|

Młodzi Polacy po pierwszej turze wyborów. "Łączy nas zmęczenie"

Sławomir Mentzen na wiecu wyborczym
Sławomir Mentzen na wiecu wyborczym
Źródło: Jarek Praszkiewicz/PAP

Wychowali się, słuchając o konflikcie Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Mają już tego dość. - Zmiana jest potrzebna, to jest jasne - mówią młodzi wyborcy. Czują się niedostrzegani przez polityków. A kandydaci na urząd prezydenta marginalizowali ich nie tylko w swoich programach, ale nawet w reklamach wyborczych. I właśnie na tym zyskali Sławomir Mentzen oraz Adrian Zandberg.

Artykuł dostępny w subskrypcji
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Maj 2025 roku. Pociąg relacji Poznań - Warszawa. W przedziale grupa dwudziestolatków. Mimowolnie przysłuchuję się ich dyskusji o zbliżających się wyborach. Skupiam się maksymalnie, dopiero gdy słyszę, że są wśród nich tacy, którzy w wyborach parlamentarnych głosowali na Konfederację ze Sławomirem Mentzenem na czele. A teraz, półtora roku później, bez najmniejszego problemu zamierzają zagłosować na Adriana Zandberga z Razem.

- Przepraszam, ale jak to? - nie mogę się powstrzymać od wtrącenia.

I wtedy dowiaduję się, że nie chodzi ani o gospodarkę, ani o prawa kobiet, tylko o to, "kto szybciej wywróci ten stolik". W poglądach moich współpasażerów nic się w ostatnich miesiącach nie zmieniło. Oni po prostu chcą zmiany władzy. I to najlepiej "jak najszybciej".

- Czy takich wyborców było wielu? - zadawałam sobie to pytanie już po zakończeniu podróży. Teraz odpowiedzi na nie szukam w rozmowach z wyborcami i z ekspertami, ale też w danych z sondażu late poll Ipsosu.

Liczby mówią, że ludzi takich jak moi współpasażerowie pewnie nie było wielu. Wśród niedzielnych wyborców Zandberga tylko 2,6 proc. głosowało w 2023 roku w wyborach parlamentarnych na Konfederację. Migracja w drugą stronę też nie była spektakularna. Wśród wyborców Mentzena tylko 1,2 proc. wspierało wtedy Nową Lewicę, z której listy startowali w 2023 roku politycy Razem. 

Ale gdy przyglądamy się przepływom w elektoratach, uwagę zwrócić może coś innego - i Zandberg, i Mentzen skutecznie łowili swoich wyborców poza własnymi ugrupowaniami. Aż 22 proc. głosujących na lidera Razem w 2023 roku było za Koalicją Obywatelską, a 14,7 proc. wyborców Mentzena wcześniej głosowało za PiS. Obu udało się też złowić sporo takich, którzy wcześniej nie głosowali lub nawet nie pamiętają, na kogo oddali głos (u każdego z nich to co najmniej co piąty wyborca).

Nie wiemy, ilu spośród nich było przed trzydziestką, ale znając demografię głosujących, można założyć, że wielu.

Co z tego wynika? Kogo to cieszy, a kogo wkurza? Sprawa jest oczywiście złożona.

W mediach społecznościowych wiele jest komentarzy tych, których wynik wyborczy wśród młodych rozczarowuje. Nieważne, czy są za Karolem Nawrockim, czy za Rafałem Trzaskowskim, zwykle sporo mają do napisania na temat "poziomu edukacji". I o tym, jak "zawiodła szkoła".

Ja wolę zapytać młodych wyborców, jakie lekcje odrobili Mentzen z Zandbergiem, że ostatecznie zdobyli ich głos. I również razem z nimi zastanowić się, czy płynie z tego jakaś nauka przed drugą turą wyborów dla sztabów Trzaskowskiego i Nawrockiego.

Rozwalić duopol

Monika jest nauczycielką historii w średniej wielkości mieście (poniżej 100 tys. mieszkańców). 18 maja głosowała na Sławomira Mentzena.

- Zgadzam się z większością jego poglądów na sprawy związane z kompetencjami prezydenta, a więc polityką zagraniczną i obronnością. Jest mi bliski światopoglądowo, częściowo też w kwestiach gospodarczych - mówi.

