Grzegorz Schetyna, senator Koalicji Obywatelskiej, powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że jego zdaniem w najbliższych wyborach prezydenckich "wszystko jest możliwe". - Historia polityki ostatnich miesięcy i lat pokazuje, że rzeczy nieoczywiste się zdarzają i że trzeba być po prostu na nie przygotowanym - powiedział.
Senator Koalicji Obywatelskiej, były szef MSWiA i MSZ oraz były marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 komentował kampanię przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Był między innymi pytany o głównych rywali kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, czyli kandydata PiS Karola Nawrockiego i kandydata Konfederacji - Sławomira Mentzena.
Schetyna: rzeczy nieoczywiste się zdarzają
- Uważam, że będziemy świadkami nieoczywistych rzeczy, zachowań i zdarzeń - wszystko jest możliwe. Łącznie z tym, że to może ryzykowne, ale nie jestem w stu procentach pewny, czy to Karol Nawrocki zamelduje się w drugiej turze tych wyborów, że możliwe są tutaj niespodzianki - mówił Schetyna.
- Historia polityki ostatnich miesięcy i lat pokazuje, że rzeczy nieoczywiste się zdarzają i że trzeba być po prostu na nie przygotowanym. I uważam, że to też jest mądrość sztabu, samego Rafała Trzaskowskiego i jego sztabu, żeby prowadzić tę kampanię tak bardzo konsekwentnie, ofensywnie i żeby uciekać do przodu. To jest klucz - dodał.
Zdaniem Schetyny "Karol Nawrocki nie musi być silnym kandydatem". - Może pokazać swoje słabości, tak jak to się dzieje w ostatnich dniach. Jeżeli nazwiska zostaną zarejestrowane, podpisy złożone, to już nie będzie drogi odwrotu - mówił.
- (Sławomir) Mentzen jako kandydat, trzeci kandydat, to znaczy ten spoza tego umownego duopolu, zawsze ma nad sobą przestrzeń. Nie uważam, że prowadzi jakąś wyjątkową kampanię, ale z natury rzeczy wtedy wszystko jest możliwe. Dużo jest możliwe, łącznie z tym, że wynik Mentzena będzie rósł, a Nawrockiego nie - dodał.
Zapytany, czy PiS źle wybrał swojego kandydata, Schetyna stwierdził, że "na pewno źle wybrał, ale wybrał nie PiS, tylko Kaczyński". - Nie jestem wyborcą PiS-u i jestem jak najdalszy, ale jak czytam politykę i widzę, jak się zachowuje, jak wybiera swoich kandydatów Kaczyński, przecież nie PiS, to zawsze ci kandydaci przede wszystkim są dobierani w taki sposób, żeby w przyszłości nie zagrozili prezesowi. Żeby nie byli materiałem do tego, żeby przejąć partię, żeby zagrozić, żeby zbudować własną autonomiczną pozycję polityczną - mówił.
Schetyna przypomniał, że "zawsze tak jest". - Tak było także z Andrzejem Dudą, pamiętamy przecież, jak wskazywał go (Jarosław Kaczyński - red.) w 2014 roku przed wyborami 2015. I tak samo jest teraz. Przecież tu jest wielu bardziej oczywistych kandydatów PiS-u, którzy mogliby uzyskać lepsze wsparcie ze strony wyborców PiS. Czy to są byli premierzy, czy to są byli ministrowie, ale tak się właśnie nie stało z tego powodu - stwierdził gość TVN24.
"Trzeba potrafić wyciągać wnioski, nie tylko z błędów cudzych, ale także własnych"
Schetyna odniósł się również do pytania, czy Trzaskowski nie popełni błędów Bronisława Komorowskiego, który przegrał z Andrzejem Dudą w wyborach prezydenckich w 2015 roku.
Zaznaczył, że Komorowski starał się wtedy o drugą kadencję. - Żeby być skutecznym, trzeba potrafić wyciągać wnioski, nie tylko z błędów cudzych, ale także własnych, i uważam, że Trzaskowski to robi, wyciąga wnioski, nie popełnia tych błędów, nie jest pewny siebie czy nie uważa, że to zwycięstwo mu się należy, ma też dobry dystans do funkcjonowania rządu, pokazuje wizję swojej prezydentury, jest w Polsce powiatowej, rozmawia z ludźmi. Uważam, że to jest ciekawa kampania, bardzo ofensywna, i uważam, że skuteczna - ocenił senator KO.
