Zobacz o czym Wolszczan donosił SB

O teczce "Lange" mówi Krystyna Trepczyńska z IPN
O teczce "Lange" mówi Krystyna Trepczyńska z IPN
Źródło: Fotorzepa/Robert Gardzinski

Kulisy konfliktu pokoleniowego wśród toruńskich astronomów, lista uczestników konferencji naukowej, plany stypendialne i "laurkowy" opis szefa - takie informacje można znaleźć w raportach prof. Aleksandra Wolszczana dla SB. Oskarżany o współpracę ze służbami naukowiec przyznał, że na kontakty z SB zgodził się "nieopatrznie", bo nie widział w tym wtedy "nic szczególnego".

W oświadczeniu przekazanym mediom, słynny astronom pisze: - Jest prawdą, że na początku lat 70., gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, zgodziłem się nieopatrznie na kontakty z SB. PRZECZYTAJ CAŁE OŚWIADCZENIE

Bezwartościowe donosy?

Z analizy zachowanych w archiwach IPN kilkudziesięciu, ręcznie spisanych raportów Wolszczana można wnioskować, że były one raczej bezwartościowe. O czym donosił?

  • czerwiec 1974: "Lange" opisuje środowisko naukowe w Bonn, gdzie wyjechał na stypendium. Wspomina też, że jakiś Polak w filharmonii namawiał go do pozostania na Zachodzie.
  • październik 1974: Opowiada o konflikcie pokoleniowym wśród toruńskich astronomów. "Młodzi" pracownicy naukowi buntują się przeciwko "starym". Wśród "młodych jest Wolszczan.
  • luty 1976: Nie podając żadnych nazwisk, "Lange" donosi, że toruńscy naukowcy negatywnie oceniają plany wpisania do konstytucji PRL sojuszu z ZSRR, przewodniej roli PZPR oraz nazwanie Polski krajem socjalistycznym.
  • marzec 1976: Odwiedził znajomą w Paryżu
  • czerwiec 1976: "Lange" przyznaje, że jego brat wyjechał do Szwecji i nie zamierza już wracać do Polski
  • sierpień 1978: Podaje listę uczestników konferencji naukowej w Toruniu (dziś wiadomo, że była ogólnodostępna - wisiała na tablicy ogłoszeń).
  • sierpień 1980: Opisuje kolejne plany stypendialne
  • listopad 1981: Esbek prosi Wolszczana o informacje o jego przełożonym. "Lange" wystawia mu laurkę. Mówi, że jest zrównoważony i nie daje sobą manipulować. Dziś wiadomo, że Antoni Stawikowski - wówczas szef Zarządu Regionu "S" - przywoził zakazane książki z wyjazdów naukowych na Zachód. W żadnym z raportów "Lange" o tym nie wspomniał.

Jedyna informacja, która mogła komuś zaszkodzić, dotyczyła kolegi, astronoma, o którym Wolszczan (zresztą zgodnie z prawdą) napisał, że jako student miał problemy z alkoholem. Jednak nikt tej informacji nie wykorzystał, bo SB wkrótce przestało się interesować tą osobą.

"Mówić mało, dobrze, ogólnikowo"

- Rozmawiając z tymi ludźmi, starałem się formułować i przekazywać sygnały i sprawy, o których i tak było przecież powszechnie wiadomo. Kiedy pytano mnie o osoby, starałem się trzymać prostej zasady: mówić mało, dobrze, ogólnikowo, albo nie mówić nic - pisze w oświadczeniu profesor.

Astronom twierdzi, że kontakty z SB zerwał w czasach "Solidarności", a potem na dziesięć lat wyjechał z kraju. - Już w czasach Solidarności, mój miły rozmówca zapytał o kolegę, który był jej ogromnie aktywnym, wojującym działaczem. Odpowiedziałem, że na ten temat nie będę rozmawiał, ponieważ cokolwiek nie powiem, zaszkodzę koledze. I to był ostatni raz, kiedy zobaczyłem tego pana i w ogóle kogokolwiek z SB - utrzymuje Wolszczan.

"Można było zrobić inaczej"

Dalej czytamy: - W perspektywie, myśląc czasem o wszystkim, co mnie spotkało w przeszłości, pozostaję w zgodzie z własnym sumieniem. Oczywiście, różne rzeczy można było zrobić inaczej, być mniej naiwnym i ostrożniejszym, ale żeby to wszystko naprawdę zrozumieć, trzeba by się przenieść do lat 70., 80. Przedstawianie tych czasów jedynie w czerni i bieli z pewnością nie jest pomocne.

"Potykanie się" o SB

"Dyskretna" obecność służb, to element krajobrazu tamtych lat, podobnie jak wystawanie w kolejkach i mnóstwo innych, obecnie egzotycznie brzmiących niewygód. (...) W tamtym systemie, podwójne życie z wielu powodów funkcjonowało jako cywilizacyjna norma. prof. Aleksander Wolszczan

- I tak, przez lata wyrobiłem w sobie bardzo mocne przekonanie, że nawet jeśli konfrontacja może przynieść pożądany skutek, to i tak negocjacje i kompromis są lepsze - wyjaśnia astronom.

"Gazeta Polska": Wolszczan donosił

Według "Gazety Polskiej", Wolszczan donosił między innymi na swojego brata, który w latach 70-tych wyemigrował do Szwecji. "Lange", jak pisze tygodnik, współpracę z SB rozpoczął w 1973 roku i nigdy jej nie przerwał - została zawieszona w 1988 roku. Wolszczan za cenne informacje miał otrzymywać od SB pieniądze i prezenty. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: TVN24, "Polska"

Czytaj także: