O wyborach samorządowych i widmie ich przesunięcia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. Gość programu, prezydent Sopotu Jacek Karnowski wyraził sprzeciw wobec takiej inicjatywy. - Samorządowcom bardziej zależy na czystych regułach gry i frekwencji w wyborach niż na przedłużeniu kadencji - mówił. Według niego przekładanie terminu wyborów to "psucie państwa".
Gościem Konrada Piaseckiego w poniedziałek był prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Pytany był o zaplanowane na jesień przyszłego roku wybory samorządowe i ich "kolizję" z przypadającymi także na jesień 2023 roku wyborami parlamentarnymi. Z wypowiedzi przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości wynika, że wybory samorządowe mogą zostać przesunięte na 2024 rok.
Karnowski na początku rozmowy przypomniał spotkanie samorządowców (oprócz niego na spotkaniu był prezydent Wrocławia Jacek Sutryk i marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak) z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie wyborów.
- Na spotkaniu jednoznacznie mówiliśmy, że nam zależy przede wszystkim na tym, żeby nie psuć państwa, a zmiana reguł w czasie gry to jest jednak psucie państwa. My nie zgadzamy się na przesunięcie wyborów samorządowych.
Karnowski dodał, że samorządowcy porównują tę sytuację do tak zwanych wyborów kopertowych z maja 2020 roku. - To znowu była zmiana reguł. Pan prezydent Duda zgodził się z tym, że to byłaby tak niedobra sytuacja jak organizacja wyborów kopertowych. Miejmy nadzieję, że rządzący tym razem nie będą psuli państwa - oświadczył.
Karnowski utrzymywał, że samorządowcom bardziej zależy na "czystych, przejrzystych regułach gry" i frekwencji w wyborach niż na dłuższych kadencjach.
- Zależy nam na tym, żebyśmy mieli silny mandat do sprawowania władzy w naszych gminach, miastach, miasteczkach, województwach, powiatach, a nie na tym, żeby gdzieś, przy zielonym stoliku, przedłużać kadencje. To niedobre rozwiązanie - argumentował.
- Rozumiem, że rządzący boją się samorządowców, zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i tego, że wygrają swoje wybory samorządowe – i będzie efekt kuli śnieżnej. A większość samorządowców, myślę, że w dziewięćdziesięciu procentach, dzięki psuciu i centralizacji państwa, jest przeciwna obecnie rządzącym - stwierdził dalej prezydent Sopotu.
Według Karnowskiego "rządzący już dosyć napsuli" w obszarze "praworządności, centralizacji państwa i finansów publicznych".
Dodał, że jego zdaniem po przesunięciu terminu wyborów samorządowych mogą za tym iść "inne możliwości majstrowania przy ordynacjach wyborczych". - Ordynacje należy jednak zmieniać dla przyszłych, a nie dla obecnych wyborów, nie w trakcie kadencji, która trwa - zwracał uwagę.
W rozmowie przytoczono wypowiedź Andrzeja Dudy, który stwierdził: "(...) fakt, że wybory parlamentarne i samorządowe według obecnego kalendarza się zbiegną, to sytuacja dosyć trudna". - Pan prezydent Duda stwierdził, że był przeciwko wyborom kopertowym. Mało o tym mówił, ale takie jest jego stwierdzenie - komentował Karnowski.
"Rząd Prawa i Sprawiedliwości scentralizował państwo w niesamowity sposób"
Karnowski był pytany, jak wielu samorządowców zastanawia się, już na tym etapie, czy nie wystartować w wyborach parlamentarnych.
W odpowiedzi zwrócił uwagę, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości scentralizował państwo w niesamowity sposób". - Odebrał nam dochody własne, daje za to subwencje, jednym większe a drugim mniejsze i decyduje o tym, która ulica ma być remontowana w Sopocie czy w Warszawie. Wobec tego, jak najbardziej jesteśmy zainteresowani tym, żeby wygrały te siły polityczne, które zdecentralizują państwo - mówił dalej.