Stwierdził też, że zawsze warto namawiać kandydatów pozostałych partii, które są w rządzie, aby wycofali się z wyścigu o fotel prezydencki. - Trzeba mówić i podkreślać, że jesteśmy jednym, że koalicja demokratyczna jest wartością samą w sobie, że ona musi w dobrym stylu przeżyć tę kampanię wyborczą. Dużo łatwiej jest, kiedy byłby jeden kandydat, który jednoczyłby wyborców wszystkich tych partii, które tworzą koalicję 15 października. To nie będzie łatwe ze względu na różne sprawy, podmiotowość ugrupowań, ambicje liderów. To jest tylko życie, więc nie będzie to łatwe, ale uważam, że pomogłoby sprawie i zintegrowałoby tę koalicję - powiedział.
Stwierdził jednak, że dziś jeszcze nie wezwałby kandydata Trzeciej Drogi Szymona Hołowni i kandydatki Lewicy Magdaleny Biejat do wycofania się. - Sytuacja jest dynamiczna i wiele rzeczy może się zmienić. Do końca marca będziemy zbierać podpisy - dodał.
Morawiecki "wiedział, co robi i dzisiaj są tego konsekwencje"
Schetyna odniósł się również do planowanego na czwartek przesłuchania byłego premiera Mateusza Morawieckiego w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Ma zostać przesłuchany w charakterze podejrzanego w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych z 2020 roku. Senator KO stwierdził, że będzie to obserwował "ze zdumieniem".
- Przypominam sobie ten czas wtedy, kiedy te wybory kopertowe były przepychane jak gorący ziemniak, przerzucane. I pamiętam to jak dziś, pamiętam te pomysły Bielana, pamiętam Kaczyńskiego, który mówił tak, że nic nie można było zrozumieć. I potem Sasina uśmiechniętego, który mówił, że to jest decyzja premiera Morawieckiego, że on oczekuje, że on jest gotowy, wszystko przeprowadzi. To było tak oczywiste i wtedy sobie pomyślałem, że kto złoży podpis pod tym prawnym, nawet nie potworem, tylko po prostu pod próbą sfałszowania rzeczywistości i tych wyborów - ten odpowie za to prawnie. I zrobił to Mateusz Morawiecki na polecenie Kaczyńskiego. Wiedział, co robi i dzisiaj są tego konsekwencje - powiedział.
"Spodziewam się wielu dobrych rzeczy po tej wizycie brytyjskiego premiera"
Schetyna skomentował też obecną sytuację geopolityczną, mówiąc, że polska polityka w rozgrywce o Ukrainę powinna stawiać bardziej na Europę niż Stany Zjednoczone. - Obstawiałbym absolutnie wsparcie dla idei integracji europejskiej i polityki europejskiej w dobrych, zbliżających się do siebie politykach transatlantyckich - mówił.
- Polska musi być łącznikiem transatlantyckim, czyli tym, który buduje, potwierdza relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Jakkolwiek to nie będzie łatwe, bo uważam, że kluczem jest dzisiaj nie doprowadzić do sytuacji, że Stany Zjednoczone prowadzą własną politykę - dodał.
Odniósł się również do spotkań liderów europejskich z administracją amerykańską. - Wizyta Macrona (prezydenta Francji - red.), spotkanie długie, łącznie z tym spotkaniem z dziennikarzami. Dzisiaj Starmer (premier Wielkiej Brytanii - red.) - zauważył. - Ja się spodziewam wielu dobrych rzeczy po wizycie brytyjskiego premiera dzisiaj, dlatego że uważam, że on może też taki szczególny, specyficzny kontakt zbudować bezpośrednio z Trumpem i z jego przedstawicielami - mówił.
- Stany Zjednoczone są mocarstwem światowym, najpotężniejszym krajem na świecie. W dobrym interesie, w rozumieniu naszego bezpieczeństwa, mówię o całym kontynencie europejskim, jest budować z nimi relacje. Oni muszą widzieć sojusznika i partnera w Europie, ale podmiotowego właśnie w taki sposób, jak tę politykę prowadził Macron - to jednak było imponujące. W absolutnie skuteczny sposób był w stanie przy transmisji live, którą oglądał cały świat, wytłumaczyć prezydentowi Trumpowi, że się myli - zwrócił uwagę Schetyna.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24