Jak wynika z tablicy przylotów i odlotów lotniska w Gdańsku, w porcie wciąż występują opóźnienia. Chociaż, według informacji posiadanych przez rzeczniczkę lotniska, kontrolerzy ruchu lotniczego pracują dziś w pełnym składzie, kłopoty z przylotami i odlotami nie zostały jeszcze opanowane. Wiadomo już, że kryzysowa sytuacja na lotnisku powtórzy się najbliższej nocy. "Wiemy, że od 2.00 do 6.00 nie będzie obsługi naprowadzania samolotów, co w praktyce oznacza niemożność lądowania i startów" - poinformowała rzeczniczka lotniska Agnieszka Michajłow.
O problemach na lotnisku w Gdańsku informujemy już od kilku dni. Powodem opóźnień jest brak kontrolerów ruchu lotniczego. Jak przekazała nam we wtorek Rusłana Krzemińska, rzeczniczka Polskiej Agencji Żeglugi Powietrzne, część załogi poszła na zwolnienia lekarskie i koniecznie było wejście w tryb SPO (tzw. Single Person Operations) - oznacza to, że na zmianie był jeden kontroler.
- Aby utrzymać najwyższe standardy bezpieczeństwa, zgodnie z wewnętrznymi regulacjami, wprowadzamy na bieżąco ograniczenia w ruchu lotniczym. Oznacza to, że w przypadku dwuosobowej obsady możemy obsłużyć 25, 30, a nawet więcej samolotów w ciągu godziny, a kiedy pracujemy samodzielnie, jednoosobowo jest to pięć do sześciu operacji na godzinę i tyle - tłumaczył nam Michał Mikołajczak, przewodniczący Gdańskiego Związku Zawodowego Pracowników Kontroli Ruchu Lotniczego.
"Kontrolerzy pracują w pełnym składzie"
- Rozmawiałam z dyżurnym, który dowiedział się od wieży, że kontrolerzy pracują dziś w pełnej obsadzie. Na ten moment nie zapowiadają się już większe opóźnienia, ale sytuacja jest dynamiczna, trudno nam przewidzieć jak będzie to wyglądało w ciągu dnia. Pogoda nie powinna przeszkodzić. Jeżeli sytuacja z ostatnich dni będzie się powtarzać, samolot przestanie być najszybszym środkiem transportu - informowała nas w sobotę przed południem Agnieszka Michajłow, Rzeczniczka Portu Lotniczego w Gdańsku.
Jak sprawdziliśmy przed godz. 18.00, największe opóźnienia czekają dziś podróżujących z Gdańska, którzy wybierają się do Larnaki - ich samolot wystartuje z ponad 3-godzinnym opóźnieniem i Reykiaviku - wylecą ponad 1,5 godziny później. Pasażerowie z Antalii dotrą do Gdańska dwie godziny później niż planowano.
W nocy kilka godzin przerwy
W nocy z piątku na sobotę nie wystartowały dwa samoloty z Wielkiej Brytanii. Pierwszy z nich na gdańskie lotnisko miał dotrzeć dziś, chwilę przed godziną 16, drugi - o godzinie 19. Na stronie FlightRadar, na której na żywo można śledzić ruch powietrzny, pierwszy lot widnieje już jako anulowany.
- Samoloty nie wystartowały, bo potraktowano nas jako lotnisko zamknięte, ale my cały czas pracujemy - podkreślała rano Agnieszka Michajłow, Rzeczniczka Portu Lotniczego w Gdańsku.
Jak dodała, w godzinach nocnych na wieży nie było pełnej obsady kontrolerów.
Podobna sytuacja ma powtórzyć się tej nocy. "Wiemy, że od 2.00 do 6.00 nie będzie obsługi naprowadzania samolotów, co w praktyce oznacza niemożność lądowania i startów" - poinformowała nas sms-em chwilę przed godziną 18.
Pięć godzin opóźnienia
W sobotę przed południem napisała do nas pasażerka, która w piątek wieczorem miała wylecieć z Dublina do Gdańska linią Ryanair. Przekazała, że z związku z brakiem kontrolerów opóźnienie wyniosło pięć godzin. - Brak kontrolerów lotów na lotnisku w Gdańsku spowodował pięć godzin opóźnienia w wylocie z Dublina. Byliśmy już w samolocie, ale pilot przekazał nam, że musimy cofnąć się na lotnisko i czekać, aż sytuacja w Gdańsku się poprawi. Udało się wylądować dopiero o 5 rano, zamiast o 0:15. Inne loty, które miały lądować w podobnych godzinach, też były dużo opóźnione - poinformowała nas na Kontakt 24 pani Magdalena. Kobieta wysłała nam nagrania, na których zarejestrowała komunikat pilota o opóźnieniu i sytuacji na lotnisku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24