Polak, który na pokładzie samolotu lecącego do Egiptu powiedział, że ma bombę został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu - poinformowała w oświadczeniu linia lotnicza Small Planet. Wyrok jest prawomocny.
67-letni Wojciech M. podczas lotu z Warszawy do Hurghady 19 listopada 2015 roku powiedział stewardesom, że ma przy sobie ładunek wybuchowy.
Pasażer przekonywał później załogę, że był to tylko żart, ale dla bezpieczeństwa podróżnych uruchomiono wszystkie procedury bezpieczeństwa. Samolot awaryjnie lądował w bułgarskim Burgas. Po sprawdzeniu maszyny przez ekipę antyterrorystów okazało się, że był to fałszywy alarm.
Skazany
Linia lotnicza Small Planet złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W piątek poinformowała, że mężczyzna został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu. Jak dodała w komunikacie, sąd w uzasadnieniu orzeczenia stwierdził, że Wojciech M. stworzył wyjątkowo niebezpieczną sytuację na pokładzie samolotu, a jego czyn charakteryzuje się znacznym stopniem społecznej szkodliwości.
Przedstawiciel Small Planet Tomasz Ostojski przekazał nam, że wyrok zapadł 22 czerwca, a uprawomocnił się 2 września.
"Żartowniś" musiał też naprawić szkodę wyrządzoną przewoźnikowi. Jak powiedział Ostojski, na rzecz spółki wypłacone zostało odszkodowanie w wysokości ponad 50 tysięcy złotych.
Łączne koszty poniesione w wyniku niefortunnego "żartu" linia Small Planet wyliczyła na ponad 100 tysięcy złotych. Związane były między innymi z koniecznością zapewnienia noclegów i wyżywienia pozostałym 160 pasażerom tego lotu oraz pasażerom oczekującym na powrót do Polski z Hurghady.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24