i jego przedłużanie - przekonywał Ireneusz Adamczak, obrońca Adama Z.
Sąd odrzucił wniosek w tej sprawie. To oznacza, że Adam Z. pozostanie w areszcie co najmniej do końca lutego.
"Wadliwa wersja"
Zdaniem Ireneusza Adamczaka, zarzuty wobec Adama Z. są bezpodstawne. - Sprawa pozostawia wiele wątpliwości i w mojej ocenie nadaje się do uniewinnienia - uważa.
Jak przekonuje, wersja zdarzeń, jaką założyła prokuratura i jaka znalazła się w akcie oskarżenia jest wadliwa. Śledczy oskarżają Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wepchnął do wody. Według nich mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny i odpowiada za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym.
- Równie dobrze mogło być tak i mogło być inaczej. Czekam na to aż ktoś przedstawi dowód, że rzeczywiście tak było. Spójrzmy kiedy to się dzieje, po jakim czasie. Dlaczego nie zabezpieczono dowodów? Dlaczego nie wykonano przeszukań? - pyta Adamczak.
Jego zdaniem nie ma żadnych dowodów, które doprowadziłyby do skazania Adama Z. Nie ma też motywu zbrodni. - Nawet nie wiem czy proces ma cechy procesu poszlakowego. W procesie poszlakowym muszą być dowody, które układają się w całość, dowody pośrednie, z drugiej ręki, dające pewien obraz faktu głównego - mówi.
Adamczak twierdzi, że w postępowaniu przygotowawczym popełniono błędy. - My je przedstawimy przed sądem - mówi.
"Zła kwalifikacja czynu"
Pełnomocnik Adama Z. uważa, że błędem organów ścigania jest za daleko idąca kwalifikacja czynu. - Ewentualnie można było to zakwalifikować jako nieudzielenie pomocy. Może był świadkiem, że źle się czuła, że za dużo wypiła i trzeba było wcześniej zadzwonić po taksówkę czy poprosić o pomoc, by dotarła do domu. Ta sytuacja uzasadniałaby zastosowanie tego przepisu - mówi.
Jego zdaniem Adam Z. w ogóle nie dotarł nad rzekę. - Może nie był świadkiem, że wpadła do Warty. Z materiału dowodowego nie wynika, że takie zdarzenie miało miejsce. Ta wersja logicznie jest wątpliwa. Równie dobrze mogła być w to czy inne miejsce w rzece wrzucona, niekoniecznie przez Adama Z. - twierdzi.
Adamczak odniósł się także do zmienianych zeznań swojego klienta. - Kiedy zmieniono zarzut z uprowadzenia dla okupu na zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, od tego momentu Adam Z. konsekwentnie się nie przyznaje. Nie kluczy, jego wyjaśniania nie są sprzeczne, są jednoznaczne. Wcześniejsze wyjaśnienia, jak mówi, były na nim wymuszone - tłumaczy.
Nie odpowie na wszystkie pytania
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszy 3 stycznia. Na pierwszej rozprawie przesłuchany będzie Adam Z. i odtworzony zostanie eksperyment procesowy. 24-latek będzie odpowiadał na pytania sądu, obrońców, natomiast nie będzie odpowiadał na pytania prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych.
Kilkadziesiąt tomów akt
26-letnia Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Z imprezy do domu odprowadzał ją kolega, Adam Z.
Ciało kobiety znaleziono pod koniec lipca, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Ewy Tylman zostało zakończone 10 listopada i do poznańskiego sadu trafił akt oskarżenia. Według niego Adam Z. odpowiada za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy kilkadziesiąt tomów. W śledztwie wykonano kilkanaście różnego rodzaju ekspertyz, zabezpieczono też wszelkie dostępne nagrania z monitoringu oraz telefony komórkowe nie tylko oskarżonego, ale i innych osób, które coś wiedzieć o zdarzeniu.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24