Jeden z głównych organizatorów akcji przeciwko polskiemu oddziałowi, w której zginął kpt. Daniel Ambroziński, nie żyje. Mułła Kudus został zlikwidowany podczas międzynarodowej operacji – dowiedziały się „Fakty” TVN.
- Nie była to tylko nasza polska operacja, była ona międzynarodowa. W jej trakcie doszło do zlikwidowania mułły Kudusa – potwierdził rzecznik MON Robert Rochowicz.
Wytropiły go samoloty bezzałogowe
Szczegółów akcji MON nie zdradza, ale według informacji „Faktów” okolice, w których przebywał mułła od dłuższego czasu były obserwowane przez samoloty bezzałogowe. W końcu udało się potwierdzić, gdzie dokładnie ukrywa się on i trzydziestu jego bojowników. Wtedy doszło do ataku na jego kryjówkę.
Wszystko działo się w terenie bardzo trudnym do prowadzenia tego typu akcji. - Ten dystrykt jest położony bardzo wysoko, ponad 2700 metrów. Żeby tam dolecieć, trzeba pokonać góry o wysokości ponad 5000 metrów – opisuje zastępca dowódcy operacyjnego sił zbrojnych gen. Jerzy Michałowski.
Lider talibów z Ghazni
Z notatki sporządzanej przez oficerów wywiadu, do której dotarły „Fakty”, wynika, że mułła Kudus był jednym z liderów talibów działających w "polskiej” prowincji Ghazni. Był też - obok mułły Abdullacha - głównym organizatorem akcji przeciwko polskiemu oddziałowi w sierpniu 2009 roku. Talibowie stracili kilku swoich, ale Kudusowi udało się uciec.
- On był poszukiwany od momentu, kiedy wylądowaliśmy w prowincji. Natomiast usilne poszukiwania trwały od chwili, kiedy poległ kpt. Ambrozinski – mówi pełnomocnik ministerstwa obrony narodowej ds. kontyngentu w Afganistanie Piotr Łukasiewicz. W poszukiwaniu mułły ogromną rolę odegrali mieszkańcy prowincji. Okradani, zmuszani do finansowania jego grup terrorystycznych, zdecydowali się współpracować z wojskiem.
Śmierć polskiego żołnierza
Kpt. Ambroziński zginął w sierpniu w wyniku ran postrzałowych podczas ataku talibów na kilkudziesięcioosobowy polsko-afgański patrol pieszy w dystrykcie Ajristan w północno-zachodniej części prowincji Ghazni. W Afganistanie pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo-Łącznikowym. Na co dzień służył w 1. batalionie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej, miał 32 lata. Pozostawił żonę i córkę.
kaw/iga
Źródło: "Fakty" TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24