Od roku żyjemy na nowych zasadach. Dorośli przenieśli do domu pracę, dzieci - naukę i zabawę. To połączenie na dłuższą metę może być mieszanką wybuchową. Rodzice mówią o wypaleniu rodzicielskim, ich głosu nie należy lekceważyć, a wsłuchać się w niego, bo tylko tak można im pomóc. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dystans między ludźmi jest główną zasadą bezpieczeństwa i najlepiej chroni przed zakażeniem koronawirusem - to konieczność, która często niesie za sobą samotność, smutek i zagubienie. Co gorsza po roku pandemii zły stan psychiczny coraz częściej dotyka rodziców i powoduje wypalenie rodzicielskie.
Pani Ada, mama dwulatka przyznaje, że u niej wypalenie to przede wszystkim obawy, ile jeszcze jest w stanie wytrzymać. - Czy to, że przetrwamy do wieczora, jest wystarczające i jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień, czy będzie to samo? Zaczynało się to tak napędzać, jakby niechęcią w ogóle do wstawania z łóżka – dodaje.
Mama dwuletniego Artura ma za sobą wiele nieprzespanych nocy. Zajmując się synem, często odczuwa smutek i przeciążenie, dlatego podczas lockdownu najbardziej brakowało jej rozmowy z innymi; kogoś, kto poda jej kubek ciepłej herbaty i powie, że takie same problemy mają też inni. - Jest mi ciężko, czuję się samotna, czuję też strach na przyszłość, jak to będzie – przyznaje Andżelika.
Rodzice z wypaleniem rodzicielskim
Problem wypalenia rodzicielskiego w czasie pandemii stał się widoczny w wielu europejskich krajach. Jak alarmuje międzynarodowa agencja rozwoju osobistego Talking Talent, powodem jest przede wszystkim niedoświadczane dotąd zaburzenie równowagi między rodzicielstwem a życiem zawodowym i osobistym dorosłych.
- Rodzice, którzy dzwonią lub przychodzą z wypaleniem rodzicielskim, nie zdają sobie sprawy, że to właśnie im się przytrafiło. Mówią o tym, że trudno im jest podjąć decyzję, mówią o tym, że czują dystansowanie się od dziecka, że trudno im jest zaspokajać własne potrzeby, że są bardzo wycieńczeni, że zauważyli u siebie spadek ogólnej efektywności, już nie tylko w opiece nad dzieckiem, ale w codziennym funkcjonowaniu – tłumaczy pedagog i suicydolog Lucyna Kicińska.
Zdalna nauka dzieci i całodniowa opieka nad nimi, którą rodzice często muszą godzić z pracą zdalną, sprawiły że w drugim tygodniu lutego częstotliwość wyszukiwania angielskiego hasła "wypalenie rodzicielskie" była znacznie większa niż kiedykolwiek. Według terapeutów skutkiem wypalenia jest między innymi to, że małe problemy wychowawcze urastają w oczach rodziców do rangi kwestii nie do rozwiązania.
- Rodzice dostrzegają w dzieciach same wady, chcieliby te dzieci powysyłać do gabinetów psychologów, psychoterapeutów, a tak naprawdę, gdyby poszukać przyczyny gdzieś pod spodem, to nie jest tak, że to dziecko musi koniecznie trafić na tą przysłowiową kozetkę do psychoterapeuty, tylko może są trochę sobą zmęczeni – mówi dyżurny telefonu zaufania dla rodziców i nauczycieli Krzysztof Sarzała.
"Mamy się wspierają w opiece nad dziećmi"
Rozwiązaniem problemu jest przede wszystkim zebranie się na odwagę, by poprosić o pomoc kogoś z bliższego lub dalszego kręgu bliskich osób. Takie wsparcie - z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - stara się zapewnić dofinansowany z budżetu miasta krakowski Klub Rodziców Fundacji Polekont. Przez kilka miesięcy zajęcia odbywały się online, teraz rodzice spotykają się w małych grupach.
- Widzę, jak to niesamowicie działa, jak mamy się wspierają w opiece nad dziećmi poza klubem i w drobnych gestach, jak przywiezienie mamie obiadu, bo wiadomo, że jest jej ciężko – wyjaśnia Kinga Pukowska z Fundacji Polekont.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chcesz uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc.
Maria Mikołajewska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24