Miasto musiałoby wydać ponad pół miliona złotych na kampanię reklamową, żeby ze swoją ekologiczną akcją "Zmień piec" dotrzeć do 18 milionów odbiorców. Ale tym razem wystarczył kopniak i rzucone agresywnie przez łysego mężczyznę w stronę wolontariuszy: "Nawet pod kościołem stoicie? Wyp***dalać!", który zrozumiał, że miasto zachęca do… zmiany płci. Liczba wniosków, owszem, wzrosła, ale przedstawiciele fundacji mówią wprost: nie o taką promocję nam chodziło.
Urzędnicy przeanalizowali zasięgi, jakie hasło "zmień piec" osiągnęło w internecie. I okazało się, że o miejskiej akcji wymiany kopciuchów bez wkładu własnego usłyszała połowa Polski. 18 milionów ludzi przeczytało, a część skomentowała, przesłała dalej czy opublikowała informację o łysym mężczyźnie, którego zbulwersowało hasło będące elementem kampanii "Wrocław bez smogu", bo pomylił "Zmień piec" ze "Zmień płeć".
Jaki to miało efekt? Viralowy, to jedno. Drugie, że do urzędników zaczęło napływać po zdemolowaniu stanowiska fundacji więcej wniosków niż do tej pory. W lipcu i w sierpniu, przed atakiem łysego mężczyzny, do urzędu napłynęło odpowiednio 797 i 920 wniosków. A tylko do 4 września (mężczyzna zdemolował mobilny punkt 23 sierpnia) - aż 965. I ciągle napływają nowe.
- Ten incydent z pewnością spowodował, że o akcji "Zmień piec" i miejskim dofinansowaniu dowiedziało się więcej osób. W tym roku wpłynęło do nas o 6 procent wniosków więcej niż w ubiegłym, a trzeba pamiętać, że przez kilka miesięcy nie mogliśmy prowadzić efektywnie kampanii - przekonuje Agata Dzikowska z wrocławskiego urzędu miasta.
Jednocześnie zaznacza: - Jednak na większą aktywność mieszkańców wpływa przede wszystkim fakt, że docieramy z informacjami bezpośrednio do dzielnic z największą liczbą starych pieców. Mamy mobilne i stacjonarne punkty "Zmień piec", zarządcy budynków chodzą od mieszkania do mieszkania, wywieszamy informacje na klatkach schodowych, mamy wsparcie rad osiedli i parafii.
"Nawet pod kościołem stoicie?"
Wsparcie parafii to jedno, drugie to to, że w niedziele sporo osób można spotkać przy kościołach i właśnie dlatego również tam ustawiają się mobilne punkty informacyjne, żeby w dzielnicach, w których jest najwięcej "kopciuchów", jak najwięcej mieszkańców mogło dowiedzieć się o miejskim programie wsparcia.
- I ja siedziałem właśnie w takim w punkcie mobilnym przy kościele Świętego Michała Archanioła, kiedy podjechał do nas na rowerze łysy mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych - opowiada jeden z pracowników Fundacji Plastformers i działacz akcji "Zmień piec". - Krzyknął: "Nawet pod kościołem stoicie?". Potem kopnął w nasze stanowisko, rzucił jeszcze: "wypier***ać!" i odjechał. Nie było nawet szans na rozmowę. Stół spadł na mnie, komputer się porysował - dodaje pracownik.
Sytuacja nie była jednostkowa: - Wcześniej inny człowiek podszedł i zaczął krzyczeć: "czemu chcecie mnie przekonywać do zmiany płci?" Tym razem jednak udało nam się nakłonić go do przeczytania naszego hasła raz jeszcze, uważniej, co ten uczynił, a potem zaśmiał się, powiedział, że "głupia sprawa" i się skończyło.
"Jeszcze płeć wam się zachciało zmieniać?"
Katarzyna Tarnowiecka, która z ramienia urzędu nadzoruje punkty i sprawdza, czy wszystko jest w porządku, wiedziała o tych sytuacjach, kiedy dwa tygodnie później wybrała się do innego punktu mobilnego na terenie miasta. - Stałam z działaczami, kiedy nagle okno przejeżdżającego obok nas samochodu się otworzyło i usłyszeliśmy z gardła kierowcy obraźliwe hasła i atak, że "co my robimy, jeszcze płeć nam się zachciało zmieniać". Mężczyzna zaparkował, myśleliśmy, że będzie chciał do nas podejść. Ale on wyszedł z auta razem ze swoją żoną i poszedł prosto na mszę do kościoła, przy którym staliśmy. Nas cała ta sytuacja zaszokowała - przyznaje urzędniczka.
