Od pięciu lat walczą z deweloperem o własne mieszkania. Formalnie mieszkają na budowie i nie mają swoich aktów własności. Deweloper unika kontaktu tak ze swoimi klientami, jak i dziennikarzami TTV. Równocześnie prowadzi inne inwestycje.
Klienci jednego z wrocławskich deweloperów są już zdesperowani. Na akty własności swoich mieszkań czekają już od pięciu lat. Doszło do tego, że pikietują przed siedzibą firmy i obklejają jej nowe inwestycje plakatami ostrzegającymi przed nieuczciwością dewelopera. Walka toczy się o dwie inwestycje, w których od kilku lat mieszkają już ludzie. Budynki faktycznie są ukończone, ale formalnie pozostają placami budowy, bowiem deweloper nie dopełnił wymaganych prawem obowiązków. W wysyłanych z początku listach do klientów firma tłumaczyła odwlekanie terminu skończenia inwestycji "z powodu złych warunków atmosferycznych". Jednocześnie deweloper rozpoczął prace przy innych budynkach i zaczął zaciągać długi pod zastaw tych, których formalnie ciągle nie skończył. Oznacza to, że swoją działalność finansuje dzięki trzymaniu wcześniejszych klientów w zawieszeniu. Osoby, które kupiły mieszkania w dwóch pierwszych budynkach, czują się oszukani. Jak twierdzą, deweloper ignoruje ich telefony i e-maile. Gdy protestowali przed siedzibą, nikt do nich nie wyszedł. Przedstawiciele firmy nie chcieli też rozmawiać z reporterką TTV. Dzień po proteście w siedzibie firmy pojawili się wynajęci ochroniarze, którzy całkowicie uniemożliwili wstęp dziennikarce. Na jej prośby o kontakt nikt nie odpowiedział. Klienci firmy skierowali sprawę do sądu, bowiem tylko tą drogą mogą otrzymać swoje akty własności. Nie jest jednak całkowicie pewne, że "ślepa" sprawiedliwość musi stanąć po ich stronie.
Autor: mk/ja/zp / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV