Brak wyboru Zdzisława Krasnodębskiego na wiceszefa Parlamentu Europejskiego to wynik frustracji części państw Unii Europejskiej - ocenił w czwartek wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk. W środę Krasnodębski przegrał w trzeciej turze głosowania. "Tak się dotrzymuje reguł i zobowiązań w PE" - skomentował w mediach społecznościowych swoją porażkę.
Ewa Kopacz została w środę wybrana jedną z 14 wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. O to stanowisko walczył także były wiceszef PE profesor Zdzisław Krasnodębski z PiS, którego zaproponowała frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). W trzeciej, ostatniej turze otrzymał jednak jedynie 85 głosów, przegrywając z Włochem Fabio Massimo Castaldo (niezależny), na którego zagłosowało 248 deputowanych.
"To głosowanie to małostkowy odwet za wyniki szczytu UE"
Swoją porażkę szybko skomentował na Twitterze sam Krasnodębski. "Tak się dotrzymuje reguł i zobowiązań w PE (Parlamencie Europejskim - przyp. red.)" - napisał w środę wieczorem.
Tak się dotrzymuje reguł i zobowiązań w PE
— ZdzisławKrasnodębski (@ZdzKrasnodebski) 3 lipca 2019
"Małostkowy odwet za wyniki szczytu"
Do jego przegranej odniosła się także była rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie europosłanka Beata Mazurek.
Jej zdaniem, Krasnodębski "był bardzo dobrym kandydatem" na stanowisko wiceprzewodniczącego europarlamentu. "Niestety złamano zasady demokracji parlamentarnej, bo zgodnie z parytetem ta funkcja przypadała także naszej frakcji. To głosowanie to małostkowy odwet za wyniki szczytu UE" - oceniła na Twitterze.
Profesor @ZdzKrasnodebski był bardzo dobrym kandydatem na vice PE. Niestety złamano zasady demokracji parlamentarnej, bo zgodnie z parytetem ta funkcja przypadała także naszej frakcji. To głosowanie to małostkowy odwet za wyniki szczytu UE
— Beata Mazurek (@beatamk) 3 lipca 2019
"Były uzgodnienia i w drugiej turze mieli głosować na naszego kandydata"
Szef frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Ryszard Legutko mówił w środę w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że jest "zbulwersowany tym, co się stało".
- Po prostu nas okłamano - EPL (Europejska Partia Ludowa - red.) i socjaliści. Były uzgodnienia i w drugiej turze mieli głosować na naszego kandydata. Obiecywali to nawet liberałowie - powiedział. Jak dodał, "widać było, że głosowano przeciw Krasnodębskiemu". Zapewnił przy tym, że Castaldo "jest bardzo miłym człowiekiem, doskonale prowadzi obrady". - Nie mamy nic przeciw niemu - podkreślił.
- Jest to smutne, bo źle rokuje na przyszłość - ocenił. - W pierwszym głosowaniu popieraliśmy kilku kandydatów z innych frakcji. My się zachowujemy fair, jak jest umowa, to jej przestrzegamy - dodał.
Wiceszef MSZ: brak wyboru Krasnodębskiego to wynik frustracji części państw UE
Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk ocenił w czwartek, że "wyniki nie tylko tego głosowania, ale w ogóle rozstrzygnięć w Parlamencie Europejskim są pewnym odbiciem nie do końca usatysfakcjonowanych nastrojów części państw członkowskich". - Jest to wynik pewnej frustracji, ale to tylko świadczy o tym, że Polska odniosła sukces, blokując decyzje, które były wcześniej zaplanowane w wąskiej grupie państw. Postawiliśmy się za podjęciem decyzji kompromisowych, za wyborem kandydatów kompromisowych na najważniejsze stanowiska w Unii Europejskiej - to okazało się skuteczne – powiedział, nawiązując m.in. do rezygnacji Rady Europejskej z kandydatury Fransa Timmermansa na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Nominowana na to stanowisko została niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen. Jak dodał, Polsce udało się zbudować "skuteczną koalicję państw". - To oczywiście nie wszystkim się podoba i myślę, że to, że nie wszystkim się to podoba, również miało odbicie we wczorajszych decyzjach Parlamentu Europejskiego - powiedział.