Mentzen ok
Reakcje po ogłoszeniu wyników w sztabie Sławomira Mentzena
Źródło: TVN24

Monika jest przeciwniczką prawa do aborcji - również w przypadku gwałtu. I równocześnie chce "społeczeństwa, które nie zdejmuje z mężczyzn odpowiedzialności za poczęte życie".

Wśród ważnych dla niej tematów są kwestie migracji i "uzdrowienia sądownictwa". Chciała głosować zgodnie z sumieniem. I choć przed wyborami rozważała jeszcze oddanie głosu na Karola Nawrockiego lub Marka Jakubiaka, ostatecznie wybrała Mentzena. - Uważam, że on i Konfederacja mają największe szanse rozwalić duopol - podkreśla Monika.

Ten "duopol", który wracał w większości moich okołowyborczych rozmów z młodymi Polakami i Polkami, to naprzemienne rządy PiS i PO, choć oni raczej opowiadają o tym jako o odwiecznym sporze liderów tych ugrupowań: Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska.

Ten "duopol" to też polityczny układ sił, który towarzyszy im właściwie całe życie. Najstarsi z tej grupy wyborczej (29-latkowie) urodzili się w 1996 roku. A więc gdy w 2005 roku PiS po raz pierwszy sięgnęło po władzę, mieli zaledwie 9 lat. Mają prawo nie pamiętać innej polityki.

A Adrian Zandberg i jego Razem już od lat próbują ich przekonać, że "inna polityka jest możliwa".

Udało im się w przypadku wykonawcy i influencera adasia (około 388 tysięcy obserwujących na TikToku i około 19 tysięcy na Instagramie). To tam tuż przed wyborami zamieścił zdjęcie z "potężnym Duńczykiem". Dorzucił też film, w którym - siedząc na trzepaku - przeprowadza wywiad ze "swoim kandydatem".

Adam (rocznik 1999) pochodzi z Tarnobrzega, a mieszka w Krakowie. - W gimnazjum byłem korwinistą, ale z tego wyrosłem i ten okres młodzieńczego buntu i takiego szukania swojej drogi i politycznej inspiracji mam już za sobą - mówi dziś. 

Dlaczego Razem, a nie Konfederacja? - Nie kupuję tego, co mówi Mentzen w kwestii ekonomii, na przykład popularnego hasła o "prostych podatkach", bo nikt nie wie, co to właściwie znaczy. Kiedyś w jednym z wywiadów powiedział, że poszedł na studia ekonomiczne, żeby uczyć się, jak skutecznie zaorać socjalizm. Jak mam wierzyć komuś, kto wybiera taki kierunek ze z góry obraną tezą, a nie po to, by się rozwijać i dowiadywać nowych rzeczy? Ja sam jestem otwarty na różne spojrzenia i dzięki temu wiem, że ekonomia to nauka humanistyczna, w której nie ma prostych rozwiązań, jak "zlikwidujmy podatki" - tłumaczy Adam.

Adamowi przeszkadza też retoryka lidera Konfederacji: - Ona jest bardzo emocjonalna, oparta na najprostszych instynktach. Mentzen próbuje wywołać w nas strach. Często to strach urojony. I ja nie chcę żyć w takim świecie, nie chcę się bać - dodaje.

Wynik wyborów wśród rówieśników Adama, z których wielu popiera właśnie Mentzena, jednak zupełnie go nie dziwi. - Wychowaliśmy się, słuchając o konflikcie Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, większość ludzi naprawdę ma tego dość - mówi. - I to, co nas łączy, to zmęczenie. Oczywiście możemy mieć różne poglądy na to, jakiej zmiany potrzebujemy, co widać w tym, że ludzie wybierali albo kandydata wyraźnie prawicowego, albo wyraźnie lewicowego. Ale to, że zmiana jest potrzebna, jest jasne.

A co oni mają dla młodych?

Zdaniem Adama "zmęczenie" wynika też z "olewania postulatów" młodych ludzi. - Właśnie tym się wyróżniały kampanie Zandberga i Mentzena, że były do nas skierowane - przekonuje.

Programy to jedno, ale inną sprawą jest kwestia dotarcia z nimi do młodych. Przyjrzyjmy się temu.

Fundacja Batorego przygotowała raport pt. "Jak kandydaci docierają do młodych wyborców? Analiza reklam politycznych w prezydenckiej kampanii wyborczej". Wynika z niego, że choć 72 proc. reklam uwzględniało młodych odbiorców, to zaledwie 8 proc. materiałów było skierowanych wyłącznie do nich.

