Gdyby Forrest Gump był wolontariuszem WOŚP, powiedziałby pewnie, że darczyńcy są jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co ci się trafi. Jedni przez cały rok zbierają drobne, żeby w styczniu przekazać cały bilon kwestującym. Inni z rozbrajającą szczerością informują wolontariuszy, że pieniądze, które właśnie wrzucili do puszki mieli przeznaczyć na piwo. Wszystkie te osoby łączy jedno: wspierają Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
- W dniu finału Orkiestry najwspanialsza jest atmosfera. Jeszcze zanim sama zaczęłam zbierać pieniądze do puszki było to dla mnie coś niesamowitego – wspomina Aleksandra. Wolontariuszka przyznaje, że już nawet nie do końca pamięta od kiedy kwestuje. – To będzie już 11 albo 12 raz – stwierdza dziewczyna.
Aktorka Anna Dymna, jest "weteranką" zbiórek. - Ludzie, którzy są bezdomni, uzależnieni, małe dzieci przynoszą mi oszczędności, które zbierali cały rok, czegoś sobie odmawiali, i wrzucają je do puszki. Bardzo wiele mnie to uczy - mówi artystka, która od 25 lat kwestuje razem z Orkiestrą.
Właśnie tę atmosferę, o której mówią zgodnie wolontariusze, tworzą między innymi darczyńcy Orkiestry. Po rozmowach z wolontariuszami wyróżniliśmy wśród nich kilka typów. Z przymrużeniem oka.
1. SZLACHETNY NINJA
Niepostrzeżenie zakrada się w pobliże wolontariusza trzymającego puszkę, robi swoje i oddala się w bliżej nieustalonym kierunku. Jego obecność sygnalizuje tylko szelest banknotu lub brzęk bilonu wpadającego do pudełka. Jeśli zostanie przyłapany, pokornie acz niechętnie przyjmuje naklejkę w kształcie serduszka.
- Takie osoby czasem są prawie zakłopotane, mówią „ojej, przecież dałem tak mało, nie trzeba” – mówi Katarzyna, która w tym roku będzie kwestowała po raz czwarty.
2. STUDENT BUDŻETOWY
Spotykany zazwyczaj w dużych miastach, tradycyjnie żywi się pasztetem i chińską zupką instant. Z wolontariuszkami chętnie sam zacznie rozmowę, wolontariusza klepnie po ramieniu. Na koniec wrzuci co nieco do puszki mówiąc: „miałem kupić pasztet na obiad, ale niech będzie”. Jego kolekcja orkiestrowych serduszek sięga czasów, kiedy Jurek Owsiak witał się z tłumem mówiąc „dzień dobry Państwu”, a orkiestra miała grać tylko do końca świata.
Takie zachowania przejawiają nie tylko studenci. - Mieliśmy taką sytuację: z kamienicy wybiegł mężczyzna, ewidentnie był pijany. Podszedł do nas, powiedział, „co prawda miałem sobie kupić jeszcze piwo, ale skoro jest orkiestra…” i wrzucił nam 10 zł – wspomina Mariusz. Jak dodaje, czasami pieniądze do puszek wrzucają też osoby bezdomne.
- To pokazuje, że ci, którzy mają najmniej, najchętniej się dzielą – ocenia Katarzyna.
3. HIBERNATUS
Wyjątkowo nieliczna grupa. Hibernatus zaczepiony przez wolontariusza najpierw patrzy nieprzytomnym wzrokiem, a następnie pyta: „a na co to?”. Nie wiadomo, gdzie się uchował przez ostatnie 25 lat.
- Niewiele się zdarza takich osób, w większości są to obcokrajowcy, którym tłumaczymy, na co i dlaczego zbieramy – zaznacza Aleksandra.
4. MAŁY DOBROCZYŃCA
Występuję w pakiecie z rodzicem/rodzicami/babcią. Wrzucenie pieniążka do puszki jest dla niego sensem życia i największą przyjemnością. Serduszka zbiera niczym harcerz sprawności, lawirując między wolontariuszami i błagając udręczonych rodziców o kolejną złotówkę.
Jednak nie każdy MAŁY DOBROCZYŃCA polega wyłącznie na swoich opiekunach. Niektóre maluchy same zbierają kieszonkowe, żeby wspierać Orkiestrę. - Dzieci podbiegają z woreczkami pełnymi drobnych, wsypują je do puszek, a potem dumne biegną do rodziców i krzyczą „mamo, tato, wrzuciłem!” – opowiada Mariusz.
