Prokuratura, która prowadziła postępowanie dotyczące uszkodzonego dowodu w sprawie wypadku byłej premier Beaty Szydło, nie dopatrzyła się znamion przestępstwa i odmówiła wszczęcia śledztwa. O uszkodzonych płytach z materiałami wideo jako pierwszy informował portal tvn24.pl.
O uszkodzonych płytach z nagraniami wideo poinformował w połowie czerwca ubiegłego roku portal tvn24.pl. Na jednej z nich znajdował się zapis z kamer monitoringu, a na drugiej materiał programu "Czarno na białym" TVN24 dotyczący wypadku.
Zawiadomienie do prokuratury w sprawie uszkodzenia dowodu złożył po publikacji tego artykułu obrońca oskarżonego Sebastiana Kościelnika, mecenas Władysław Pociej. Decyzja Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu o odmowie wszczęcia śledztwa została podjęta po ponad siedmiu miesiącach postępowania sprawdzającego.
Dowody uszkodzone, nie da się odzyskać nagrania z monitoringu
14 czerwca 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Krakowie przekazała w komunikacie, że przesłała do sądu "wszelkie dowody zgromadzone w tej sprawie, łącznie z różnorodnymi nagraniami, wszelkie nośniki były nieuszkodzone i zdolne do odtworzenia". Dodano, że "prokuratura została poinformowana, że dwie spośród przesłanych do sądu płyt zostały uszkodzone".
Niespełna dwa tygodnie później - 26 czerwca - ta sama prokuratura przyznała, że biegli z Laboratorium Kryminalistycznego nie odtworzyli nagrania z powodu uszkodzenia jednej z płyt.
Eksperci z Biura Ekspertyz Sądowych z Lublina, którzy we wrześniu zbadali płytę z nagraniem z monitoringu, stwierdzili, że nie da się z niej odzyskać materiału.
Prokurator twierdził, że nagranie z monitoringu "nie ma żadnego znaczenia", obrońca był innego zdania
We wrześniu ubiegłego roku prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński powiedział o zniszczonym nagraniu, że "od początku było wiadomo, że ten dowód nie ma żadnego znaczenia dla sprawy, bo to nagranie nie obejmuje miejsca zdarzenia przejazdu kolumny".
Władysław Pociej, obrońca Sebastiana Kościelnika, twierdził jednak, że dowód ten ma duże znaczenie, bo w jego przekonaniu "bardzo prawdopodobne jest, że utraciliśmy możliwość ustalenia tożsamości kierowcy samochodu, który był bezpośrednim świadkiem zdarzenia".
Wypadek Beaty Szydło
10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu doszło do wypadku samochodowego, na skutek którego ucierpiała ówczesna premier Beata Szydło. Rządowy pojazd - audi A8 z 2016 roku - którym jechała ówczesna szefowa rządu, zderzył się z fiatem seicento kierowanym przez 21-letniego Sebastiana Kościelnika, po czym uderzył w drzewo.
Szydło oraz dwaj funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu - kierowca i szef ochrony szefowej rządu - zostali ranni. Premier została przebadana w szpitalu w Oświęcimiu, następnie przetransportowano ją do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Sebastian Kościelnik został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie przyznał się do winy. W trakcie procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków i tylko jeden z nich zeznał, że rządowe limuzyny miały włączone sygnały świetlne i dźwiękowe.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Patrzyk/Forum