Szlachetny ninja, empata i hibernatus. Czyli kto daje na WOŚP

Anna Dymna o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy
Polacy od lat wspierają WOŚP, bo warto pomagać innym
Źródło: tvn24
Gdyby Forrest Gump był wolontariuszem WOŚP, powiedziałby pewnie, że darczyńcy są jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co ci się trafi. Jedni przez cały rok zbierają drobne, żeby w styczniu przekazać cały bilon kwestującym. Inni z rozbrajającą szczerością informują wolontariuszy, że pieniądze, które właśnie wrzucili do puszki mieli przeznaczyć na piwo. Wszystkie te osoby łączy jedno: wspierają Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

- W dniu finału Orkiestry najwspanialsza jest atmosfera. Jeszcze zanim sama zaczęłam zbierać pieniądze do puszki było to dla mnie coś niesamowitego – wspomina Aleksandra. Wolontariuszka przyznaje, że już nawet nie do końca pamięta od kiedy kwestuje. – To będzie już 11 albo 12 raz – stwierdza dziewczyna.

Aktorka Anna Dymna, jest "weteranką" zbiórek. - Ludzie, którzy są bezdomni, uzależnieni, małe dzieci przynoszą mi oszczędności, które zbierali cały rok, czegoś sobie odmawiali, i wrzucają je do puszki. Bardzo wiele mnie to uczy - mówi artystka, która od 25 lat kwestuje razem z Orkiestrą.

Właśnie tę atmosferę, o której mówią zgodnie wolontariusze, tworzą między innymi darczyńcy Orkiestry. Po rozmowach z wolontariuszami wyróżniliśmy wśród nich kilka typów. Z przymrużeniem oka.

1. SZLACHETNY NINJA

Niepostrzeżenie zakrada się w pobliże wolontariusza trzymającego puszkę, robi swoje i oddala się w bliżej nieustalonym kierunku. Jego obecność sygnalizuje tylko szelest banknotu lub brzęk bilonu wpadającego do pudełka. Jeśli zostanie przyłapany, pokornie acz niechętnie przyjmuje naklejkę w kształcie serduszka.

- Takie osoby czasem są prawie zakłopotane, mówią „ojej, przecież dałem tak mało, nie trzeba” – mówi Katarzyna, która w tym roku będzie kwestowała po raz czwarty.

2. STUDENT BUDŻETOWY

Spotykany zazwyczaj w dużych miastach, tradycyjnie żywi się pasztetem i chińską zupką instant. Z wolontariuszkami chętnie sam zacznie rozmowę, wolontariusza klepnie po ramieniu. Na koniec wrzuci co nieco do puszki mówiąc: „miałem kupić pasztet na obiad, ale niech będzie”. Jego kolekcja orkiestrowych serduszek sięga czasów, kiedy Jurek Owsiak witał się z tłumem mówiąc „dzień dobry Państwu”, a orkiestra miała grać tylko do końca świata.

Takie zachowania przejawiają nie tylko studenci. - Mieliśmy taką sytuację: z kamienicy wybiegł mężczyzna, ewidentnie był pijany. Podszedł do nas, powiedział, „co prawda miałem sobie kupić jeszcze piwo, ale skoro jest orkiestra…” i wrzucił nam 10 zł – wspomina Mariusz. Jak dodaje, czasami pieniądze do puszek wrzucają też osoby bezdomne.

- To pokazuje, że ci, którzy mają najmniej, najchętniej się dzielą – ocenia Katarzyna.

3. HIBERNATUS

Wyjątkowo nieliczna grupa. Hibernatus zaczepiony przez wolontariusza najpierw patrzy nieprzytomnym wzrokiem, a następnie pyta: „a na co to?”. Nie wiadomo, gdzie się uchował przez ostatnie 25 lat.

- Niewiele się zdarza takich osób, w większości są to obcokrajowcy, którym tłumaczymy, na co i dlaczego zbieramy – zaznacza Aleksandra.

4. MAŁY DOBROCZYŃCA

Występuję w pakiecie z rodzicem/rodzicami/babcią. Wrzucenie pieniążka do puszki jest dla niego sensem życia i największą przyjemnością. Serduszka zbiera niczym harcerz sprawności, lawirując między wolontariuszami i błagając udręczonych rodziców o kolejną złotówkę.

Jednak nie każdy MAŁY DOBROCZYŃCA polega wyłącznie na swoich opiekunach. Niektóre maluchy same zbierają kieszonkowe, żeby wspierać Orkiestrę. - Dzieci podbiegają z woreczkami pełnymi drobnych, wsypują je do puszek, a potem dumne biegną do rodziców i krzyczą „mamo, tato, wrzuciłem!” – opowiada Mariusz.