5. CZŁOWIEK-CEREMONIAŁ
Gdyby wolontariusze wystawiali zaświadczenie o wrzuceniu datka, zebrałby je wszystkie. Siłuje się z portfelem lub kieszenią, wydłubując możliwie niskie nominały. Zawsze monety, nigdy banknoty. Po pożegnaniu się z gotówką wypina pierś w oczekiwaniu na naklejkę, którą następnie pokaże każdemu innemu wolontariuszowi na swojej drodze. Trzy ulubione słowa: JA JUŻ DAŁEM.
- Nie chcę oceniać, każdy datek jest ważny. Nawet, jeśli ktoś da 50 groszy, to jeśli przyjdzie 100 takich osób, to już pomagają – zauważa Mariusz, wolontariusz z sześcioletnim stażem.
6. KRÓL BILONU
Wbrew pozorom nie występuje w pakiecie z CZŁOWIEKIEM – CEREMONIAŁEM. Jego działania są przemyślane, a przygotowania do finału Orkiestry mogą trwać nawet rok. KRÓL BILONU przez cały ten czas odkłada wszystkie drobniejsze monety, które plączą mu się po portfelu i kieszeniach, by właśnie w ten dzień obsypać nimi wolontariuszy.
- Kiedyś jedna dziewczyna przyszła z wiaderkiem po serze wypełnionym groszówkami – opowiada Mariusz.
Spotkanie z KRÓLEM BILONU czasem kończy się dla wolontariuszy zakwasami. – Jeśli kilka osób przyjdzie do nas z takimi woreczkami czy pudełkami, które zapełniali przez cały rok, to zbiera się z tego konkretny ciężar. Ćwiczymy mięśnie – żartuje Aleksandra.
7. TYP PRZEKORNY
Ktoś nawołuje do bojkotowania Finału? TYP PRZEKORNY zbojkotuje bojkot i chętnie odchudzi swój portfel, a następnie będzie trzymał kciuki za to, by padł kolejny rekord zbiórki. Nawet, jeśli dotychczas nie interesowała go działalność Jurka Owsiaka, to po takiej motywacji będzie jego najwierniejszym kibicem..
- W poprzednich latach była bardzo duża nagonka na WOŚP, ale to wcale nie zniechęcało ludzi do wrzucania datków. Wręcz przeciwnie, dzielili się bardzo chętnie – wspomina Mariusz.
- Może nie jest to najlepsza motywacja, ale skoro działa, to czemu nie – dodaje Aleksandra.
8. SCEPTYCZNY… DO CZASU
Niewierny Tomasz Orkiestry. Kiedyś był obojętny albo nawet niechętny działalności Jurka Owsiaka. Wszystko zmieniło się, kiedy on sam lub ktoś mu bliski skorzystał w szpitalu ze sprzętu z czerwoną naklejką.
- Zdarza się, że ktoś podchodzi i mówi „kiedyś nie dawałem na Owsiaka, ale sam skorzystałem ze sprzętu Orkiestry” i wrzuca datek – przyznaje Mariusz.
9. EMPATA
Wie, że praca wolontariusza nie jest łatwa. Chociaż finał Orkiestry czasem nazywany jest „karnawałem w środku zimy” i taka też atmosfera mu towarzyszy, nie zmienia to faktu, że meteorologicznie nadal jest, cóż, zima. Z niskimi temperaturami, wiatrem, śniegiem/deszczem i całym dobrodziejstwem inwentarza.
Dlatego EMPATYCZNY nie pochyla się z troską wyłącznie nad samym celem, na które zbierane są pieniądze. Oprócz tego żywo współczuje też wolontariuszom i stara się im w miarę możliwości pomóc.
- Taka sytuacja przytrafiła się mojej siostrze. Pewna pani najpierw wrzuciła banknot do puszki, a następny dała jej i drugiej wolontariuszce, żeby kupiły sobie coś ciepłego do jedzenia albo picia. Dziewczyny oczywiście ten drugi datek też wrzuciły do puszki – opowiada Mariusz.
Jak podkreśla wolontariusz, takie gesty, choć miłe, nie są konieczne. - Ludzie są niezwykle życzliwi. Czasem ktoś nas zaprasza na obiad. Nie możemy z takiego zaproszenia skorzystać, bo nie wolno nam wchodzić do domów. Z resztą, nie jest to potrzebne, bo Orkiestra bardzo dba o swoich wolontariuszy i w sztabie mamy zapewnione ciepłe posiłki i napoje – zaznacza 18-latek.
Chłopak dodaje, że bardzo pomocna jest też policja i inne służby miejskie. - Zapraszają nas do radiowozów, żebyśmy się ogrzali – opowiada Mariusz
Bo gra Orkiestra. I wszystko gra.
Autor: Anna Winiarska/i / Źródło: TVN24 Kraków