Nawet przez osiem miesięcy zwłoki 59-letniej kobiety leżały w jej własnym mieszkaniu. Makabrycznego odkrycia dokonali we wtorek policjanci i strażacy z Bielska Podlaskiego.
- Stan zwłok wskazuje, że zgon nastąpił w grudniu - mówi portalowi tvn24.pl Jan Surel, naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim. Według policjanta, wskazuje na to m.in. ubranie zmarłej. - Miała na sobie ciepły sweter i kamizelkę. Także sąsiedzi widzieli ją po raz ostatni pod koniec zeszłego roku - mówi.
Nikt się nie zainteresował zniknięciem
Poszukiwania kobiety rozpoczęto 27 lipca. - Wówczas zgłosiła się do nas dalsza rodzina kobiety. Wiedzieliśmy, że jest samotną osobą, która leczyła się psychiatrycznie - dodaje Surel. Przez ponad miesiąc policjanci sprawdzali szpitale i ośrodki zdrowia, w których mogła przebywać. Kiedy poszukiwania nie przynosiły efektów zdecydowali się siłą wejść do mieszkania.
- Nikt nie posiadał kluczy. Lokal znajduje się na czwartym pietrze, więc o pomoc poprosiliśmy strażaków - dodaje.
Jak mówi funkcjonariusze dostali się do mieszkania przez sąsiedni balkon, a następnie wybijając szybę weszli do środka. - Zwłoki leżały w jej własnym łóżku, nie posiadały żadnych śladów, więc nie ma mowy o przestępstwie. Lekarz stwierdził, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych - dodaje.
Bez sygnału od sąsiadów
Jak twierdzi Surel pierwszy sygnał o zaginięciu kobiety dotarł do policji dopiero pod koniec lipca. - Wcześniej nikt nie zainteresował się losem samotnej, chorej kobiety - przyznaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24