- Zwycięstwo PiS z Jarosławem Kaczyński na czele - temu ma służyć rozmowa i wyciągnięcie "dobrych wniosków" podczas posiedzenia klubu partii - mówili przed wejściem na nie europosłowie Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, którzy w Warszawie pojawili się dość nieoczekwianie. Ziobro pytany o domniemane wcześniejsze słowa prezesa, o tym, żeby "szybko i zdecydowanie" rozwiązać sprawę wypowiedzi swego zastępcy, stwierdził, że przyjmuje je "z niedowierzaniem".
- To zapewne będzie dobre posiedzenie. Jest to okazja, żeby rozmawiać i wyciągać dobre wnioski. Jesteśmy przeciwni rozliczaniu kampanii i wytykaniu komukolwiek błędów. To zostawiamy SLD, a spory personalne - Platformie, bo widzimy, co się dzieje między Grzegorzem Schetyną a Donaldem Tuskiem. My chcemy rozmawiać o przyszłości i pewnej wizji, która da nadzieję Polakom, że następne wybory już na pewno wygramy. - mówił przed wejściem na pierwsze posiedzenie nowego klubu PiS wiceszef i europoseł tej partii Zbigniew Ziobro.
Na pytanie, jakie to są, te dobre wnioski, odpowiedział Jacek Kurski, który na spotkanie przybył wraz z Ziobrą. - To wnioski wspólne dla całej partii. Myślę, że Prawo i Sprawiedliwość ma stuprocentowy mandat i możliwości do tego, żeby pójść twardo do przodu po zwycięstwo z Jarosławem Kaczyńskim oczywiście na czele - mówił.
"PiS z Kaczyński na czele"
Ziobro pytany o kandydatów na wicemarszałka Sejmu i szefa klubu PiS wskazanych przez Kaczyńskiego, którymi są Marek Kuchciński i Mariusz Błaszczak, powiedział, że personalia "nie są na pierwszym planie". - Będziemy o tym rozmawiać na klubie, ale najważniejsze jest to, żeby PiS mógł wyciągać dobre wnioski patrząc w przyszłość, a nie za siebie. jestem przekonany, że możemy w ten sposób zwyciężyć. Tego oczekują od nas wyborcy. Ale musimy wyciągnąć wnioski i ciężej pracować, bo sytuacja wokół nas się nie zmieni. Jestem przekonany, że PiS za cztery lata z Jarosławem Kaczyńskim na czele ma realne szanse na zwycięstwo - powtórzył Ziobro.
Odniósł się również do słów - które według pragnącego zachować anonimowość uczestnika wtorkowego posiedzenia komitetu wykonawczego PiS - miał wypowiedzieć Jarosław Kaczyński o tym, że "obecna sytuacja związana z wypowiedziami Ziobry nie może trwać w nieskończoność i musi być szybko i zdecydowanie rozwiązana". Według rozmówcy, odpowiadając na stwierdzenie Arkadiusza Mularczyka, że powinno dojść do spotkania szefa PiS i Ziobry, Kaczyński miał odpowiedzieć, że na razie warunki do takiego spotkania nie są spełnione.
Ziobro powiedział dziennikarzom, że nie zna tej wypowiedzi, ale chciałby osobiście porozmawiać z prezesem PiS. Dodał, że to nie on rozpoczął debatę na temat przyszłości partii, tylko Jarosław Kaczyński swoim wywiadem dla "Rzeczpospolitej". - W związku z tym z niedowierzaniem przyjmuję te słowa, które ktoś, być może w przypływie dowcipu, opowiadał. Debata jest rzeczą normalną w demokracjach i w partiach demokratycznych takich jak PiS - powiedział Ziobro.
Ziobryści wychodzą pierwsi
Przed posiedzeniem klubu PiS obradował komitet wykonawczy partii - kierownictwo partii i szefowie 40 okręgowych struktur. Jak relacjonował PAP nieoficjalnie jeden z uczestników spotkania, to tam Jarosław Kaczyński "trzykrotnie stanowczo wyraził przekonanie, że obecna sytuacja związana z wypowiedziami Ziobry nie może trwać w nieskończoność i musi być szybko i zdecydowanie rozwiązana".
Głos w dyskusji miał zabrać Krzysztof Jurgiel, który domagał się zajęcia przez partię jednolitego stanowiska i ucięcia całej sytuacji. Głos zabrał również kojarzony z Ziobrą Arkadiusz Mularczyk, który kilkakrotnie podkreślił, że jest za jednością PiS oraz że powinno dojść do spotkania Kaczyńskiego z Ziobrą. Prezes PiS miał odpowiedzieć, że na razie warunki do takiego spotkania nie są spełnione.
