"Oddam za darmo paletę pampersów. Zmieniałem je przez ostatnie 3 lata co 2 dni dorosłemu, ale de facto są dla dzieci. Termin ważności ok" - napisał na Twitterze Jacek Kurski. To odpowiedź na usunięcie go ze struktur Solidarnej Polski przez Zbigniewa Ziobro? O szefie swojej dotychczasowej partii Kurski mówił już: "leszczyk, któremu trzeba było zmieniać pieluchę".
Dla Jacka Kurskiego usunięcie go ze struktur to "zemsta za to, że zmusił Zbigniewa Ziobrę do konsolidacji z PiS". - Jestem męczennikiem sprawy zjednoczenia prawicy - komentuje były wiceszef Solidarnej Polski.
"Termin ważności ok"
I składa nietypową propozycję na Twitterze. "Oddam za darmo paletę pampersów. Zmieniałem je przez ostatnie 3 lata co 2 dni dorosłemu, ale de facto są dla dzieci. Termin ważności ok" napisał polityk kilka godzin po nazwaniu Zbigniewa Ziobry "leszczykiem".
- Ziobro chciał być delfinem polskiej polityki, a okazał się leszczykiem o charyzmie trzęsącej się galarety. Któremu na dodatek co chwilę trzeba zmieniać pieluchę - mówił Kurski dziennikarzom "Gazety Wyborczej".
Kurski "zaskoczony"
Polityk został decyzją zarządu głównego partii wyrzucony z SP w zeszłym tygodniu. Jak poinformował w środę rzecznik SP Patryk Jaki, główną przyczyną były "ekscesy drogowe" Kurskiego, które kilka dni temu opisywały media.
Wcześniej, w rozmowie z tvn24.pl Kurski powiedział, że jest zaskoczony decyzją zarządu. - Nie dostałem żadnej informacji o usunięciu, mało tego - nie wiedziałem nawet o jakimkolwiek wniosku, czy postępowaniu w tej sprawie. W Solidarnej Polsce umówiliśmy się na inne standardy - podkreślił polityk.
Przypomniał, że w 2011 roku założyciele SP (także Zbigniew Ziobro i Tadeusz Cymański) zostali wyrzuceni z PiS. - Ale na tle tego rodzaju wyrzucenia mnie z SP, procedura wykluczania z PiS jawi się jako sielanka - ocenił Kurski. - Tam były wezwania, przesłuchania, mediacje, sąd koleżeński, odwołania, procedura trwała miesiąc. Wszystko odbywało się mimo wszystko z wielką klasą, więc odczytuję to jako rozpaczliwą próbę sądu kapturowego, która tak naprawdę jest zemstą za to, że zmusiłem dwa tygodnie temu Ziobrę do podpisania porozumienia zjednoczeniowego z Jarosławem Kaczyńskim i konsolidacji polskiej prawicy - powiedział polityk. - Zrobiłem to znając decyzyjność Ziobry i Jarosława Gowina. Gdyby pozwolić prowadzić im ten proces, to rozmowy zjednoczeniowe, najpierw między SP a Gowinem trwałyby miesiącami i skończyłyby się takim samym kabaretowym fiaskiem jak połączenie partii przed eurowyborami - uważa Kurski.
Według niego, dzięki porozumieniu z PiS kilkuset działaczy SP ma szansę wejść na listy zjednoczonej prawicy w jesiennych wyborach samorządowych. - Mam więc poczucie, że uratowałem trochę ludzi na te wybory, a nade wszystko - przez to, że zmusiłem Ziobrę do konsolidacji z PiS zalazłem mu za skórę, bo nikt nie lubi być wyręczany. Czuję się poniekąd męczennikiem sprawy zjednoczenia polskiej prawicy - podkreślił były wiceprezes partii.
Polityczna przyszłość już zaplanowana
Zapowiedział przy tym, że jak tylko otrzyma decyzję władz SP na piśmie, wówczas wystosuje list do struktur ugrupowania, w którym odniesie się do faktu wyrzucenia go z partii. Pytany o polityczną przyszłość odparł, że zastanawiał się na nią. - O to proszę się nie martwić, trzeba czekać aż rzeka życia przyniesie pewne naturalne rozwiązania - zaznaczył Kurski. Patryk Jaki zarzuty byłego wiceprezesa SP nazwał "bzdurą". - To jest oczywiście jego interpretacja, natomiast główną przyczyną było jego kolejne pirackie zachowanie na drodze, które szkodzi naszemu wizerunkowi. Partia, która mówi o bezpieczeństwie Polaków, nie może mieć wiceprezesa, który ciągle stwarza niebezpieczeństwo zagrożenia życia dla kogoś na drodze. Gdyby to było raz, to pół biedy, ale to się zdarza cały czas - wyjaśnił Jaki. Dodał, że wpływ na decyzję zarządu miał też kiepski wynik wyborczy Kurskiego w majowych eurowyborach w okręgu warszawskim (9,1 tys. głosów). Z kolei zdaniem byłego europosła Tadeusza Cymańskiego z zarządu SP, o usunięciu Kurskiego z partii przesądził jego udział na organizowanej przez PiS konwencji środowisk prawicowych w połowie lipca. Jak powiedział Cymański, źle odebrana przez władze została też obecność na zjeździe posła Arkadiusza Mularczyka. On jednak - według Jakiego - nie został ukarany. Kurski w przeszłości należał m.in. do Ruchu Odbudowy Polski i Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Na początku lat 90. współpracował też z Porozumieniem Centrum - pierwszą partią Jarosława i Lecha Kaczyńskich. W 2001 roku przystąpił do PiS, z którego dziesięć lat później został usunięty. Na jesieni 2011 roku wraz z Ziobrą i Cymańskim założył Solidarną Polskę, do niedawna był również jej wiceprezesem. Na początku czerwca Kurski poinformował o rezygnacji z wszystkich funkcji w SP i wycofaniu się z czynnej polityki. Pisząc o usunięciu Kurskiego z Solidarnej Polski "Rzeczpospolita" podała, że za taką decyzją głosowało kilkunastu członków zarządu ugrupowania, a tylko jeden się wstrzymał.
Autor: bieru//kdj / Źródło: tvn24.pl, PAP