Brak drogi ewakuacyjnej, okna zasłonięte regipsem, dziewczęta zamknięte w małym, ciemnym pomieszczeniu, z którego było tylko jedno wyjście. Pokój nie był zamknięty na klucz, ale odnalezienie klamki było elementem zagadki – takie ustalenia podała prokuratura, badająca sprawę śmierci pięciu nastolatek w escape roomie w Koszalinie. Trwa śledztwo w tej sprawie.
- Elementem rozwiązania zagadki było odnalezienie klamki do drzwi od strony wewnętrznej. Okna zabite były od strony wewnętrznej regipsem, tak aby było pomieszczenie ciemne – informuje Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
W oknie od zewnętrznej strony była też krata, co widać na zdjęciach z miejsca tragedii.
Ofiary nie były zamknięte na klucz. Zapadka zamka wchodziła w futrynę, a klamka była ukryta. W sytuacji awaryjnej wystarczyło z zewnątrz szarpnąć drzwi, by je otworzyć. Poszkodowany pracownik escape roomu zeznał, że nie był w stanie tego zrobić przez ogień, który opanował pomieszczenie, w którym się znajdował.
W escape roomie nie było elektronicznego systemu zwalniania zamka, uruchamianego w sytuacji zagrożenia na przykład z pilota.
- Dodajmy do tego, że do tych wszystkich pomieszczeń prowadziło tylko jedno wejście, więc drogi ewakuacji nie było – dodaje Gąsiorowski.
Śledczy sprawdzają także, kto montował jako ostatni butlę gazową, która się rozszczelniła, wywołując pożar. – Praktyki były różne. Czasem robiła to firma, która dowozi gaz, czasem zamawiający – mówi Gąsiorowski.
Areszt
W poniedziałek sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Miłosza S. Mężczyzna miał przygotowywać wyposażenie escape roomu, w którym w piątek wybuchł pożar. Prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze - poinformował Gąsiorowski.
Miłoszowi S. grozi do ośmiu lat więzienia. Według śledczych nie zadbał o drogi ewakuacyjne, które umożliwiłyby ucieczkę z pomieszczenia. Prywatnie jest on wnukiem osoby, która założyła działalność gospodarczą związaną z prowadzeniem escape roomu.
Wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanego złożył prokurator okręgowy w Koszalinie. - Sąd postanowił uwzględnić wniosek i zastosował wobec podejrzanego tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy, wliczając w to termin jego zatrzymania - poinformował Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Nie mogły uciec
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Odmówił składania wyjaśnień ze względu na zły stan psychiczny.
- On jest naprawdę załamany. Wskazywał już nawet do protokołu, że gdyby mógł, oddałby własne życie, żeby tylko ta tragedia się nie stała - dodał jeden z jego obrońców Wojciech Janus. Jednocześnie obrona twierdzi, że prawdopodobnie nie złoży zażalenia na decyzję sądu w sprawie aresztu, bo chce, aby postępowanie zakończyło się jak najszybciej.
Pożar wybuchł w piątek po godzinie 17 w pomieszczeniu typu escape room przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie. Ogień pojawił się w pomieszczeniu obok tego, w którym odbywała się zabawa urodzinowa jednej z 15-latek i szybko się rozprzestrzenił. Nastolatki nie mogły samodzielnie wydostać się z pokoju. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru było rozszczelnienie butli gazowej – informował w sobotę prokurator Gąsiorowski.
Akcja ratowników przebiegała błyskawicznie. Po 5 minutach od zgłoszenia strażacy byli na miejscu, pierwsze ofiary wyciągnięto już po 15 minutach od momentu przyjazdu. Dziewczynki zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla. - Do tragedii doszło przede wszystkim na skutek braku zapewnienia właściwej ewakuacji – ocenił już w sobotę komendant Państwowej Straży Pożarnej Leszek Suski.
Kontrole w całej Polsce
Zgodnie z ustawą przeciwpożarową osoba, która prowadzi taką działalność, powinna zapewnić bezpieczeństwo osobom korzystającym z escape roomu. – To nie zostało zapewnione – uważa komendant. - Pomieszczenie, w którym przebywały te osoby, miało wymiary 7,3 metra kwadratowego. Znajdowało się tam prowizoryczne wyposażenie, dwa fotele, lampa. Coś, co zajmowało również dużo miejsca. Dla samych osób, przebywających w tym pomieszczeniu, miejsca było mało - kontynuował Suski.
Po tej tragedii MSWiA zarządziło kontrolę wszystkich escape roomów w całym kraju. Ponieważ w wielu stwierdzono poważne nieprawidłowości, minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapowiedział zmianę przepisów mających zwiększyć bezpieczeństwo miejsc, w których przebywają dzieci.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24