"Ewidentnie zemsta za Timmermansa"
Według europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, porażka Krasnodębskiego to "ewidentnie zemsta za Timmermansa, zemsta za to, że Polska zablokowała kandydaturę uzgodnioną wcześniej w kręgu czterech państw, które do tej pory zwykle dzieliły i rządziły". - Zablokowaliśmy taką układankę personalną, która wcześniej zawsze była, a szczyt Unii (Europejskiej - przyp. red.) zawsze ją przyklepywał. To się skończyło i za to zapłaciliśmy cenę w postaci niewybrania pana posła Krasnodębskiego - dodał.
"Europejska Partia Ludowa tutaj w tym wypadku zawiodła"
Senator PiS Jan Maria Jackowski uznał, że "coś zawiodło". Zwrócił przy tym uwagę na "uzgodnienia, które były podjęte przed tym głosowaniem".
- To jest w pewnym sensie układ parytetowy, podobnie jak w polskim Sejmie, czy w polskim Senacie. Przecież opozycja na przykład posiada przewodnictwa różnych komisji, zasiada w prezydium Sejmu czy Senatu - powiedział. Jego zdaniem "to są naturalne w kręgach parlamentarnych uzgodnienia i w tym wypadku one najwyraźniej zawiodły".
- Wypowiadał się na ten temat pan profesor (Ryszard - red.) Legutko, że Europejska Partia Ludowa w tym wypadku zawiodła - dodał.
Hetman: kierownictwo EPL zalecało głosowanie za Krasnodębskim
Europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Krzysztof Hetman na czwartkowej konferencji przekonywał, że w grupie Europejskiej Partii Ludowej nie było sprzeciwu wobec zalecenia kierownictwa grupy, aby zagłosować na kandydata Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
- Mimo że to były wybory tajne, ja nie mam problemu z tym, żeby powiedzieć, że głosowałem na pana profesora - zapewnił.
Zdaniem obecnego na konferencji europosła Platformy Obywatelskiej Andrzeja Halickiego nikt "nie ma satysfakcji z tego, że przy polskim nazwisku pojawia się tak słaby wynik". Według niego, kluczową kwestią, która zaważyła na rezultatach głosowania, było wyjście deputowanych z prawej części sali plenarnej europarlamentu.
Na uwagę, że w trzeciej turze brakowało więcej ważnych głosów, niż miałaby liczyć prawa część sali, oraz pytanie, czy w związku z tym zabrakło głosów EPL, odparł: - Na pewno frekwencja była niższa, ale proszę nie oczekiwać od EPL, która liczy 182 osób, że my będziemy walczyć o Krasnodębskiego i ich wynik, zamiast oni o siebie. Z kolei według Hetmana, prawa część sali "na coś się obraziła", a po jej wyjściu znacząco spadła liczba głosów na kandydata EKR. Innym powodem mniejszej frekwencji w ostatniej turze był - jego zdaniem - fakt, że wielu posłów nie dotarło na głosowanie. - Było widać wiele pustych miejsc – dodał.
"PiS nie ma żadnej siły"
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zauważyła, że "Krasnodębski dostał osiemdziesiąt kilka głosów, w Parlamencie Europejskim, który - przypominam - liczy ponad 700 europosłów".
Oceniła, że ten wynik "po pierwsze oznacza, że PiS nie ma żadnej siły, po drugie, że wszyscy zauważyli, że w tym meczu, który się toczył w sprawie najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej, PiS nie zamierzał nic ugrać, tylko co najwyżej złamać nogę innemu zawodnikowi, grając nieczysto".
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24.pl, PAP, TVN24