Adrian Zandberg przekazał w piątek podczas konferencji prasowej, że nie poprze żadnego kandydata i nie przekaże głosów wyborców Razem żadnemu kandydatowi. - Wyborcy to są rozsądni, racjonalni ludzie, którzy mają swoje poglądy i mają swoje wartości. I w tej drugiej turze to oni będą podejmować decyzje o tym, czy pójść, czy nie pójść na wybory i jak zagłosować przy urnie - oświadczył.
Jak dodał w imieniu partii Razem, "jesteśmy w polityce po to, że chcemy zmiany, a nie po to, że chcemy tylko zamienić się na miejsce z tymi, którzy teraz tam siedzą". - Nie jesteśmy zainteresowani ani "koryciarstwem" i ustawianiem się w kolejkach do spółek Skarbu Państwa, ani uśmiechaniem się i podpisywaniem pod polityką, z którą się nie zgadzamy - powiedział Zandberg.
Polityk Razem zdobył w pierwszej turze wyborów prezydenckich 952 832 głosy, co oznaczało poparcie na poziomie 4,86 procent.
Trzaskowski zaprasza Zandberga
Mówił również o propozycji kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, który w środę w "Faktach po Faktach" TVN24 powiedział, że bardzo chętnie porozmawiałby z Zandbergiem oraz wyraził nadzieję, że polityk Razem odpowie na jego prośbę o spotkanie. Zandberg stwierdził, że zamiast zaprosić Rafała Trzaskowskiego do rozmowy na YouTube i go "przeczołgać" proponuje, by obaj spotkali się w przyszłym tygodniu na dodatkowym posiedzeniu Sejmu. - Jeżeli słowa mają mieć jakiekolwiek znaczenie, jeżeli one miałyby przekonać kogokolwiek spośród miliona wyborców i wyborczyń Razem, to spotkajmy się na dodatkowym posiedzeniu Sejmu, zwołanym w tym tygodniu, który przed nami. I po prostu pracujmy. Przyjmijmy zmiany w budżecie ochrony zdrowia. Przyjmijmy ustawę mieszkaniową z jakimś sensowniejszym niż dotąd budżetem - powiedział.
Autorka/Autor: kgr//mm
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kaczmarczyk/PAP