W piątek dziennikarz Jakub Wiech opisał w mediach społecznościowych, że wyjechał do USA na zaproszenie Departamentu Stanu w ramach International Visitor Leadership Program (IVLP). To prestiżowy program wymiany. Jak opisuje Departament Stanu, "buduje długotrwałe relacje między Amerykanami a międzynarodowymi liderami w rządzie, biznesie, środowisku akademickim i innych dziedzinach".
"Od powstania w 1940 r. w programie IVLP wzięło udział ponad 230 tysięcy międzynarodowych liderów, w tym ponad 500 absolwentów, którzy zostali głowami państw lub rządów, 12 laureatów Nagrody Nobla, ponad 1600 ministrów, ponad 1000 członków parlamentów oraz liczni liderzy ze świata przemysłu, nauki oraz środowiska akademickiego. Uczestnicy programu IVLP są nominowani przez ambasady Stanów Zjednoczonych na całym świecie" - czytamy w opisie.
Wiech: kiedy już byłem w USA, to zaproszenie cofnięto
"Tuż przed oficjalnym startem programu dowiedziałem się, że moje zaproszenie zostało nagle cofnięte. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że decyzja ta została wyproszona u Amerykanów przez pewne polskie grono polityczne. Mówiąc krótko: Polacy zwrócili się do amerykańskiej administracji, by uniemożliwić polskiemu dziennikarzowi wzięcie udziału w programie" - przekazał.
Przypomniał, że amerykański rząd osobiście typuje zaproszonych gości, a zakwalifikowany uczestnik między innymi przechodzi kilkutygodniowy proces aplikacyjny. "I kiedy już byłem w USA, to zaproszenie cofnięto - po tym, jak pewne grono z Polski zaczęło prosić o to amerykański Departament Stanu" - napisał Wiech.
Jak dodał, nie usłyszał oficjalnego powodu cofnięcia zaproszenia, jednak "z nieoficjalnych ustaleń wynika, że cała interwencja była motywowana względami politycznymi".
"Miała ona charakter odwetu koterii za moją działalność dziennikarską i jest odpryskiem pewnego konfliktu wewnątrz jednego ze środowisk polskiego życia publicznego. W efekcie Polska nie ma obecnie reprezentacji w IVLP dotyczącym energetyki. Za to nasi najważniejsi sojusznicy mają bardzo ciekawą perspektywę na sytuację wewnętrzną nad Wisłą" - stwierdził dziennikarz.
Redakcja tvn24.pl skierowała pytania do Wiecha w sprawie opisanej historii.
Minister klimatu: wyszło naprawdę słabo
Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska skomentowała wpis Wiech na platformie X. "Kto szkodzi i intryguje przeciwko Polakom za granicą, szkodzi Polsce. Wyszło naprawdę słabo" - napisała.
Oceniła też, że Wiech jest "rzetelnym dziennikarzem, który nie boi się pisać niewygodnej dla polityków prawdy o energetyce i klimacie". Zaapelowała również do niego, aby nie dał się zastraszyć.
Minister energii Miłosz Motyka napisał z kolei: "Co za absolutna żenada na wielu poziomach… (...) Niezależnie od sympatii i antypatii, na arenie międzynarodowej, w praktyce, właśnie w takich sytuacjach, powinniśmy rodaków wspierać i popierać. Tym jest właśnie patriotyzm – nie tym, kto głośniej krzyknie swoją rację".
"Trzeba mieć mózg ameby i zszarganą moralność, żeby wykluczać Polaków z międzynarodowych programów. Nie zawsze się zgadzamy, ale w tej sytuacji to absolutnie bez znaczenia - ogromne wsparcie dla Jakuba Wiecha" - podsumował Jan Szyszko z Polski 2050, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej.
Posłanka Aleksandra Leo z tej samej formacji dodała: "Działanie przeciw Polakowi za granicą, rzetelnemu dziennikarzowi, to działanie na szkodę Polski. Zawistnicy i donosiciele w pełnym uderzeniu".
Adrian Zanberg z Razem nie gryzł się w język. "Ależ trzeba być żałosnym dupkiem, żeby robić takie akcje. Pozostaje pogratulować "patriotom" wpływów na carskim dworze..." - skomentował na X.
Kto doniósł?
Wiech nie wskazał, kto miał napisać rzekomy donos. Dziennikarze Onetu i Wirtualnej Polski przytaczają w tym kontekście wpis blogera Pawła Rybickiego (znanego jako Rybitzky). Jest on związany ze wspierającymi PiS mediami. Jak opisywał "Press", Rybicki odpowiadał za media społecznościowe Andrzeja Dudy w jego kampanii prezydenckiej, a także był doradcą Pawła Szefernakera.
Rybicki we wpisie na X oznaczył Departament Stanu USA oraz nowego ambasadora Thomasa Rose'a. Post jest po angielsku. Oto jego kluczowy fragment w tłumaczeniu na polski:
"Jakub Wiech wielokrotnie publikował na X posty ostro krytykujące prezydenta USA Donalda Trumpa. Mam te posty zabezpieczone do wglądu. Nie wiem, co pan Wiech napisał w swoim wniosku, ale warto sprawdzić, w jaki sposób @USEmbassyWarsaw zatwierdziło jego wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Ponadto Wiech znany jest ze wspierania absurdalnej polityki klimatycznej promowanej przez Komisję Europejską" - opisywał.
Rybicki w sobotę publikował nagrania z Placu Zamkowego w Warszawie, gdzie PiS organizuje manifestację. Oskarżeń o donos nie skomentował.
"W interesie polityków PiS jest wyjaśnienie"
Zdaniem dziennikarza Wirtualnej Polski Szymona Jadczaka "w interesie polityków PiS jest wyjaśnienie, kto stoi za tą haniebną akcją".
"Na razie osobą, która najpierw doniosła na Jakuba Wiecha nowemu ambasadorowi USA w Polsce, a potem cieszyła się z anulowania jego zaproszenia, jest Paweł Rybicki, współpracownik Beata Szydło i Pawła Szefernakera, który pracował też przy kampanii Andrzeja Dudy. Mam nadzieję, że PiS albo się odetnie od tej akcji, albo wprost wyjaśni, kto za nią stoi" - czytamy na platformie X.
W kolejnym wpisie informował, że Szefernaker odciął się od Rybickiego. Przekazał, iż "nie ma wspólnego z tą haniebną akcją", a "Rybicki nie jest jego współpracownikiem, pracowali razem w latach 2015-2017".
Witold Jurasz, publicysta Onetu, postawił z kolei pytanie o rolę nowego ambasadora USA w Polsce.
"Jeśli ambasador Thomas Rose, który jeszcze nie zaczął swojej misji w Polsce, zamierza zaczynać ją od karania polskich dziennikarzy za poglądy, to należałoby mu przypomnieć podstawową zasadę dyplomacji, czyli zasadę wzajemności i wytłumaczyć, że inteligentny ambasador w odróżnieniu od namiestnika na zwarcie z wolnymi mediami nie idzie" - napisał.
Autorka/Autor: kgr/lulu
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP