Wieczny polski kompleks, że jesteśmy biedniejsi od państw Zachodu może być zlikwidowany, jeśli nasza polityka będzie kontynuowana - przekonywał w Chełmie prezes partii Jarosław Kaczyński. - Zwyciężymy, ale jeśli będziemy do końca pracować. To była długa droga, długa droga Prawa i Sprawiedliwości, przedtem Porozumienia Centrum. To była droga, w której decydującą rolę odegrał człowiek, który już jest po tamtej stronie - mój świętej pamięci brat. I to jest droga, która może naprawdę doprowadzić Polskę do największego sukcesu w ciągu przynajmniej wieków jej dziejów - dodał.
Prezes PiS powiedział, że niedzielne wybory to wybór "między Polską plus a Polską minus". - Polska plus, to jest Polska wielkich planów, tych już realizowanych i tych, które mają być realizowane. Wielkiej polityki społecznej za przeszło 80 miliardów złotych rocznie - podkreślił. Wspomniał m.in. o programie 500 plus, wyprawce szkolnej, lekach dla seniorów, pomocy dla niepełnosprawnych, podwyższeniu stawki godzinowej i płacy minimalnej oraz spadku bezrobocia. - To są wszystko wyniki tej polityki - podkreślił. - To jest zasadnicza zmiana sytuacji. Można powiedzieć, że te strumienie finansowe, które płynęły dotąd w ten sposób, że można było mówić w Polsce o wielkiej niesprawiedliwości, udział płac w PKB, w tym co rocznie wytwarzamy, był coraz niższy, że ten podział się zmienił. Zmienił się zasadniczo na rzecz zwykłych Polaków. I to jest droga, którą wybraliśmy i którą chcemy iść w dalszym ciągu - powiedział Kaczyński. - My chcemy w ciągu tych kolejnych czterech lat, jeżeli społeczeństwo nam zaufa, postawić z jednej strony na kontynuację tej polityki społecznej, a z drugiej strony na wzrost płac - podkreślił. Przypomniał, że od 1 stycznia płaca minimalna ma wynosić 2600 zł, rok później - 3 tysiące, a trzy lata później - 4 tysiące złotych. Podkreślił, że takie działania mają doprowadzić do wzrostu wszystkich płac, nie tylko płacy minimalnej.
Zapewnił, że to jest przemyślany plan, który "łączy politykę społeczną i politykę rozwoju".
"Chodzi o to, żeby ten wieczny polski kompleks został zlikwidowany"
Kaczyński powiedział, że celem Prawa i Sprawiedliwości jest polska wersja państwa dobrobytu. - To jest coś bardzo konkretnego, to jest coś, co dotyczy naszych relacji z krajami, które są na zachód od naszych granic, tymi krajami, od których byliśmy właściwie zawsze w naszej historii biedniejsi. Chodzi o to, żeby nasz dochód na głowę, nasze kieszenie, nasze portfele były na tym samym poziomie, co tam - zaznaczył prezes PiS. - Chodzi o to, żeby ten wieczny polski kompleks, że jesteśmy biedniejsi i w tym sensie, można powiedzieć jakoś gorsi, żeby ten kompleks został zlikwidowany. On może być zlikwidowany, jeśli nasza polityka będzie kontynuowana - oświadczył Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS, żeby osiągnąć ten cel, konieczne jest wyrównanie sytuacji w poszczególnych regionach. - Dzisiaj Lubelszczyzna, jeśli chodzi o dochód na głowę, mniej niż jedna trzecia Warszawy, a Warszawa jest znacznie bogatsza, niż Niemcy. To jest sytuacja, którą nasi poprzednicy, a dzisiejsi przeciwnicy polityczni podtrzymywali - mówił. - My to zdecydowanie odrzucamy. Naszą koncepcją jest polityka zrównoważonego rozwoju. Nie zrównoważymy tego rozwoju w ciągu jednej, dwóch, czy nawet trzech kadencji, ale to się będzie do siebie zbliżało i z czasem osiągniemy sukces, sukces pełen - podkreślił. Prezes PiS oświadczył, że jest głęboko przekonany, co do tego, że w polskim społeczeństwie, we wszystkich regionach kraju tkwi ciągle ogromny, niewykorzystany potencjał. Zwrócił uwagę, że różnice między miastem a wsią są ciągle znaczne, choć już niewielkie. - Zdołaliśmy je poważnie zmniejszyć, te wielkie transfery społeczne przecież dotknęły wsi, a wieś wspieramy także w innych dziedzinach związanych z produkcją. Doprowadzimy do tego, że dopłaty do hektara, jeśli chodzi o polskich rolników będą takie same jak na zachód od naszych granic, tak jak w Niemczech - mówił Kaczyński.
"Gwarancja demokracji to PiS"
Jak przekonywał Kaczyński, PiS dba o bezpieczeństwo Polski w sferze energetycznej i gospodarczej. Jako przykład przytoczył dokończenie "ciągnącej się" budowy gazoportu w Świnoujściu. - Będzie nowy gazoport, niedługo będzie także rurociąg łączący nas z gazem norweskim. Będziemy całkowicie bezpieczni. Będziemy mogli nawet w ogóle zaniechać importu ze wschodu, chociaż nie będziemy tego robić wtedy, jeżeli ten import będzie nam się opłacał - powiedział. Jak podsumował, "chcemy współpracy, ale nie na takiej zasadzie, że nam ktoś nóż do gardła przykłada". Według prezesa PiS, partia broni także "rodziny stanowiącej fundament życia społecznego". - Jesteśmy gwarancją obrony polskiej rodziny, polskich wartości, gwarancją ochrony przed atakami polskiego Kościoła, ale także ludzi innych wyznań - ocenił.
