- Proszę wziąć numer konta i dać tytuł: "Zadośćuczynienie za świństwa wyrządzone Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy, która jest sprawiedliwą uczelnią (...) I wpłacam niniejszym 600 tys. złotych - uniżony sługa (…) Maciej Wowk" - usłyszał od prorektora uczelni pan Maciej, który wraz z innymi studentami nie może doprosić się o swój dyplom licencjacki. Podejrzewają oni, że uczelnia blokuje ich wydanie, ponieważ kontynuują studia w innej szkole. Władze Szkoły odpierają zarzuty i twierdzą, że winni są sami studenci, którzy nie spełnili "podstawowych obowiązków". Jakich? Nie chcą ujawnić.
Problem - jak szacuje Maciej Wowk student legnickiej uczelni - dotyczy 200-300 osób, które ukończyły studia licencjackie i nie dostali dyplomów. Gdy próbowali się dowiedzieć dlaczego, usłyszeli tylko, że prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Problem w tym, że nie wiadomo, co wyjaśniające, ani jakie są zarzuty pod adresem studentów.
Pan mnie posłucha, za te obrzydliwe paszkwile, które zrobiliście, to ja wam nie tylko zrobię postępowanie dyscyplinarne na uczelni, ale ja jeszcze będę sprawiedliwości przed sadem. Proszę wziąć numer konta i dać tytuł: "Zadośćuczynienie za świństwa wyrządzone Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy, która jest sprawiedliwą uczelnią" - tak w dowodzie przelewu trzeba napisać – "i wpłacam niniejszym 600 tys. złotych - uniżony sługa…”. Jak pan masz na imię? (…) Maciej Wowk, dobrze. I wtedy nie ma sprawy. Adam D., prorektor WSM w Legnicy
Brak dyplomu to kłopot dla wszystkich tych studentów, którzy rozpoczęli studia magisterskie na innych uczelniach. Te przyjęły ich na podstawie zaświadczeń, ale teraz żądają dyplomów. Jeśli ich nie dostarczą, będą musieli zrezygnować z nauki, bo nikt ich nie dopuści do egzaminów, a koniec semestru zbliża się wielkimi krokami. - Boję się, że przyjdzie taki moment, że będziemy musieli zrezygnować, bo szkoła nam powie: "Nie macie wszystkich dokumentów, nie spełniacie wymogów formalnych", mimo że to nie nasza wina - mówi jedna ze studentek.
Niektórzy z absolwentów stracili pracę, ponieważ dla pracodawcy zaświadczenie o zakończeniu nauki było niewystarczające.
Co więcej, uczelnia nie oddaje też świadectw maturalnym studentom, z którymi jest w sporze.
"Jest postępowanie"
Szkoła z Legnicy broni się twierdząc, że nie może wydać dokumentów i wytoczyła przeciwko niezadowolonym studentom najpoważniejsze działa - chce unieważnić ich egzaminy dyplomowe. Studenci dostali pisma zawiadamiające o takich krokach.
Trudno jednak się dowiedzieć dlaczego. Wacław D., założyciel i właściciel Wyższej Szkoły Menedżerskiej, nie chciał rozmawiać z reporterką TVN24. - Jest wszczęte postępowanie administracyjne i na piśmie będzie odpowiedź - powiedział tylko.
Dalej posunął się prorektor Wyższej Szkoły Menedżerskiej - Adamem D., prywatnie syn właściciela. Maciej Wowk, który próbował z nim wyjaśnić sprawę przez telefon, usłyszał: - Pan mnie posłucha, za te obrzydliwe paszkwile, które zrobiliście, to ja wam nie tylko zrobię postępowanie dyscyplinarne na uczelni, ale ja jeszcze będę sprawiedliwości przed sadem. Proszę wziąć numer konta i dać tytuł: "Zadośćuczynienie za świństwa wyrządzone Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy, która jest sprawiedliwą uczelnią" - tak w dowodzie przelewu trzeba napisać – "i wpłacam niniejszym 600 tys. złotych - uniżony sługa…". Jak pan masz na imię? (…) Maciej Wowk, dobrze. I wtedy nie ma sprawy.
Zemsta?
Studenci podejrzewają, że to zemsta na tych, którzy zdecydowali się na studia magisterskie na innych uczelniach. - To jest skandal, to jest działanie na szkodę ludzką, tylko dlatego, że wybrali inną uczelnię - skarży się Wowk.
Tego samego zdania jest Wiktor Mirer, były pracownik Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy. - Na moje oko może być tylko jedno wytłumaczenie… chodzi o to by tego studenta tam zatrzymać na jeszcze dwa lata. Dwa lata jeszcze płaci – mówi.
Państwo pomoże
Bezradni studenci złożyli doniesienie do prokuratury. - W tej sprawie trwają czynności sprawdzające. Bierzemy tutaj pod uwagę przestępstwa przeciw dokumentom, m.in. ukrywanie dokumentów, którymi pracownicy nie mieli prawa rozporządzać - informuje Liliana Łukasiewicz z prokuratury okręgowej w Legnicy.
Pomóc obiecało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które chce rozwiązać konflikt do końca roku. - Jak najbardziej studenci mają prawo domagać się swoich dokumentów, które są im przydatne i to prawo będziemy egzekwować – zapewnia rzecznik resortu Bartosz Loba. Jak dodaje, w razie braku wywiązania się z tego obowiązku, ministerstwo będzie sięgać po instrumenty, które pozwolą to prawo wyegzekwować.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24