W pobliżu Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie stoi już tzw. zielone miasteczko. W ten sposób rolnicy przez kilka tygodni chcą wyrażać swoje niezadowolenie wobec polityki rządu. Przekonują też szczecinian, że nie będą dla nich zbyt uciążliwi i zapraszają na rozmowę oraz po dary w postaci ich plonów.
Na ulicy Szczerbcowej koło Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego na szczecińskich Wałach Chrobrego zaparkowało kilkanaście ciągników. Stoi też kamper, sterta drewna, koksowniki i ciężarówka, z której rolnicy rozdają przechodniom warzywa: ziemniaki, kapustę, seler, pietruszkę, marchew. – Wszystko lokalne i świeże – zachęca jeden z protestujących.
Po dary przy nas zgłosiło się kilku pracowników budowlanych, którzy pracują w pobliżu. Skorzystali z niej także studenci Politechniki Morskiej – w okolicy znajduje się zarówno uczelnia jak i jej akademiki. Na świeże warzywa może jednak liczyć każdy, kto się tu pojawi.
Protest rolników w Szczecinie. Dyskusje i dary
Ciężarówka pełni też funkcję punktu informacyjnego i jest miejscem wymiany poglądów pomiędzy mieszkańcami a rolnikami. Jak przekonują protestujący, chcą walczyć także o to, by produkty w sklepach były wysokiej jakości i tanie dla wszystkich, w czym miałaby pomóc regulacja rynku i ograniczenie zarobków pośredników – jeden z ich głównych postulatów.
Jednym z głównych problemów jest zalanie rynku przez ukraińskie zboże – dużo tańsze, ale nie spełniające norm unijnych. – My po żniwach nie będziemy mieli gdzie tego zboża sprzedać. Poza tym cena leci na łeb na szyję. Tylko w ostatnich dwóch dniach spadła o 300 złotych za tonę – podnosi jeden z protestujących.
- Już w lipcu zgłaszaliśmy, że coś złego się dzieje – przekazuje Edward Kosmal, członek NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" oraz radny sejmiku wojewódzkiego z Klubu Prawa i Sprawiedliwości. – Import zbóż z Ukrainy i innych produktów doprowadził do destabilizacji rynku. Niestety rolnicy tracą miliardy złotych – dodaje.
Zielone miasteczko w Szczecinie. Całodobowo i cyklicznie
Protestujący są w miasteczku całą dobę. Zostają na zmianę. Na razie planują zajmować teren przez miesiąc, ale nie wykluczają przedłużenia protestu. Nie chcą rozmawiać ani z politykami niższego rzędu, ani nawet z ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem. Liczą na to, że przyjedzie do nich premier Mateusz Morawiecki albo prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Zapowiedzieli także, że dwa razy w tygodniu będą organizowali przejazd większą grupą ciągnikami przez centrum Szczecina. Najbliższy ma odbyć się w poniedziałek około godz. 11, więc poza godzinami szczytu komunikacyjnego.
Postulaty i problemy rolników
Rolnicy chcą uszczelnienia systemu transportu ukraińskiego zboża przez Polskę - tak, aby trafiało ono do portów i odbiorców, a nie zostawało w Polsce. Związkowcy żądają też pakietu pomocowego w związku ze stratami, jakie ponieśli przez nieszczelny system.
Protestujący liczyli na powrót ceł na ukraińskie produkty. – Dziś dowiedzieliśmy się, że Komisja Europejska zaproponowała przedłużenie zniesienia ceł o jeden rok – martwi się Kosmal.
Sytuacja ma dotyczyć także innych produktów jak mleko, cukier, olej czy mąka. Do tego dochodzi problem jakości produktów z Ukrainy, której nie obowiązują takie same restrykcje, jak te wymagane przez Unię Europejską. Stąd rolnicy nie mogą konkurować z cenami naszych wschodnich sąsiadów.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24