Znów atak na Polaków w Harlow. Kilkanaście godzin po marszu milczenia

Dwóch Polaków pobitych w Harlow
W sobotę, niecałe dwanaście godzin przed atakiem, uczczono pamięć zamordowanego Arkadiusza J.
Źródło: tvn24

Niecałe dwanaście godzin po marszu milczenia, w którym mieszkańcy Harlow uczcili pamięć zamordowanego Arkadiusza J., w mieście doszło do kolejnego ataku na Polaków. Dwóch mężczyzn w wieku około 30 lat zostało pobitych przed jednym z pubów.

Policja z Essex podaje, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie ok. 3.35 nad ranem (4.35 czasu polskiego). Wezwanie dotyczyło bójki, do jakiej doszło przed jednym z pubów w Harlow. Zgodnie z relacją świadków dwóch Polaków w wieku około 30 lat zostało zaatakowanych przez grupę czterech lub pięciu mężczyzn.

Policja traktuje zdarzenie jako możliwe przestępstwo motywowane nienawiścią - czytamy w komunikacie policji.

Zaatakowani Polacy trafili do szpitala. Jeden z nich miał rozcięty łuk brwiowy, drugi - złamany nos. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez policję, zostali już wypisani.

Niewiele wcześniej uczcili pamięć zamordowanego Polaka

Trevor Roe z policji z Essex powiedział, że był to "okropny i brutalny atak". Jednocześnie poinformowano, że choć śledczy będą badać, czy nie było to przestępstwo motywowane dyskryminacją na tle narodowościowym, na razie nie ma przesłanek, by wiązać zdarzenie ze śmiercią zamordowanego w Harlow 40-letniego Polaka Arkadiusza J.

Brytyjskie media zwracają uwagę, że do ataku przed pubem doszło niecałe 12 godzin po marszu milczenia, w którym mieszkańcy Harlow uczcili pamięć zabitego Polaka.

Arkadiusz J. i inny Polak zostali tydzień temu zaatakowani na placu handlowym The Stow. J. trafił do szpitala w stanie krytycznym i zmarł w poniedziałek wieczorem. Policja wciąż bada dokładne motywy ataku. Przestępstwo motywowane nienawiścią na tle narodowościowym jest jednym z wątków śledztwa.

Biuro prasowe ambasady RP w Londynie przekazało, że służby konsularne wiedzą o kolejnym incydencie i pozostają w kontakcie z lokalną policją.

Autor: kg//gak / Źródło: tvn24.pl, BBC, PAP

Czytaj także: