Policja z Olsztyna wysłała do sądu wniosek o ukaranie kierowcy, który - jak pokazało nagranie wideorejestratora innego pojazdu - zajechał drogę rodzinie z czteroletnim dzieckiem. W wyniku zdarzenia samochód poszkodowanych wypadł na pobocze i uderzył w bariery. Cudem nikt nie zginął. 33-latek usłyszał zarzuty, nie przyznaje się do winy.
Policja z Olsztyna (województwo warmińsko-mazurskie) skierowała do sądu wniosek o ukaranie kierowcy, który w sierpniu na drodze S7, poprzez niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami, miał przyczynić się do tego, że seat z trzyosobową rodziną uderzył w barierki. O zakończeniu postępowania w tej sprawie poinformował media w poniedziałek młodszy aspirant Andrzej Jurkun z olsztyńskiej komendy.
– Policjanci na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym obszernych przesłuchań świadków, sformułowali i przedstawili 33-letniemu mężczyźnie zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz niezachowania bezpiecznej odległości między pojazdami. Dalsze decyzje w tej sprawie zostaną podjęte przez Sąd Rejonowy w Olsztynie – przekazał.
Przesłuchany w charakterze obwinionego 33-letni mieszkaniec Olsztyna nie przyznał się do stawianych zarzutów.
Grozi mu grzywna do 30 tysięcy
Kodeks wykroczeń przewiduje w takim przypadku karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy. Jak zastrzega policja, należy także pamiętać, że na każdym etapie prowadzonego postępowania kwalifikacja czynu może ulec zmianie.
Jak zaznaczył policjant, ustalenie i dotarcie do świadków zdarzenia oraz dowodów w tej sprawie "nie było łatwe i wymagało czasu". Według niego, w trakcie prowadzonych czynności funkcjonariusze z komisariatu w Olsztynku przesłuchali świadków mieszkających w różnych częściach kraju. Zabezpieczyli nagrania z wideorejestratorów od innych uczestników ruchu drogowego oraz nagrania z kamer GDDKiA.
Krzyczał "gońcie go, błagam"
Do zdarzenia doszło 6 sierpnia około godz. 11.55 na trasie S7 w kierunku Warszawy, około 10 kilometrów od Olsztynka. Jak w mediach społecznościowych opisał później pan Sergiusz, poszkodowany w zdarzeniu, jechał on wraz z żoną i czteroletnim synem. Podczas wyprzedzania do jego zderzaka "przykleił się" volkswagen.
Gdy pan Sergiusz zjechał na prawy pas, kierujący volkswagenem najpierw zaczął go spychać, zajechał mu drogę i gwałtownie zahamował. Jego zdaniem jechał wówczas ponad 100 kilometrów na godzinę. Mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i uderzył z impetem w bariery drogowe. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie. Gdy pan Sergiusz wysiadł z pojazdu, apelował do innych kierowców: "Gońcie go, błagam".
- Policjanci i strażacy, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili, że to cud, że przeżyliśmy. Skończyło się na siniakach. Psychicznie jednak nie jest najlepiej. Nie zapomnę o tym do końca życia - mówił nam poszkodowany.
Mężczyzna postanowił pomóc policji znaleźć sprawcę wypadku i wystosował apel w mediach społecznościowych. Zgłosiło się do niego wiele osób, które twierdziły, że tego dnia podobny samochód na tej trasie jechał niebezpiecznie - wyprzedzał na trzeciego, zajeżdżał drogę, jechał "na zderzaku".
Kluczowe nagranie
Okazało się, że jeden z kierowców, który jechał za panem Sergiuszem, nagrał całe zdarzenie. Film potwierdza wersję mężczyzny. Można z niego było także odczytać rejestrację volkswagena.
Funkcjonariusze dość szybko ustalili miejsce, gdzie zaparkowany został osobowy volkswagen, którego kierowca miał przyczynić się do kraksy na S7. Policjanci ustalili też adres osób, które mogły jechać samochodem. - Auto zostało poddane oględzinom, a ustalone osoby, 37-latka i 33-latek, w najbliższym czasie zostaną przesłuchane w sprawie okoliczności tego zdarzenia - przekazywał dwa tygodnie po zdarzeniu Andrzej Jurkun z olsztyńskiej policji. Jak informował, właścicielem volkswagena okazała się firma leasingowa. To ona wskazała miejsce i użytkowników pojazdu.
Zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję, ale - jak podkreślał Jurkun - "nie ma i nie będzie przyzwolenia na agresję drogową".
Źródło: TVN24 Pomorze, PAP
Źródło zdjęcia głównego: internet