Opłaty za energię elektryczną i ogrzewanie w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku wzrosły o 100 procent. A na tym wydatki uczelni się nie kończą. - Z ufnością patrzymy w kierunku ministerstwa, bo jesteśmy od niego zależni. Jeżeli ministerstwo da nam dodatkowe fundusze, to przetrwamy, jeżeli tych funduszy nie będzie, to w tym momencie nie wiem, co zrobimy - mówi rektor.
Rachunki w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku wzrosły o prawie 100 procent. Za prąd jeszcze w tym roku uczelnia musi zapłacić więcej o prawie 1,7 mln zł, za ogrzewanie więcej o pół miliona, a za wodę i ścieki zapłaci więcej o około 140 tysięcy.
Na tym jednak koszty się nie kończą. Po podniesieniu pensji minimalnej władze uczelni będą musiały zapewnić 650 tysięcy złotych na podwyżki dla wykładowców.
- Na razie tniemy koszty, szukamy oszczędności. Z niepokojem patrzymy na to, co się dzieje, szczególnie po rozstrzygniętych już przetargach na energię elektryczną, po wynikach wstępnych analiz, jeżeli chodzi o wywóz śmieci czy koszty ogrzewania. Praktycznie w każdej z tych działek mamy około 100-procentowy wzrost - mówi prof. Paweł Cięszczyk, rektor AWFiS w Gdańsku.
"Z ufnością patrzymy w kierunku ministerstwa"
Już teraz uczelnia wprowadziła nowe zasady, które mają pomóc w oszczędzaniu. Część wykładów odbywa się zdalnie, a zajęcia odbywają się w porach, kiedy nie trzeba włączać światła. Została też zmniejszona liczba grup, które są teraz liczniejsze. Mniejsza liczba grup oznacza, że wykładowcy nie będą mieć nadgodzin.
Uczelnia nie włączyła też jeszcze ogrzewania. W niektórych salach jest przez to 18, a nawet 17 stopni Celsjusza.
Rektor AWFiS w Gdańsku przyznaje, że bez rządowej pomocy mogą sobie jednak nie poradzić.
- Z ufnością patrzymy w kierunku ministerstwa, bo jesteśmy od niego zależni. Jeżeli ministerstwo da nam dodatkowe fundusze, to przetrwamy, jeżeli tych funduszy nie będzie, to w tym momencie nie wiem, co zrobimy - dodaje Cięszczyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24