Kaczyński stwierdził, że jego partia nie odda wolności i polskiej demokracji. - Tak naprawdę w pełni zrealizowana została ona dopiero wtedy, kiedy doszliśmy w 2015 roku do władzy. A dlatego, że demokracja zakłada, że to, co formacje polityczne prezentują w wyborach, jest rzeczywiście robione. Bo jeżeli nie jest robione, to w gruncie rzeczy mamy do czynienia nie z demokracją, ale z pozorem - stwierdził. W jego ocenie PiS zrobiło wszystko, co zostało zapowiedziane przed i w trakcie kadencji. - Zdobyliśmy wiarygodność, a wiarygodność jest fundamentem demokracji. Jeżeli dziś niektórzy mówią, że mamy wybierać między demokracją a autorytaryzmem to można powiedzieć: gwarancja demokracji to PiS - mówił.
"To mogą państwo włożyć między bajki"
Prezes PiS przekonywał, że tylko zwycięstwo PiS gwarantuje utrzymanie obecnej polityki, także społecznej. - Zwycięstwo naszych przeciwników gwarantuje, że ten program będzie całkowicie zniszczony, odrzucony. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że cokolwiek z naszego dorobku, a przede wszystkim polityka społeczna, zostanie utrzymana, że będzie 500 plus, wyprawka szkolna. Nie będzie, oni tego nie chcą, oni tego przede wszystkim nie potrafią - oświadczył Kaczyński. Dodał, że jeśli PiS straci władzę, nie będzie możliwa także polityka rozwoju, skierowana do przedsiębiorców. - Nie będzie niczego innego niż to, co było przedtem. Prywatyzujemy, prywatyzujemy i jeszcze raz prywatyzujemy; za pół darmo, często po to, żeby zrujnować, przejąć rynek, a nie po to, żeby kontynuować działalność. Oni nigdy, żadnej innej polityki nie prowadzili i nigdy nie potrafili prowadzić - powiedział Kaczyński. Dodał, że Polacy mają wybór między "utrzymaniem polityki społecznej i prorozwojowej albo jej całkowitej załamaniem". - A to, że dzisiaj niektórzy snują opowieści o tym, jak to będą podtrzymywać i co jeszcze dodawać, to mogą państwo włożyć między bajki. I to takie dla bardzo małych dzieci - ocenił Kaczyński.
Kaczyński: zwyciężymy, jeśli będziemy do końca pracować
- Zwyciężymy, ale jeśli będziemy do końca pracować. To była długa droga, długa droga Prawa i Sprawiedliwości, przedtem Porozumienia Centrum. To była droga, w której decydującą rolę odegrał człowiek, który już jest po tamtej stronie - mój świętej pamięci brat. Warto go wspomnieć, także w trakcie tych wyborów, bo dzięki niemu tu jesteśmy. I to jest droga, która może naprawdę doprowadzić Polskę do największego sukcesu w ciągu przynajmniej wieków jej dziejów. Tylko trzeba dobrze wybrać. Zwyciężymy - powiedział Kaczyński. Jak mówił, w nadchodzących wyborach będziemy decydowali o wszystkim, co ważne. - I dlatego mają rację ci, którzy mówią, że to najważniejsze wybory po 1989 roku. Nasi przeciwnicy mówią tak, bo marzą o powrocie do władzy, o powrocie do dawnych beneficjów, o powrocie do tego, żeby im się dobrze żyło. Ale także marzą o tej wielkiej rewolucji, rewolucji obyczajowej, o rozbiciu rodziny, o rozbiciu nawet tożsamości, co do podziału na płcie - na kobiety i mężczyzn. Dążą do tego, żeby - można powiedzieć - nas zniszczyć - podkreślił. Kaczyński wskazał, że aby zwyciężyć, "trzeba jeszcze nawet dziś, jeszcze przez te kilka godzin, pracować nad tym, by każdy poszedł do wyborów". - By ci wszyscy, którzy chcą obronić te wartości - i w sferze materialnej i w sferze duchowej - uczestniczyli w wyborach. By nikt się nie dawał przekonywać sondażom - sondaże wyborów nie wygrywają. Nie wygrywają - wygrywają je wyborcy przy urnach. I stąd ta wielka prośba - nawet jeśli trzy minuty przed północą przekonacie jeszcze kogoś, żeby poszedł do wyborów - to będzie to bardzo ważne. Bo jeden głos może zdecydować o tym, kto będzie posłem, a tysiąc głosów może zdecydować w skali kraju o tym, kto będzie w Polsce rządził - zaznaczył szef PiS. Jak mówił, "nie wolno niczym tutaj gardzić, niczego lekceważyć". - Trzeba do samego końca pracować i wierzyć przede wszystkim w nas, wierzyć w naród, społeczeństwo, w Polaków, a nie w różnego rodzaju badania - dodał. - Nie zapominajcie, że jeszcze te parę godzin jest i te parę godzin też trzeba w tym celu, o którym mówiłem, wykorzystać. To moja wielka prośba. Wszyscy mają szansę, tu naprawdę możemy zdobyć bardzo wiele i trzeba wszystko uczynić, żeby to bardzo wiele to było jeszcze więcej - zaapelował.
Autor: js//kg / Źródło: PAP