Biegli wskazali, że Stefan W. w chwili ataku na Pawła Adamowicza miał ograniczoną poczytalność - przekazała gdańska prokuratura. Oznacza to, że podejrzany o zabójstwo prezydenta mógłby stanąć przed sądem. Jednocześnie śledczy zaznaczają, że opinia zespołu biegłych nadal jest analizowana.
Jest to druga opinia zespołu biegłych psychiatrów w sprawie Stefana W., który zadał śmiertelne ciosy prezydentowi Gdańska. Zdaniem śledczych, poprzednia opinia była "niejasna i niekompletna".
- Mamy opinię, na którą czekaliśmy. Ona podlega analizie. Jeśli chodzi o wnioski zawarte w tej opinii, to biegli wskazali, że podejrzany w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność, ale tak, jak powiedziałam, jest ona przedmiotem analizy, ona jest kilkusetstronicowa. Poczekajmy na zakończenie analizy - zaznacza Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Sporządzona przez biegłych psychiatrów opinia zawiera ocenę stanu zdrowia psychicznego Stefana W., a także jego poczytalności w momencie popełnienia zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Od niej zależy, czy podejrzany stanie przed sądem i jaka kara mu grozi.
- W każdej sprawie, gdzie podejrzany jest badany i jest wydana opinia dotycząca poczytalności, na przykład jest stwierdzenie, że podejrzany tą poczytalność ma ograniczoną, to w przypadku skierowania sprawy do sądu przy wyrokowaniu może mieć to wpływ na wymiar kary - tłumaczy Wawryniuk.
"Smutny i porażający materiał"
O tym, że według biegłych Stefan W. "nie był niepoczytalny", jako pierwsze poinformowało RMF24.pl.
Jak powiedział reporterom radia obrońca Stefana W. - mecenas Artur Kotulski - jego klient nie będzie na razie kwestionował opinii sporządzonej przez nowy zespół biegłych. - Po zapoznaniu się z wnioskami opinii sądowo-psychiatrycznej dotyczącej stanu poczytalności podejrzanego obrona nie zamierza na tym etapie postępowania składać dalszych wniosków dowodowych zmierzających do zmiany jej treści - przekazał RMF FM Kotulski.
W rozmowie z TVN24 mecenas stwierdził, że jest to trzecia opinia - w pierwszej biegli nie byli w stanie się wypowiedzieć i konieczna była obserwacja. Potem była przeprowadzona obserwacja sądowo-psychiatryczna, po tej obserwacji została wydana opinia, w której - jak mówi Kotulski- stwierdzono, że podejrzany jest niepoczytalny.
- Teraz jest kolejna opinia, bo tam były zastrzeżenia do tej poprzedniej. Poczytalność podejrzanego w chwili popełnienia czynu była w znacznym stopniu ograniczona. Jeżeli taka opinia się utrzyma, to decyzja należy do prokuratury. Czy opinię przyjmie, czy oprze się na wcześniejszych - mówi Kotulski.
Brat prezydenta Piotr Adamowicz skomentował opinię biegłych na portalu społecznościowym. Przyznał, że dokument jest obszerny, liczy niemal 350 stron.
"Ja ze swej strony mogę powiedzieć, że opinia została przygotowana w sposób profesjonalny, a zarazem jest to smutny, poruszający także nierzadko porażający materiał"- napisał.
- Pierwsza opinia sporządzona w areszcie śledczym w Krakowie jest znacznie krótsza, bo liczy kilkadziesiąt stron. Ta, tak jak wspomniałem, liczy około 350. Widać różnicę w podejściu metodologicznym, w pracy, w pogłębieniu różnego rodzaju wątków. Różni się zasadniczo - mówi Piotr Adamowicz w rozmowie z TVN24.
Brat Pawła Adamowicza, jak i obrońca Stefana W. nie mogą jednak udzielać szczegółowych informacji na temat opinii ze względu na dobro śledztwa.
Pierwsza opinia była "niekompletna"
W październiku ubiegłego roku prokuratura otrzymała już jedną opinię dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W. Sporządzono ją po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny.
Po zapoznaniu się z analizą prokuratorzy uznali jednak, że jest ona niekompletna i niejasna. Wątpliwości nie rozwiały dodatkowe wyjaśnienia udzielone ustnie przez biegłych.
W grudniu 2019 roku prokuratura powołała więc drugi zespół biegłych, który przeprowadził kolejną kilkutygodniową obserwację Stefana W. W skład zespołu wchodził m.in. psycholog śledczy, którego zadaniem było zbadanie motywów, jakimi kierował się Stefan W. Ten ekspert sporządził swoją opinię, a prokuratura dostarczyła ją psychiatrom przygotowującym analizę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności. To właśnie ta opinia psychiatryczna dotarła w sierpniu tego roku do gdańskiej prokuratury.
Atak podczas finału WOŚP
13 stycznia 2019 roku wieczorem 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa.
"Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony – wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie. Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany – jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch. Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten jest zagrożony karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków. Wcześniej Stefan W. był karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 roku, a rok później sąd skazał go na 5,5 roku więzienia. Odbywanie kary skazany skończył 8 grudnia 2018 roku.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24