Jednymi z pierwszych osób, które opuściły wtorkowe posiedzenie KW byli kojarzeni z Ziobrą posłowie Beata Kempa i Arkadiusz Mularczyk, którzy jednak nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.
PiS wybiera władze
Z nieoficjalnych rozmów z politykami PiS wynika, że sprawa wypowiedzi Ziobry może być poruszona podczas obrad nowego klubu. Jednak - jak podkreślają politycy - klub nie jest forum, które może cokolwiek w tej sprawie postanowić.
Wybrane mają być natomiast nowe władze klubu. Niemal pewne jest, że klubem nadal będzie kierował Mariusz Błaszczak. Sekretarzem klubu zapewne pozostanie Krzysztof Tchórzewski. Za takim scenariuszem opowiadają się zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego. Wskazują też, że wicemarszałkiem Sejmu nadal będzie Marek Kuchciński.
- Ja uważam, że Marek Kuchciński był bardzo dobrym wicemarszałkiem. Pełnił swoją funkcję niecałe półtora roku, objął ją w niezwykle trudnych warunkach, podobnie jak Mariusz Błaszczak funkcję szefa klubu, i nie widzę powodu, by nie mieli się o reelekcję ubiegać - mówiła wcześniej dziennikarzom wiceszefowa partii Beata Szydło. Jak dodała, nie "umie powiedzieć, czy Zbigniew Ziobro, jako wiceprezes będzie obecny na posiedzeniu klubu".
Dobrzy i lepsi
Zwolennicy Ziobry uważają, że wicemarszałkiem Sejmu powinien zostać Arkadiusz Mularczyk, jeden z bliższych współpracowników byłego ministra sprawiedliwości. Zdecydowane "nie" takiemu scenariuszowi mówią politycy skupieni wokół Kaczyńskiego. Beta Szydło nie widzi nic dziwnego w tym, że to prezes wskazuje potencjalnych kandydatów na określone stanowiska.
- Statut Prawa i Sprawiedliwości nie odbiega tu w niczym od statutów, czy rozwiązań w innych partiach. Donald Tusk desygnuje jako marszałka Sejmu panią Ewę Kopacz, z wyborem przewodniczącego klubu czekają, aż Donald Tusk wysunie kandydaturę. To nie jest nic dziwnego, że szef partii ma prawo do rekomendowania, natomiast potem są wybory w klubie - mówiła.
Z pewnością zmieni się natomiast skład liczącego 30 osób prezydium klubu. Po wyborach klub PiS zasiliło ponad 40 nowych parlamentarzystów. Dziś okaże się ilu członków prezydium to tzw. ziobryści.
O podziale na frakcje w PiS-ie na nowo mówi się po głośnych wywiadach Ziobry, których udzielił "Naszemu Dziennikowi" i "Uważam Rze". Mówi w nich o konieczności demokratyzacji PiS, otwarciu się partii na inne środowiska. "Naszemu Dziennikowi" powiedział m.in., że "albo PiS stanie się formacją, która jest w stanie samodzielnie rządzić, albo będzie konieczne zbudowanie dwóch ugrupowań - centrowego i narodowego - by zagospodarować wyborców, a potem budować koalicję".
O kampanii i wywiadach
Równie głośnym echem odbiły się słowa Tadeusza Cymańskiego. W wywiadzie dla "Wprost" mówił on o tym, że w PiS panuje dyktatura, a pozycja jego samego w partii jest "nieprzyjemna". Powiedział także, że "poziom wazeliniarstwa doszedł do stanów ekstremalnych". Swoich kolegów z partii nazwał natomiast "pachołkami".
Politycy z kierownictwa PiS, choć krytykują Ziobrę za publiczne omawianie sytuacji w partii, zapowiadają, że żadne konsekwencje europosłowi nie grożą. I wysyłają go jednocześnie do Brukseli.
Nieoficjalnie mówią, że stronnicy Ziobry nie mają co liczyć na funkcje parlamentarne.
Przed posiedzeniem klubu odbędzie się posiedzenie komitetu wykonawczego PiS, czyli szefów regionów pod przewodnictwem Joachima Brudzińskiego. Początek o godz. 12.30 w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej.
W kontekście podsumowania kampanii wyborczej, które ma nastąpić na posiedzeniu komitetu, będzie też mowa ostrych słowach Cymańskiego i Ziobry na temat partii.
- Dyskusja jest potrzebna, ale wewnętrznie. I taka dyskusja się rozpoczęła - powiedział Mariusz Kamiński z PiS, tuż przed wejściem na posiedzenie komitetu wykonawczego. Nie chciał odpowiedzieć, czy Ziobro - swoimi wypowiedziami - szkodzi partii.
Zdecydowanie wykluczył natomiast, by scenariusz nakreślony przez byłego ministra sprawiedliwości o podziale PiS na dwie partie prawicowe, był realny.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24