- Był to heroizm najwyższej próby. Żołnierze niezłomni, wyklęci, zapłacili za służbę Rzeczpospolitej cenę życia. Jesteśmy świadomi, że mamy wobec nich wielki dług wdzięczności - mówiła podczas uroczystości pochowania szczątków 35 zidentyfikowanych Żołnierzy Wyklętych premier Ewa Kopacz. Na Wojskowych Powązkach został odsłonięty nowy panteon-mauzoleum.
Przed południem rozpoczęła się żałobna msza św. na stołecznym pl. Piłsudskiego celebrowana przez bp polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka. Wystawionych przy ołtarzu 35 trumien ze szczątkami ofiar terroru komunistycznego, w tym pięć udekorowanych wstęgami Orderu Virtuti Militari, później w kondukcie żałobnym przewieziono na Wojskowe Powązki.
Ceremonia pogrzebowa z udziałem rodzin ofiar oraz przedstawicieli władz państwowych i samorządowych odbywa się przed panteonem-mauzoleum na Łączce w południe. Obecna jest premier Ewa Kopacz i wicepremier Tomasz Siemoniak oraz m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski, minister kultury Małgorzata Omilanowska i wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak.
"Mamy wobec nich wielki dług wdzięczności"
- Żołnierze wyklęci walczyli samotnie, by dać świadectwo niezbywalnych praw do samostanowienia Polski. Był to heroizm najwyższej próby. Żołnierze niezłomni, wyklęci zapłacili za służbę Rzeczpospolitej cenę życia. Jesteśmy świadomi, że mamy wobec nich wielki dług wdzięczności. Wiemy też, że bez ich ofiary nie moglibyśmy się cieszyć wolnością, którą odzyskaliśmy przed ćwierćwieczem - powiedziała Kopacz.
Dodała, że ponad 60 lat trzeba było czekać, żeby ich pożegnać "w ten najbardziej oczywisty i ludzki sposób, jakim jest pogrzeb i złożenie do grobu". - Dzisiaj składamy im hołd za wierność i niezłomność - podkreśliła premier.
- Dzisiaj dokładamy starań, by wniknąć w losy każdej z ofiar. By - jeśli tylko będzie to możliwe - nikt nie pozostał bezimienny. By komunistyczny terror z lat 1945-1956 nazwać, udokumentować i opisać ku przestrodze dla przyszłych pokoleń. By pamiętać i oddać hołd bohaterom. Dlatego tu jesteśmy - podkreśliła szefowa rządu.
Uroczystości zakończył apel pamięci, salwa honorowa i złożenie wieńców.
Upamiętnienie na Powązkach
W panteonie spoczęły szczątki 35 z 40 szczątków zidentyfikowanych ofiar. Bliscy trzech osób: mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", ppor. Jerzego Miatkowskiego "Zawady" i kmdr. ppor. Zbigniewa Przybyszewskiego zdecydowali, że spoczną oni w grobach rodzinnych. Jak podaje Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w związku z brakiem ostatecznej decyzji rodzin miejsce pochówku szczątków por. Romana Grońskiego i kmdr. Stanisława Mieszkowskiego nie zostało jeszcze ustalone.
Panteon ma formę 36 kamiennych jasnych bloków tworzących zwarty czworokąt o wymiarach 18 na 18 metrów. Jego projekt, wybrany w konkursie, przygotowali architekci Jan Kuka i Michał Dębek. Na zewnętrznej części mauzoleum umieszczono inskrypcje. - To dość duży symbol narodowego orła i nieco obszerniejsza definicja tego miejsca. Pojawi się m.in. podwójne określenie spoczywających tam ofiar - nie tylko żołnierze wyklęci, ale przede wszystkim niezłomni. Jest też dodatkowe wyjaśnienie szczątki ofiar jakiego reżimu i z jakiego okresu są tu pochowane. Całość uzupełniają dwa fragmenty poetyckie odnoszące się do symboliki miejsca i dłuższy tekst opowiadający jego historię - opowiadał sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert. Według pierwotnych planów na mauzoleum miała się także znaleźć lista skazanych przez reżim komunistyczny na karę śmierci i straconych na Łączce między 1948 a 1956 r. - Pierwsza jej wersja, przekazana IPN, zawierała ok. 320 nazwisk. Instytut po kilkumiesięcznej, rzetelnej weryfikacji, pod którą podpisały się trzy osoby na czele z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, przekazał nam listę znacznie krótszą, liczącą ponad 170 nazwisk. Doszliśmy więc do wniosku, że skoro tak duży procent nazwisk budzi wątpliwości to może na wszelki wypadek jeszcze się wstrzymamy. Nie musimy bowiem tej listy umieszczać już teraz. Dla nas kluczowe jest stworzenie godnego miejsca spoczynku - podkreślił Kunert.
Dużo miejsca wewnątrz mauzoleum
W środku mauzoleum znajdują się nisze, w których zostaną umieszczone trumny zawierające szczątki ofiar odnalezione podczas prac archeologiczno-ekshumacyjnych na Łączce. Na zamykających je pokrywach zostaną umieszczone imię, nazwisko, stopień wojskowy, najbardziej popularny pseudonim, data i miejsce urodzenia, w przypadku mniejszych miejscowości z określeniem powiatu i dzienna data śmierci bez miejsca. Zostanie ono umieszczone jedynie w przypadku jeżeli będzie inne niż Warszawa, a rodzina ofiary będzie sobie życzyła, by spoczęła ona w mauzoleum. - Nisze ze szczątkami zostaną ułożone w porządku daty ich identyfikacji. Będzie zatem sześć takich granic i między nimi zostanie utrzymany alfabet. Będzie to łamało porządek alfabetyczny, ale jesteśmy przekonani, że to jedyny sposób. Będą się bowiem pojawiały kolejne szczątki ofiar, których nazwiska będą się rozpoczynały na różne litery. W osobnym miejscu znajdą się trzy puste nisze, na których pokrywie zostanie zapisane imię i nazwisko oraz informacja, że zgodnie z wolą najbliższych ta ofiara została pochowana w grobie rodzinnym, z podaniem konkretnego miejsca - relacjonował Kunert. Zaznaczył, że wewnątrz mauzoleum będzie dość dużo miejsca. - Chcemy tę uroczystość zorganizować tak, żeby przynajmniej po trzy osoby z każdej z rodzin ofiar weszły do środka i widziały z bliskiej odległości umieszczanie trumny ze szczątkami bliskiego w niszy. Oczywiście przewidujemy też miejsca dla innych członków rodziny obok panteonu - dodał sekretarz Rady.
Autor: mk/gry / Źródło: PAP