Doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński z Rady Medycznej przy premierze poinformował, że zapowiedziane zmiany w obostrzeniach, które mają być ogłoszone dziś lub w środę i dotyczyć okresu świątecznego, nie były konsultowane z członkami Rady. - Nie spodziewam się takiego przełomu, który przywróciłby nas na tory racjonalności - dodał.
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że we wtorek lub w środę przedstawione będą zaostrzenia epidemiczne w związku ze świętami i nową mutacją koronawirusa omikron. Podał, że rozważane jest wzmocnienie obostrzeń wobec niezaszczepionych. Natomiast na wtorek na godzinę 13 zapowiedziano konferencję prasową ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, wiceministra zdrowia Waldemara Kraski i zastępującego głównego inspektora sanitarnego Krzysztofa Saczki.
Doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński z Rady Medycznej przy premierze przyznał, że z ciałem tym nie konsultowano nowych zasad. - Nikt z nami nie rozmawiał w sprawie zmian w obostrzeniach, które zostały zapowiedziane. Coś będzie pewnie zaostrzone, żeby nie było, że nic się nie zrobiło - powiedział. - Nie spodziewam się takiego przełomu, który przywróciłby nas na tory racjonalności - dodał.
Dr Szułdrzyński: jest szansa, że zostanie wprowadzona obowiązkowość szczepień
W ocenie doktora Szułdrzyńskiego, będą to "kosmetyczne zmiany w obrębie znanych już mechanizmów". - Jest jednak szansa, że zostanie wprowadzona obowiązkowość szczepień w niektórych grupach zawodowych. Powinno to dotyczyć pracowników systemu ochrony zdrowia, nauczycieli i służb mundurowych. Nasza rekomendacja w tej sprawie była wydana jeszcze przed początkiem jesiennej fali zakażeń - przypomniał ekspert. Jego zdaniem byłby to krok w dobrym kierunku.
- Jeżeli szkoły mają funkcjonować, a doskonale wiemy, jak ważne jest to dla dzieci, to trzeba zaszczepić nauczycieli. Chyba, że ktoś ma lepszy pomysł niż szczepienia. Przyznam się jednak, że nie słyszałem - mówił lekarz.
W kontekście innych obostrzeń doktor Szułdrzyński mówił, że nie spodziewa się niczego, co zmieniłoby sytuację. - Z limitu 50 procent obłożenia, który nie jest respektowany, bo nie ma odpowiedniej podstawy prawnej, zejdziemy na przykład do limitu 30 procent, który również nie będzie respektowany - podsumował członek Rady Medycznej.
Źródło: PAP