5. CZŁOWIEK-CEREMONIAŁ

Gdyby wolontariusze wystawiali zaświadczenie o wrzuceniu datka, zebrałby je wszystkie. Siłuje się z portfelem lub kieszenią, wydłubując możliwie niskie nominały. Zawsze monety, nigdy banknoty. Po pożegnaniu się z gotówką wypina pierś w oczekiwaniu na naklejkę, którą następnie pokaże każdemu innemu wolontariuszowi na swojej drodze. Trzy ulubione słowa: JA JUŻ DAŁEM.

- Nie chcę oceniać, każdy datek jest ważny. Nawet, jeśli ktoś da 50 groszy, to jeśli przyjdzie 100 takich osób, to już pomagają – zauważa Mariusz, wolontariusz z sześcioletnim stażem.

6. KRÓL BILONU

Wbrew pozorom nie występuje w pakiecie z CZŁOWIEKIEM – CEREMONIAŁEM. Jego działania są przemyślane, a przygotowania do finału Orkiestry mogą trwać nawet rok. KRÓL BILONU przez cały ten czas odkłada wszystkie drobniejsze monety, które plączą mu się po portfelu i kieszeniach, by właśnie w ten dzień obsypać nimi wolontariuszy.

- Kiedyś jedna dziewczyna przyszła z wiaderkiem po serze wypełnionym groszówkami – opowiada Mariusz.

Spotkanie z KRÓLEM BILONU czasem kończy się dla wolontariuszy zakwasami. – Jeśli kilka osób przyjdzie do nas z takimi woreczkami czy pudełkami, które zapełniali przez cały rok, to zbiera się z tego konkretny ciężar. Ćwiczymy mięśnie – żartuje Aleksandra.

7. TYP PRZEKORNY

Ktoś nawołuje do bojkotowania Finału? TYP PRZEKORNY zbojkotuje bojkot i chętnie odchudzi swój portfel, a następnie będzie trzymał kciuki za to, by padł kolejny rekord zbiórki. Nawet, jeśli dotychczas nie interesowała go działalność Jurka Owsiaka, to po takiej motywacji będzie jego najwierniejszym kibicem..

- W poprzednich latach była bardzo duża nagonka na WOŚP, ale to wcale nie zniechęcało ludzi do wrzucania datków. Wręcz przeciwnie, dzielili się bardzo chętnie – wspomina Mariusz.

- Może nie jest to najlepsza motywacja, ale skoro działa, to czemu nie – dodaje Aleksandra.

8. SCEPTYCZNY… DO CZASU

Niewierny Tomasz Orkiestry. Kiedyś był obojętny albo nawet niechętny działalności Jurka Owsiaka. Wszystko zmieniło się, kiedy on sam lub ktoś mu bliski skorzystał w szpitalu ze sprzętu z czerwoną naklejką.

- Zdarza się, że ktoś podchodzi i mówi „kiedyś nie dawałem na Owsiaka, ale sam skorzystałem ze sprzętu Orkiestry” i wrzuca datek – przyznaje Mariusz.

9. EMPATA

Wie, że praca wolontariusza nie jest łatwa. Chociaż finał Orkiestry czasem nazywany jest „karnawałem w środku zimy” i taka też atmosfera mu towarzyszy, nie zmienia to faktu, że meteorologicznie nadal jest, cóż, zima. Z niskimi temperaturami, wiatrem, śniegiem/deszczem i całym dobrodziejstwem inwentarza.

Dlatego EMPATYCZNY nie pochyla się z troską wyłącznie nad samym celem, na które zbierane są pieniądze. Oprócz tego żywo współczuje też wolontariuszom i stara się im w miarę możliwości pomóc.

- Taka sytuacja przytrafiła się mojej siostrze. Pewna pani najpierw wrzuciła banknot do puszki, a następny dała jej i drugiej wolontariuszce, żeby kupiły sobie coś ciepłego do jedzenia albo picia. Dziewczyny oczywiście ten drugi datek też wrzuciły do puszki – opowiada Mariusz.

Jak podkreśla wolontariusz, takie gesty, choć miłe, nie są konieczne. - Ludzie są niezwykle życzliwi. Czasem ktoś nas zaprasza na obiad. Nie możemy z takiego zaproszenia skorzystać, bo nie wolno nam wchodzić do domów. Z resztą, nie jest to potrzebne, bo Orkiestra bardzo dba o swoich wolontariuszy i w sztabie mamy zapewnione ciepłe posiłki i napoje – zaznacza 18-latek.

Chłopak dodaje, że bardzo pomocna jest też policja i inne służby miejskie. - Zapraszają nas do radiowozów, żebyśmy się ogrzali – opowiada Mariusz

Bo gra Orkiestra. I wszystko gra.

Autor: Anna Winiarska/i / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: