Niewdzięczne zadanie ma rzecznik dyscypliny w PiS. To on ma zdecydować jak ocenić, czy ukarać, a może nawet wyrzucić z partii jej wiceprezesa Zbigniewa Ziobrę. Członkowie partii mówią, że prezes Jarosław Kaczyński raczej poświęci swojego dawnego ulubieńca, bo już nie takich ulubieńców poświęcał.
Dorn, Kamiński, Bielan, Kluzik-Rostkowska, Jakubiak... - lista zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, którzy popadli w niełaskę i skończyli poza partią jest długa. A skoro tak, to coraz krótsza robi się ławka z tymi, z którymi prezes może jeszcze współpracować.
Cymański odejdzie z PiS?
Ostatnio na cienki lód weszli Zbigniew Ziobro i Tadeusz Cymański. Obaj mówili o wadach PiS. Pierwszy także o potrzebie zmian, drugi o tym, że poziom "wazeliniarstwa" w ugrupowaniu doszedł do stanów ekstremalnych. Partyjny kolega obu panów - Jacek Kurski - ocenił, że żadnej politycznej reakcji na słowa Cymańskiego nie będzie, ale się pomylił.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie tylko do wypowiedzi się odniósł, ale kazał ją zbadać rzecznikowi dyscypliny partyjnej.
W partii mówi się, że sprawa Cymańskiego jest przesądzona. Obraził kolegów, powinien odejść. Na razie murem stoją za nim koledzy i z partii, i z europarlamentu - Ziobro i Kurski. Ten sam Kurski, który o postulatach stawianych dziś przez Cymańskiego, a trzy lata temu przez Ludwika Dorna wówczas mówił tak: "Nie wolno szkodzić PiS-owi poprzez dawanie mediom powodu do nieustannego rozpamiętywania konfliktów wewnątrz PiS-u".
Źródło: tvn24