Po tych zdarzeniach działacze zaczęli wymieniać się wiadomościami. - Nie chcemy rezygnować z naszej akcji, bo ona jest bardzo potrzebna, tu chodzi o czyste powietrze, którym my wszyscy oddychamy. Ale pojawiły się głosy, że musimy być bardziej uważni. Że musimy robić tak, żeby chociaż jeden mężczyzna był zawsze na dyżurze takiego punktu. Nie ukrywam, że powstały w nas obawy - mówią.
- Patrząc na banner z napisem "Zmień piec" nawet nie przyszło mi do głowy, że można go zinterpretować jako "Zmień płeć". Ale jak widać, wiele może mnie zaskoczyć - mówi Kazimierz Szepiela z Fundacji Umbrella, która na zlecenie miasta organizuje mobilne punkty informacyjne. I dodaje: - Jestem aktywistą od ponad dziesięciu lat i mimo że słyszę o tych atakach, słownych i nie tylko, chcę wierzyć, że takich zradykalizowanych ludzi wcale nie jest więcej niż kiedyś. Ale rzeczywiście muszę przyznać, że zachowują się oni coraz bardziej agresywnie. Jakby mieli przyzwolenie na atak, jakby czuli, że im wolno, że nikt nie zareaguje.
- Albo są nakręcani tym, co się teraz w Polsce dzieje. Weźmy choćby sprawę Margot. Nastroje są takie, że jeżeli cokolwiek kojarzy się z LGBT, wzbudza u niektórych niestety agresję - ocenia mężczyzna, który został zaatakowany pod kościołem Świętego Michała Archanioła. Sprawę zniszczonego stanowiska zgłosił już policjantom, którzy próbują ustalić tożsamość łysego napastnika.
Zapytaliśmy policję, na jakim etapie są jego poszukiwania. Czekamy na odpowiedź.
- Atak na asystenta akcji "Zmień piec" świadczy o naprawdę niepokojącym zjawisku - zauważa Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. - Znamy z historii tragiczne przykłady, gdy agresja werbalna i odczłowieczanie poszczególnych grup społecznych, ras i narodów miało niezwykle tragiczne skutki. Zatrzymajmy się, póki jest czas, zanim dojdzie do tragedii - apeluje.
Prezydent Wrocławia dodaje też, że jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. - W XXI wieku przestaliśmy czytać ze zrozumieniem. Nie potrafimy przyswajać informacji. Staliśmy się pobieżni, bazujemy na wyrywkowych informacjach, fake newsach, nie dokonujemy analizy tego, co widzimy. Takim społeczeństwem niezwykle łatwo manipulować, takie społeczeństwo jest bardziej podatne na populistyczne, pseudocudowne rozwiązania, które jakoby mają uzdrowić sytuację w kraju czy regionie. Czy jest na to szczepionka? Tak. Rzetelna edukacja i budowanie społeczeństwa obywatelskiego - podkreśla Sutryk.
Pieniądze, dopłaty, zwolnienia
Rzetelnie edukują więc cały czas aktywiści fundacji, działający z ramienia miasta i wysyłający swoich pracowników do mobilnych punktów informacyjnych. Przyznają, że opisanie agresywnych zachowań przez ogólnopolskie media przyniosło pozytywny skutek: o ich akcji dowiedziało się więcej osób, które wnioskują teraz o przyznanie im części pieniędzy, jakie miasto do końca 2024 roku przeznaczy na działania umożliwiające mieszkańcom wymianę kopciuchów bez wkładu własnego.
Łącznie w grę wchodzi 330 mln złotych. Dla pojedynczego wniosku oznacza to 15 tys. zł na wymianę pieca i 5 tys. zł na wymianę drewnianych okien. Dodatkowo miasto oferuje też dopłaty do rachunków za ogrzewanie, zwolnienia z czynszów i ulgi. O konkrety trzeba pytać działaczy fundacji, którzy między innymi w mobilnych punktach ustawionych w różnych częściach miasta opowiadają o akcji "Zmień piec". Nie płeć.
Masz pytania? Zadaj je tutaj.
Autorka/Autor: Olga Mildyn (TVN24)
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Plastformers