W Prawie i Sprawiedliwości pewnego pułapu już nie przeskoczą, bo mają już za bardzo zagrabione u Polaków. I oni już to wiedzą. Oni dzisiaj grają wyłącznie na mobilizację własnego elektoratu i potencjalnego partnera - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński, mówiąc o kampanii wyborczej.
Gościem Konrada Piaseckiego w środę był wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Koalicja Polska), który pytany był o zmianę na stanowisku szefa kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości - Joachim Brudziński zastąpił Tomasza Porębę.
- Nie przypuszczam, żeby ona (zmiana - red.) miała wpływ na zasadniczą dynamikę kampanii Prawa i Sprawiedliwości, bo ona, co do swojej strategii, pozostaje niezmienna i jest jak dotąd żelaźnie skuteczna: gra na polaryzację, gra na zohydzanie, kłamstwa na temat Tuska i wybijanie Tuska na lidera opozycji po to, by w niego strzelać - wymienił.
- Żaden rozsądny spin doktor Prawa i Sprawiedliwości, niezależnie od tego, czego jest twarzą, nie odpowie, że dzisiaj realnie Prawo i Sprawiedliwość nie ma szans na powtórzenie (wyniku - red.) z roku 2019 i ma minimalne szanse na powtórzenie wyniku z 2015 - ocenił.
Kamiński zauważył, że "nie jest najistotniejsze to, ile (w wyborach - red.) weźmie Platforma i ile weźmie Prawo i Sprawiedliwość". - W Polsce o tym, kto będzie rządził jesienią tego roku, zadecyduje wynik trzeciej partii politycznej. Jeżeli Konfederacja, a tak to dzisiaj wygląda z sondaży, będzie miała wystarczająco dużo głosów, to da PiS-owi większość - przewidywał.
- Czy tam będzie Brudziński, czy tam będzie Poręba, czy tam będzie Bielan, czy tam będzie ktokolwiek inny, pewnego pułapu już nie przeskoczą, bo mają już za bardzo zagrabione u Polaków. I oni już to wiedzą. Oni dzisiaj grają wyłącznie na mobilizację własnego elektoratu i potencjalnego partnera - podsumował.
Kamiński: Poręba polityczne był za słaby, by to wszystko utrzymać
Kamiński pytany, dlaczego jego zdaniem Poręba zrezygnował z funkcji szefa sztabu, odparł, że "zasadnicza przyczyna jest taka, że walki frakcyjne w Prawie i Sprawiedliwości są już takie duże, że Poręba polityczne był za słaby, by to wszystko utrzymać".
- Poręba był za słaby na to, by poradzić sobie z coraz bardziej zwalczającym się wewnętrznie PiS-em. Co więcej, Kaczyński i sztab wyborczy w tej kampanii wyborczej będzie musiał wykonać bardzo trudne precyzyjne zadanie w ostatniej chwili, do którego potrzeba bardzo twardego zawodnika - takiego jak Brudziński - czyli eliminacji wszystkich niewygodnych ludzi z list Prawa i Sprawiedliwości, przede wszystkim eliminacji partii Zbigniewa Ziobry - powiedział.
Kamiński ocenił przy tym, że w dniu, w którym "będą zarejestrowane listy Prawa i Sprawiedliwości, a one będą rejestrowane w ostatniej chwili, możemy się założyć, (że - red.) będzie na tych listach mnóstwo niespodzianek i to nie będą niespodzianki takie, że jakieś nowe gwiazdy się znajdą na tych listach". - Niespodzianki będą dotyczyły (tego - red.), kto się na tych listach nie znajdzie - wskazał.
Stwierdził ponadto, że Kaczyński nie chce, aby Zbigniew Ziobro, szef Suwerennej Polski, "budował mu alternatywę". - Więc on Ziobrę będzie trzymał tak długo jak to możliwe w przekonaniu, że Ziobro się na tych listach znajdzie, a potem się okaże, że Ziobro być może się na listach znajdzie, bo to się akurat Kaczyńskiemu opłaca, natomiast bardzo wielu jego kolegów przeżyje trudne rozczarowanie - mówił.
Kaczyński "znowu będzie potrzebował każdego głosu"
Kamiński w programie przewidywał, że prezes PiS "teraz, i przez ostatnie miesiące, największe problemy w tej kampanii wyborczej ma związane między innymi z tym, że nie dowiózł pieniędzy z Unii Europejskiej". - On tego nie dowiózł i nie dowiezie. Co więcej, konflikt z Europą eskaluje - zwrócił uwagę. - W przyszłych wyborach, i to w nawet najbardziej pozytywnym dla Kaczyńskiego scenariuszu, on znowu będzie potrzebował każdego głosu - dodał.
- Czy pan myśli, że Kaczyński pozwoli sobie na to, by fundować sobie tej jesieni nie tylko negocjacje z Konfederacją? - pytał prowadzącego.
Wicemarszałek izby wyższej oświadczył, że jego zdaniem "Kaczyński inaczej niż z Konfederacją rządzić nie będzie". - On dodatkowo nie będzie chciał mieć jeszcze kilku nowych koalicjantów na swoich plecach, bo i tak dostatecznie dużo będzie musiał zapłacić Konfederacji - tłumaczył.
Morawiecki "zdaje sobie sprawę, że jego szanse na utrzymanie się na stanowisku premiera są minimalne"
Gość Konrada Piaseckiego w TVN24 mówił także o roli premiera Mateusza Morawieckiego. - W tym wszystkim Morawiecki gra o udział rządu i jego ludzi w kampanii wyborczej. Morawiecki też chce mieć swoich ludzi w Sejmie z bardzo prostego powodu. On zdaje sobie sprawę, że jego szanse na utrzymanie się na stanowisku premiera są minimalne, bo Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało zapłacić Konfederacji między innymi tym, że będzie musiało zmienić premiera - mówił.
- Konfederacja nie będzie miała żadnego interesu, żeby wchodzić do rządu Mateusza Morawieckiego, bo to właśnie rząd Mateusza Morawieckiego Konfederacja zwalcza - dodał.
Według niego, "jeśli wynik wyborczy pokaże, że Prawo i Sprawiedliwość może rządzić z Konfederacją, to zapłacą Konfederacji tyle, że Konfederacja będzie z nimi rządzić". - Oni Konfederacji nie zapłacą zmniejszeniem podatków, wyrzuceniem kolesi ze Spółek Skarbu Państwa czy zrobieniem wolnorynkowej gospodarki. Oni Konfederacji zapłacą tym, o co im chodzi ideologiczne: Polska bez gejów, bez Żydów, Polska z biciem dzieci, Polska bez aborcji, Polska bez Unii Europejskiej. To w tę stronę będzie szedł (ewentualny - red.) nowy rząd - mówił.
Podsumował, że wobec tego "Morawiecki, zdając sobie sprawę, w jaką stronę to idzie, gra o to, by w następnym Sejmie być podmiotem politycznym, a nie żeby być premierem".
Kamiński: Tusk jest ewidentnie bohaterem polskich przemian
Kamiński, kontynuując wątek przedwyborczy, zwracał uwagę, że PiS "gra na polaryzację" poprzez "przypominanie Polakom, dlaczego odrzucili rządy PO-PSL i budowanie na tym mobilizacji swojego elektoratu". - To jest ich oczywisty plan - podsumował. - Ale oni nie mają szansy na samodzielne rządzenie - zaznaczył.
Wypowiadając się o PO, Kamiński mówił, że "jeśli sondaże pokażą, że Platforma Obywatelska wraca do swoich wyników sprzed 10-15 lat, czyli do poziomu 40 procent, to będzie dobra wiadomość dla Polski". - Wyjątkowo kłamliwe i nieuczciwe jest zbudowanie na narracji, że Tusk jest polskim problemem. Tusk jest ewidentnie bohaterem polskich przemian i ewidentnie jednym z najważniejszych polityków ostatniego trzydziestolecia, człowiekiem o niewątpliwych i ogromnych zasługach dla Polski - ocenił.
Co wobec tego z Trzecią Drogą, czyli wspólną inicjatywą Polski 2050 i PSL? - Trzecia Droga to droga do sukcesu. Trzecia Droga jest jedyną możliwością, żeby w Polsce nie rządziła po wyborach Konfederacja z PiS-em - odparł Kamiński. - Będziemy mieli przełamanie polaryzacji, jeżeli Platforma przełamie barierę 30 procent - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24