Nic dobrego z tych zmian nie wynika. Widzimy chaotyczne działania od Sasa do Lasa - tak skomentował zmiany w rządzie lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Z kolei według Krzysztofa Gawkowskiego z SLD, PO powołała syndyków masy upadłościowej, którzy złożą ją do grobu politycznego.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej premier poinformowała, że prof. Marian Zembala, poseł PO Andrzej Czerwiński i b. wioślarz Adam Korol to kandydaci na nowych ministrów: zdrowia, skarbu i sportu. Kopacz poinformowała ponadto, że sekretarzem stanu w KPRM i koordynatorem służb specjalnych będzie Marek Biernacki. Wiceministrem gospodarki będzie Anna Nemś, a wiceministrem środowiska Dorota Niedziela.
Jak skomentował były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, od premier należałoby oczekiwać jasnego klucza, którym kierowała się przy podejmowaniu decyzji personalnych, aby Polacy mogli wiedzieć, czego mają oczekiwać od nowych ministrów i tak działającego rządu. - Zamiast tego klucza widzimy chaotyczne działania od Sasa do Lasa, poszukiwanie kandydatów, wyciąganie ich z kapeluszy niczym te króliki, które mają służyć w czasie kampanii wyborczej za twarz PO i udawać, że rządzą i zmieniają coś na lepsze dla Polaków. Nic dobrego z tych zmian na pewno nie wynika, trudno coś dobrego znaleźć - ocenił Ziobro. Zdaniem Ziobry przykładem tego jest nominacja prof. Zembali na ministra zdrowia. - On jest z całą pewnością przedstawicielem tego środowiska medycznego, które bardzo wiele zyskało na rządach Platformy Obywatelskiej. Nie można jednak tego powiedzieć o Polakach, którzy w olbrzymiej większości nie skorzystali z tych działań PO, tylko stracili - mówił Ziobro. - Proszę popatrzeć na Polską Grupę Medyczną i ośrodki związane z pewnymi lukratywnymi gałęziami polskiej służby zdrowia, które bardzo zyskiwały w ciągu ostatnich ośmiu lat działalności prywatnej - dodał.
PO powołała syndyków masy upadłościowej
Z kolei Krzysztof Gawkowski z SLD uważa, że dzisiejsze nominacje premier pokazały, iż PO powołała "syndyków masy upadłościowej", którzy złożą Platformę do "grobu politycznego".
Gawkowski przekonywał, że Kopacz powinna zgodzić się na wniosek SLD i doprowadzić do rozwiązania parlamentu. Według niego Platformie brakuje dzisiaj pomysłu na to, jak wyjść z kryzysu.
Ocenił, że kandydatury przedstawione przez Kopacz nie wskazują "szerokiego zaplecza politycznego", a brak doświadczenia politycznego przedstawionych kandydatów "nie daje szansy na to, żeby przez najbliższe cztery miesiące udało się sprawnie zarządzać resortami". Ponadto, zdaniem Gawkowskiego, nowe nominacje są spóźnione o co najmniej rok. - Dzisiaj jest tylko markowanie zmian, które nie przynoszą żadnej nowej nadziei - uznał Gawkowski.
Społeczeństwo wystawiło już czerwoną kartkę
Poseł SLD Wincenty Elsner uznał, że zmiany przeprowadzone w rządzie nie zahamują "spadkowej tendencji notowań Platformy Obywatelskiej i nie odbudują wiarygodności pani premier Kopacz". - Platforma Obywatelska rządzi prawie 100 miesięcy (...) nie zdała egzaminu w społeczeństwie. Społeczeństwo wystawiło już czerwoną kartkę PO i przez te trzy miesiące, cztery miesiące, nie da się już nic zrobić, aby poprawić notowania - powiedział Elsner. Jego zdaniem Polacy oczekują wyborów i nowego rządu, a nie "chaotycznej i gorączkowej próby szarpania się wewnątrz Platformy Obywatelskiej".
"Pozwoli rządowi przeciąć spekulacje"
Poseł PSL Bartłomiej Bodio, jest ludowcom jest miło, iż premier Kopacz skorzystała ze wzorów wypracowanych przez PSL, szukając ministrów, którzy są fachowcami w swoich dziedzinach - Jak minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, który jest jednym z najlepszych ministrów w tym rządzie - dodał Bodio na briefingu prasowym. Ocenił, że powołanie nowych ministrów pozwoli rządowi Kopacz wrócić do pracy i "przeciąć wszelkie spekulacje". Bodio podkreślił, że kandydaci na ministrów to głównie ludzie, którzy brali udział w pracach parlamentu, którzy "wpadają w wir pracy". Jego zdaniem cztery miesiące do wyborów prezydenckich to dość czasu, by "zrobić dużo dobrego".
"Kluczem było to, czy ktoś był nagrany"
Jak ocenił zastępca rzecznika PiS Krzysztof Łapiński, nowi ministrowie nie zdążą się wdrożyć w pracę przed wyborami parlamentarnymi. - Zmiany na cztery miesiące niewiele dadzą, bo tyle nowi ministrowie będą się wdrażać w prace w resortach. Zanim to zrobią, będzie kampania i wybory parlamentarne - powiedział. Według niego kandydaci na nowych ministrów to osoby szerzej nieznane. - Kluczem było to, czy ktoś był lub nie był nagrany u Sowy, czy są na niego taśmy - uważa. Wyraził też opinię, że nominacja Marka Biernackiego - choć zna się on na tematyce służb - wynika z faktu, iż premier Kopacz przed wyborami nie mogła marginalizować frakcji konserwatywnej. - Po tych zmianach wiele dobrego nie można się spodziewać. To próba ratowania twarzy po kompromitacji czołowych polityków PO - podsumował przedstawiciel PiS.
Autor: js/mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24