- Po to było podpisane porozumienie z największymi (opozycyjnymi - red.) partiami politycznymi, z wszystkimi liderami, abyśmy dali sobie 365 dni na naprawę państwa po wygranych wyborach - dodał.
Karnowski stwierdził przy tym, że jeżeli opozycja pójdzie do wyborów na jednej czy dwóch listach, to wtedy "jest duża szansa na odsunięcie złego rządu PiS-u od władzy". - Wtedy samorządy bardzo mocno zaangażują się w te wybory - zapowiedział. Zaznaczał tu, że "nie musi to być start bezpośredni" a na przykład "prowadzenie kampanii wyborczej".
Karnowski: nie ma nic piękniejszego niż być burmistrzem, prezydentem
Dopytywany, czy on sam interesuje się startem w wyborach parlamentarnych, Karnowski odparł, że do wyborów pozostało półtora roku.
- Pewnie przyjdzie czas, za pół roku czy za dziewięć miesięcy, na taką decyzję. Nie ma nic piękniejszego niż być burmistrzem Pucka, Chojnic, czy być prezydentem Warszawy, Katowic lub Sopotu. To jest pewna sprawczość, to pewna namacalność naszych decyzji. Jak patrzę na wielu moich kolegów senatorów czy posłów, którzy byli prezydentami miast, burmistrzami czy wójtami, to tęsknią do samorządu, bo my jesteśmy silni głosami swoich mieszkańców. To bardzo duża wartość - przyznał.
- Ale pewnie przyjdzie taki czas, czy to na koniec kadencji czy w przyszłej, że dwudziestu, trzydziestu, może czterdziestu samorządowców zdecyduje się na start w tych wyborów. Oby tylko to była jedna czy dwie listy. Jeśli będą to już trzy listy, to nie ma to najmniejszego sensu - dodał.
W tym kontekście prezydent Sopotu pytany był o prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego i o to, czy doradzałby mu ubieganie się o stanowisko premiera. - Jeżeli Rafał Trzaskowski miałby zostać premierem, to radziłbym mu, żeby startował do parlamentu. Jeśli miałby zostać szeregowym posłem, to radziłbym mu, żeby był dalej prezydentem Warszawy - odpowiedział.
Według niego kandydat opozycji na premiera powinien być wyłoniony na pół roku przed wyborami.
Karnowski: samorządy nękają cztery plagi, o dwie za dużo
Karnowski na koniec programu pytany był także o to, jak samorządowcy radzą sobie z podwyżkami cen energii, mniejszymi wpływami z PIT po pierwszych zmianach w ramach Polskiego Ładu i napływem uchodźców.
- Jest coraz gorzej. O pędzących cenach energii alarmowaliśmy rząd już w 2020 roku. Wtedy jednoznacznie wychodziło, że monopolistyczne spółki w kraju wydają środki nie do końca na to, co trzeba - odparł. Pokazał przy tym dwie gazety z zeszłego tygodnia. - To są rzeczy, na co wydają środki finansowe Spółki Skarbu Państwa - skwitował.
Według niego "rzeczy, które mógł przewidzieć premier czy prezes Banku Centralnego, uczy się na drugim roku ekonomii". - My sobie możemy poradzić ze wszystkim, jeżeli nie będzie się nam zabierało dochodów własnych, a niestety kolejne reformy rządu prowadzą do zabierania dochodów własnych - zaznaczał. Mówił przy tym, że samorząd nękany jest przez cztery plagi: centralizacji, pandemii, wojny i inflacji. - To o dwie plagi za dużo, bo pandemia i wojna nie zależały od nas. Tutaj rząd prowadzi dobrą politykę, natomiast jeżeli chodzi o sprawę centralizacji i inflacji, tutaj zaniechania i grzechy rządzących są bardzo duże - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24