Dokładnie 38 lat temu wmurowano kamień węgielny pod budowę osiedla Kopernika. Zlokalizowane na Grunwaldzie w pobliżu Stadionu Miejskiego osiedle dziś stanowi największą obok Rataj oraz Winograd i Piątkowa sypialnię stolicy Wielkopolski.
27 bloków wybudowanych z wielkiej płyty, 5 tys. mieszkań, w których mieszka 12 tys. mieszkańców. Tak w liczbach wygląda osiedle Kopernika na poznańskim Grunwaldzie.
Wielka płyta na dzikim zachodzie miasta
Historia osiedla położonego między ulicami: Jugosłowiańską, Smardzewską i Jawornicką, rozpoczęła się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
4 listopada 1974 r. wmurowano kamień węgielny pod budowę pierwszego bloku na nowym osiedlu. Symboliczną kielnię murarskiej zaprawy położył Romuald Szpingier, I sekretarz grunwaldzkiego Komitetu Dzielnicowego PZPR. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęła sie budowa, a pierwszy budynek był gotowy w sierpniu 1975 r. W ciągu kolejnych trzech lat na wciąż powstającym osiedlu mieszkało już 7 tysięcy osób. Budowa trwała do 1984 r.
Zieleń zredukowana
Ważnym elementem osiedla, podobnie jak w budowanych w tych czasach osiedli na Ratajach, Winogradach i Piątkowie, miały być tereny zielone. Stąd w konkursie na koncepcję osiedla wybrano projekt Andrzeja Łuczkowskiego, Andrzeja Kurzawskiego i Piotra Wędrychowicza. Zakładał on budowę osiedla z szerokim pasem zieleni wewnątrz osiedla.
W trakcie realizacji projekt uległ jednak zmianie i powstało osiedle złożone z trzech modułów z dwoma pawilonami usługowymi. Na osiedlu znalazły się także przedszkole, szkoła podstawowa, przychodnia stomatologiczna i "zastępcza sieć handlowa" czyli kioski. O zieleni jednak nieco zapomniano...
- Zieleń? Jaka zieleń? Jak wprowadzaliśmy się w 1981 roku to wszędzie chodziło się po błocie - śmieje się Jacek, były mieszkaniec osiedla. - Na pawilon też trzeba było trochę poczekać. Początkowo zakupy robiłem w baraku po robotnikach, który ustawiono na środku osiedla. Można tam było dostać chleb, bułki czy serek, ale jak to w tych czasach bywało, wybór nie był wielki. Pawilon otwarto dopiero kilka lat póżniej - dodaje.
Kaowcy-samorządowcy
Pieczę nad nowym osiedlem sprawował samorząd osiedlowy. W 1977 r. składał się on aż ze 185 osób. Ich zadaniem było dbanie o potrzeby mieszkańców, inicjowanie czynów społecznych i działaność wychowawcza. W czynie społecznym porządkowano osiedle, sadzono nowe drzewa i krzewy. Spółdzielnia Mieszkaniowa Grunwald organizowała także dla młodzieży cykliczne imprezy edukacyjno-wychowawcze w tym m.in. Olimpiadę Wiedzy o Kraju Rad i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
Zamiast lokomotywy awaryjna kotłownia
Na osiedlu nie brakowało problemów podobnych do tych, z jakimi musieli zmagać się bohaterowie serialu "Alternatywy 4".
- Początkowo osiedle podłączone było do ciepłowni na Kopaninie. Zimą były przez to spore problemy, w pokoju moim i brata mieliśmy około 13 stopni. Sytuacja zmieniła się, kiedy doszło do awarii przyłącza. Wtedy na środku osiedla postawiono awaryjną kotłownię i w mieszkaniach było ciepło. Przyłącze jednak naprawiono i problem powrócił. Sytuacja wyglądała tak dopóki osiedla nie podłączono do elektrociepłowni na Karolinie - wspomina Jacek.
Uliczkom osiedlowym nadano nazwy na część wielkich astronomów: Newtona, Galileusza i Keplera. Ich przebieg wyznaczono jednak w taki sposób, że np.: ul. Galileusza stanowi siedem różnych odcinków.
Wielka płyta po latach
- Mieszkam tu od 2 lat i uwielbiam to osiedle. Co prawda jest daleko od centrum, ale mam tu wszystko co potrzeba. Rano blisko po świeże bułki, w windzie można porozmawiać z sąsiadką o promocjach w markecie. Z ciepłem też już problemów nie ma, bo wszystkie bloki ocieplono. Jest tylko jeden pan, który co wieczór pod oknami śpiewa serenady do pewnej Ani i próbuje ją przekonać do miłości. Jakieś minusy? Za dużo gołębi – mówi Łukasz.
Autor: FC/par / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum własne