Tematyka reklam skierowanych do najmłodszych obejmowała m.in. prawo do przerywania ciąży (Magdalena Biejat, Rafał Trzaskowski), kwestie edukacji i cenzury (Karol Nawrocki), a także bezpieczeństwo (Szymon Hołownia). 

Analiza pokazuje, że zwycięzcy wśród najmłodszych byli bardzo skuteczni w dotarciu do nich, choć swoje reklamy kierowali szerzej. Autorzy analizy jako przykład wskazują Sławomira Mentzena, którego niemal wszystkie przekazy (97 proc.) trafiają w większości do osób poniżej 35. roku życia. W przypadku Adriana Zandberga właśnie do tej grupy wiekowej trafiało 56 proc. reklam.

Wiec wyborczy Adriana Zandberga
Wiec wyborczy Adriana Zandberga
Źródło: Waldemar Deska/PAP

Do młodych trafiało też to, co można było zobaczyć w rzeczywistości jak najbardziej realnej. Wiece obu kandydatów wybranych przez młodych były wypełnione właśnie najmłodszymi ludźmi. I z relacji uczestników wynika, że przypominały koncerty z politykami w miejscu ukochanych gwiazd na scenie. Zresztą momentami się w nie przeradzały, np. gdy tuż przed ciszą wyborczą w Poznaniu młodzi ludzie śpiewali głośne "Głosuję na Adriana, nanana" w piosence o "Prezydencie Drwalu".

Mentzen zapowiedział, że spróbuje odwiedzić wszystkie powiaty. Były takie dni, gdy odbywał po kilka spotkań z wyborcami dziennie.

Adam był na wiecu Zandberga w Krakowie. - Muszę powiedzieć, że takiego poruszenia w stosunku do jakiegoś polityka to w całym swoim życiu nie widziałem - zdradza. Po wiecu czekał przeszło godzinę z koleżanką, która chciała sobie zrobić zdjęcie z kandydatem, ale chętnych było tak wielu, że ostatecznie poddali się. - Tłum był wciąż ogromny - wspomina. - Mam nadzieję, że następnym razem uda się jej zrobić to zdjęcie. Ale mówię o tym, bo to po prostu było niesamowite przeżycie - być wśród ludzi, którzy najpewniej pierwszy raz w życiu uwierzyli w jakiegoś polityka.

Zandberg: w tę niedzielę wyślemy Kaczyńskiego i Tuska na emeryturę
Źródło: Zdjęcia organizatora

Tymczasem w podstawówkach

Zanim jednak ktoś pomyśli, że jeden układ sił szybko zastąpi obecny, przyjrzyjmy się demografii. A ta raczej nie daje większych szans młodym na szybkie "wywrócenie stolika". Po 1997 roku nie było w Polsce ani jednego rocznika, gdy na świat przyszłoby więcej niż 400 tysięcy dzieci. Liczba młodych wyborców spada i cały czas będzie spadać. Dla porównania między 1980 a 1997 rokiem rodziło się od 412 tysięcy (1997 rok) do aż 720 tysięcy (wyż roku 1983) obywateli i obywatelek. W Polsce to wciąż starsi wybierają z większą łatwością władzę tym młodszym. I to nawet biorąc pod uwagę fakt, że frekwencja wśród najmłodszych wyborców była w pierwszej turze wyjątkowo wysoka (72,8 proc.).

Gdy jednak próbujemy złapać dalszą polityczną perspektywę, warto zajrzeć... do szkół. Tam swoje szkolne wybory od lat przeprowadza Centrum Edukacji Obywatelskiej w ramach programu "Młodzi głosują". Do urn chodzą uczniowie szkół ponadpodstawowych i najstarszych klas szkół podstawowych (6-8). W szkolnych wyborach głos oddało ponad 100 tysięcy nastolatków. U nich też do drugiej tury weszliby Mentzen (18,1 proc.) z Zandbergiem (16,4 proc.), ale na kolejnych miejscach sytuacja wyglądałaby już zupełnie inaczej niż w prawdziwych wyborach w grupie wiekowej 18-29 lat. 

Na trzecim miejscu byłby Rafał Trzaskowski (12,4 proc.), ale Karol Nawrocki (6,5 proc.) byłby dopiero... siódmy. Za Joanną Senyszyn (11,9 proc.), Magdaleną Biejat (10 proc.) i Grzegorzem Braunem (8,8 proc.).

Wiec wyborczy Sławomira Mentzena
Wiec wyborczy Sławomira Mentzena
Źródło: Piotr Polak/PAP

- Obserwujemy, że młodzi ludzie, jeśli chodzi o poglądy polityczne, usamodzielniają się gdzieś pomiędzy końcówką szkoły podstawowej a początkiem szkoły średniej. W podstawówkach wyniki wyborów są w związku z tym bardziej zbliżone do wyników w wyborach powszechnych - komentuje dr Jędrzej Witkowski, prezes Centrum Edukacji Obywatelskiej. - Nastolatki powyżej 15. roku życia częściej krytycznie patrzą na politykę i to wpływa na popieranie wyrazistych kandydatów, którzy obiecują radykalną zmianę i odrzucenie tego, jak polityka wygląda dziś.

Dr Witkowski zauważa, że szkolne wybory nastolatków korespondują z wynikami innych badań. Na przykład CBOS stale bada postawy młodych dorosłych (19-latków) i tam wyraźnie widać, że ich stosunek do polityki i polityków jest bardzo krytyczny.

Z kolei w badaniu 15-latków ICCS (to Międzynarodowe Badanie Kompetencji Obywatelskich) polska młodzież cechuje się bardzo niskim poziomem zaufania do polityków i instytucji publicznych. - Ten poziom jest wręcz dramatycznie niski i pod tym względem negatywnie wyróżniamy się na tle wszystkich państw biorących udział w badaniu - przypomina dr Witkowski. W badaniu brały udział 23 państwa.

Ekspert ma więc apel do tych, którzy każdy niesatysfakcjonujący wynik wyborów zwalają na szkołę. - Ona jest oczywiście wygodnym chłopcem do bicia, ale musimy pamiętać, że szkoła nie ma decydującego wpływu na w kształtowanie postaw - komentuje Witkowski. - Większa odpowiedzialność spoczywa na politykach, którzy młodych ludzi ignorują. Nie mają dla nich oferty programowej, nie mówią ich językiem i nie potrafią skutecznie dotrzeć do młodych - tam, gdzie oni są, czyli w internecie - uważa.

I na tym tle Zandberg i Mentzen się wyróżniali. - Mieli dla nich atrakcyjną treść - krytykę polityki przekazaną w zrozumiałej dla nich formie internetowej kampanii w mediach społecznościowych - komentuje Witkowski.

- Czyli przekaz na TikToku, że czas powiedzieć "do widzenia" Kaczyńskiemu i Tuskowi? - dopytuję.

- W uproszczeniu - przyznaje ekspert. 

Wiec wyborczy Adriana Zandberga
Wiec wyborczy Adriana Zandberga
Źródło: Paweł Supernak/PAP

Musimy się (jakoś) dogadać

Na koniec zaglądam do jeszcze jednego raportu. To "Stan Młodych 2025" Fundacji "Ważne Sprawy". 

Jest w nim m.in. komentarz dr. Pawła Marczewskiego z Forum Idei Fundacji Batorego. Istotny z punktu widzenia planowania przyszłości raport, zdaniem badacza, "przynosi też dane, które powinny być przestrogą dla polityków, zarówno tych u władzy, jak i tych aspirujących do rządzenia. Większość młodych uważa, że w sytuacji kryzysowej może liczyć tylko na siebie lub najbliższych. (...) Wyniki potwierdzają, że młodzi nie są apatyczni, lecz gotowi do zaangażowania społecznego i politycznego, kiedy widzą szansę na realną zmianę. I cenią demokratyczne swobody. Widzą jednak poważne rozbieżności między demokratycznymi obietnicami a ich realizacją w praktyce. Doskwiera im poczucie braku reprezentacji, sprawczości, poszanowania dla różnorodności. Dla klasy politycznej powinien być to dzwonek alarmowy. Trwanie tego rozdźwięku między ideałem a jego kulawą realizacją może doprowadzić do apatii lub buntu - a w konsekwencji do poważnego osłabienia demokracji".

Wkurza was, że młodsi chcą mieć innego prezydenta niż wy? To na szczęście jeszcze nie oznacza, że nie będziecie w stanie się dogadać. 

Z tego samego raportu wynika, że aż 64 procent młodych jest zdania, że konieczne jest szanowanie poglądów innych niż własne, aby nasz kraj mógł dobrze funkcjonować. 

Czytaj także: