W ostatnich 10 latach byliśmy świadkami wielu spektakularnych wydarzeń, a na bieżąco możemy śledzić też prawdziwą rewolucję w komunikacji. Kto odegrał najważniejszą rolę w wydarzeniach ostatniego dziesięciolecia? Sprawdź nasze typy i zagłosuj.
Bill Gates
Najbogatszy człowiek świata, którego dzieło życia wita większość z nas w chwilę po włączeniu komputera.
Ostatnia dekada była dla Billa Gatesa czasem zmiany. Microsoft wszedł w nią z pozycji prawdziwego hegemona. Dla systemu operacyjnego Windows nie było alternatywy, okna zarządzały zdecydowaną większością komputerów na świecie. Jest tak do dzisiaj, ale siła Microsoftu systematycznie się zmniejsza. Podgryzła ją ofensywa modnych urządzeń firmy Apple, internetowa rewolucja, której sztandar dzierży Google oraz rozwój oprogramowania open-source, oferującego to samo co gigant z Redmond, tyle że za darmo.
Sam Gates w połowie dekady zaczął stopniowo oddawać pola we władzach Microsoftu bardziej żarłocznym kolegom. Prawdziwą twarzą korporacji został Steve Ballmer, który od 1998 roku jest jej prezesem, ale do czasu usunięcia się w cień Gatesa nie mógł rozbłysnąć.
Przez ostatnie 15 lat z jednorocznym wyjątkiem Bill Gates był liderem rankingu najbogatszych osób świata publikowanego przez magazyn "Forbes". W 2008 roku na czele znalazł się Warren Buffet, ale nie zagrzał tam miejsca na długo. Rok później na szczyt listy powrócił Gates.
Benedykt XVI
Gdy odszedł Jana Paweł II, komentatorzy długo przekonywali, że następna głowa Kościoła długo będzie pozostawał w cieniu papieża Polaka. Benedykt XVI szybko pokazał, że ma swój własny styl i nie jest tylko papieżem przejściowym.
Ochrzczony od początku pontyfikatu mianem „Panzer Papy”, niemiecki kardynał Joseph Ratzinger okazał się zupełnie odmienny od swojego poprzednika.
Mniej charyzmatyczny od Jana Pawła II, postrzegany jako konserwatysta, Benedykt XVI pokazał, że Kościół to przede wszystkim dwa tysiące lat tradycji, która nie w każdym aspekcie potrzebuje zmiany.
Angela Merkel
Czasami wydaje się, że jedynym „mężczyzną” w Europie jest właśnie ona. Twardą ręką i konsekwentnie ta skazywana na pożarcie polityk ze wschodnich Niemiec od pięciu lat przewodzi swojemu krajowi.
Pod kierownictwem Angeli Merkel, pierwszej kanclerz-kobiety, Niemcy kontynuowały drogę rozwoju, chociaż najpoważniejsze reformy jeszcze przed nimi.
Merkel nie dała również odepchnąć Niemiec od europejskich sterów, dbając jednocześnie o dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, czego o jej socjaldemokratycznym poprzedniku nie można było powiedzieć.
Polityka zagraniczna stała się mocną stroną jej gabinetu. Merkel zachowała m.in. dobre stosunki z Polską i w przeciwieństwie do Gerharda Schroedera zajęła ostrzejsze stanowisko wobec Rosji. Także zaangażowanie na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie przyniosło jej wiele splendoru.
Dzięki temu pani Kanclerz cieszy się nieustannym poparciem swoich rodaków.
George W. Bush
Dla przeciwników diabeł wcielony, dla zwolenników twardy szeryf na trudne czasy. Stany Zjednoczone dawno nie miały prezydenta tak znienawidzonego na świecie, a zarazem tak niedocenianego.
Przez pierwszy rok prezydentury Bush znany był głównie ze swoich wpadek. Na pierwszoplanową postać wyrósł dopiero, gdy Al. Kaida 11 września zburzyła wieże WTC i tym samym spokój na świecie.
Stojąc na czele bezpardonowej wojny z terroryzmem Bush zraził do siebie wielu – niektóre kraje europejskie za unilateralizm w polityce zagranicznej, a obrońców praw człowieka i lewicę za prowadzenie wojen w ogóle.
W budowie ciepłego wizerunku nie pomogła mu też oparta na słabych przesłankach wojna w Iraku, która jednak pod koniec drugiej kadencji Busha okazała się ostatecznie sukcesem choć umiarkowanym.
W polityce wewnętrznej Bush też nie zyskał sympatii mas. Pogłębiający się deficyt pogłębiony polityką miejscowego świata finansów zaowocował największym od lat kryzysem finansowym.
Mimo wszystko jednak prezydentura Busha, wbrew temu co się powszechnie uważa, doprowadziła do wzmocnienia pozycji USA w świecie. Czas na bardziej wyważoną ocenę 43. prezydenta jeszcze nie nadszedł.
Barack Obama
Młody, uśmiechnięty, elokwentny i czarny – Barack Obama stanowił kompletne przeciwieństwo George’a W. Busha i głównie dzięki temu został 44. prezydentem USA.
Nieznany szeroko senator z Chicago światu objawił się dopiero w 2008 r., gdy rzucił rękawicę Hillary Clinton, do tej pory niezachwianej faworytce demokratów do prezydentury.
Szarm i szyk połączony z charyzmatycznymi przemówieniami i starannie budowanym wizerunkiem „człowieka-zmiany” przyniósł sukces. Obama nie tylko pokonał Clinton, ale i swojego republikańskiego przeciwnika. W efekcie przeniósł się do Białego Domu.
Tam jednak zaczęły się schody, a po miodowym miesiącu i opadnięciu euforii Obama spotkał się z pierwszą krytyką – przede wszystkim za niezdecydowanie w polityce zagranicznej.
Walcząc, jak na razie zwycięsko, z kryzysem, Obama odpuścił sobie wiele projektów zagranicznych poprzednika – np. tarczę antyrakietową – i postawił na świat wielobiegunowy.
Czy jednak Obama tego chce czy nie, Stany Zjednoczone nadal są jedyną liczącą się siłą na świecie, co powoduje, że przed Waszyngtonem jeszcze wiele wyzwań.
Władimir Putin
Dla większości Rosjan zbawca, który wyciągnął kraj z głębokiego kryzysu. Dla szykanowanej opozycji Władimir Putin to betonowy kagiebista bez munduru, który pogrzebał demokrację.
Dla zagranicy niebezpieczny i ostry gracz, który nie zawaha się użyć siły by odbudować pozycji Moskwy.
Bolesnym przykładem była wojna w Rosji, gdy podtuczona dzięki surowcowej koniunkturze Moskwa postanowiła siłą zacząć przywracać swoją strefę wpływów.
Chociaż Władimir Putin w 2008 r. nie był już prezydentem – wcześniej scedował ją na namaszczonego przez siebie Dmitrija Miedwiediewa – niewielu miało wątpliwości, kto w Rosji rozdaje karty.
I rozdaje nadal. Chociaż Miedwiediew prezentuje się światu i swoim rodakom jako liberał, to Putin dzierży władzę do Kaliningradu po Władywostok. Bez jego wiedzy i zgody w Rosji nie wydarza się nic.
Większości Rosjanom to nie przeszkadza. Ważne, że za prezydentury Putina poziom życia faktycznie się poprawił. To, że stało się to tylko dzięki pomyślnej koniunkturze, a poważnych reform w większości zaniechano, na razie się nie liczy.
Osama bin Laden
Światu dał się poznać 11 września 2001 r., gdy kierowani przez niego terroryści zaatakowali USA. Osama bin Laden naznaczył tym samym całe nadchodzące dziesięciolecie.
Do 11 września znanym był nielicznym. Mało kto słyszał o ukrywającym się w Afganistanie brodaczu stojącym na czele niebezpiecznej Al Kaidy.
Jego antyzachodnia krucjata zmieniła jednak świat. Przez bin Ladena ginęli nie tylko ludzie w zamachach, ale również w sprowokowanych przez niego wojnach w Afganistanie i pośrednio w Iraku.
Chociaż nie wiadomo na pewno czy terrorysta nr 1 jeszcze żyje, jego postać dalej rzuca cień na cały świat.
Wiktor Juszczenko, Julia Tymoszenko
Gdy w 2004 r. razem stali na kijowskim Majdanie, byli nadzieją na nową, lepszą Ukrainę. Pomarańczowa Rewolucja pod ich przywództwem była tchnieniem świeżego powietrza w cały proradzieckim świecie.
Po raz pierwszy posowieckie społeczeństwo wyszło na ulice domagając się otwarcie prawdy i demokracji. Wsparty przez Zachód tandem niesiony euforią milionów Ukraińców rzucił też wyzwanie Rosji, która do tej pory traktowała Ukrainę jako swoją półkolonię.
Euforia jednak szybko minęła i na jaw wyszedł ogrom problemów, z którymi musieli zmierzyć się pomarańczowi, a którym, jak się okazało, w większości nie podołali.
Na wierzch wypłynęły też ambicjonalne spory między Juszczenko a Tymoszenko. W efekcie dekadę kończą oni jako śmiertelni wrogowie, którzy o władzę walczą tym razem nie ramię w ramię, ale przeciwko sobie.
Niemniej zdobyczy Pomarańczowej Rewolucji, dziecka obojga polityków, Ukrainie trudno będzie wydrzeć.
Michael Jackson
Tak naprawdę w ostatniej dekadzie Michael Jackson mało udzielał się muzycznie. Uwikłany w skandale obyczajowe stał się głównie podejrzanym, a nie gwiazdą muzyki.
Oskarżono go o pedofilię, przed czym gorliwie się bronił, ale dla światowej fonografii wydawał się już skreślony.
Ekscentryczny tryb życia też Jacksonowi nie pomógł – cały czas popadał w długi, a z niebywałej niegdyś fortuny pozostały tylko strzępki. Muzycznie nie stworzył już nic.
Dopiero po nieoczekiwanej śmierci wszyscy przypomnieli sobie o Jacksonie. Nawet ci, którzy wcześniej go skreślili, rozpływali się teraz nad jego talentem i wielkością.
Król Pop odszedł 25 czerwca 2009 r. w okolicznościach równie tajemniczych jak większość jego życia.
J.K. Rowling
Jo Murray jest pierwszą osobą, która zarobiła ponad miliard dolarów na pisaniu książek i drugą najbogatszą kobietą w showbiznesie (wg „Forbesa”). Jej bestsellerowa seria sprzedała się w ponad 400 milionach egzemplarzy, a sześć filmów nakręconych na jej podstawie przyniosło zysk rzędu 5,4 miliarda. Z sukcesów mniej materialnych – zdaniem części komentatorów z powrotem nauczyła dzieciaki czytać.
Nigdy o niej nie słyszeliście? Bardziej znana jest pod panieńskim nazwiskiem Rowling połączonym z inicjałami J.K., z czego J pochodzi od Joanny, a K od Kathleen – imienia, które pisarka sama sobie nadała, kiedy usłyszała od wydawcy, że kobiece nazwisko nie sprzeda książki dla chłopców. Było to w 1997 roku, kiedy Rowling była żyjącą z zasiłku samotną matką, a Bloomsberry małym wydawnictwem. Parę rzeczy się od tego czasu zmieniło.
Pomysł historii chłopca, który w 11 urodziny dowiaduje się, że a.) jest czarodziejem, b.) istnieje równoległy, nieznany mugolom świat zamieszkany przez jemu podobnych, a magii można się nauczyć w specjalnej szkole, c.) w niemowlęctwie w niewiadomy sposób pokonał najpotężniejszego czarnego maga - wpadł Rowling do głowy w 1990, w pociągu, dokładnie między Londynem a Manchesterem. „Harry'egp Pottera i Kamień Filozoficzny” skończyła pięć lat później. Długo wydawnictwa odrzucały maszynopis, zaryzykowało dopiero Bloomsberry. Książka szybko stała się bestsellerem, podobnie jak kolejne części. Ale prawdziwa potteromania zaczęła się już w kolejnej dekadzie.
Dziś markę Pottera ocenia się na 7 miliardów dolarów. J.K. Rowling od czasu premiery ostatniej części żadnej nowej powieści nie opublikowała. Zajmuje się, jak mówi w wywiadach, rodziną – mężem i trójką dzieci - oraz działalnością charytatywną.
Mir-Hosejn Musawi
O tym irańskim polityku świat usłyszał dopiero w połowie 2009 r., ale od razu urósł do rangi symbolu.
Po czerwcowych wyborach prezydenckich Musawi rzucił wyzwanie reżimowi.
Oficjalnie wybory przegrał, ale jego zwolennicy są przekonani, że było to wynikiem fałszerstwa.
Na ulice Iranu wyszły dziesiątki tysięcy ludzi, by pod wodzą Musawiego i innych reformatorów domagać się sprawiedliwości i dać Iranowi więcej demokracji.
Na razie walka, która kosztowała już życie wielu Irańczyków, nie przyniosła zamierzonego celu. Wiele jednak wskazuje, że Zielona Rewolucja jeszcze się nie skończyła.
Tony Blair
Stał się symbolem nowej Wielkiej Brytanii, która wsparta śmiałymi reformami gospodarczymi miała powrócić do wiodącej roli na świecie.
Stojąc na czele nominalnie lewicowej Partii Pracy młody Tony Blair szybko zerwał z ideologicznymi dogmatami, stawiając na pragmatyzm. Dzięki temu Wielka Brytania osiągnęła spektakularny sukces gospodarczy, przyciągający m.in. Polaków.
Wbrew swojemu zapleczu i wielu Brytyjczykom postanowił też kontynuować tradycyjny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Doprowadziło to Blaira zarówno do wojny w Afganistanie jak również w Iraku.
Ta ostatnia, w połączeniu z kłopotami wewnętrznymi kraju, doprowadziła do kresu kariery Blaira. Chociaż premier długo opierał się przed dymisją w końcu w 2007 r. odszedł.
Nie był to koniec Blaira – zaraz po rezygnacji z urzędu został specjalnym wysłannikiem na Bliski Wschód. Teraz ma doprowadzić do izraelsko-palestyńskiego porozumienia. Na razie bez sukcesu.
Hu Jintao
Prezydent Chińskiej Republiki Ludowej od 2003 r. Rok wcześniej został Sekretarzem Generalnym Komunistycznej Partii Chin.
Pod jego wodzą, kontynuując drogę obraną ponad 20 lat wcześniej, Pekin wyrasta w szybkim tempie na światowe mocarstwo.
Już teraz na arenie międzynarodowej bez udziału Chin nie da się dokonać wiele, czego przykładem jest choćby kwestia sankcji wobec Iranu. Spory w tym wkład Hu, który prowadzi politykę stanowczą i konsekwentną.
Chiny pod jego wodzą opanowują kolejne zasoby surowcowe na całym świecie, a z drugiej strony zalewają go swoimi produktami.
W polityce wewnętrznej Hu i Partia hodują sobie miliony beneficjentów systemu, na których opiera się pomyślność kraju – komunizm dawno odszedł w dal, zastąpiony państwowym kapitalizmem.
Poszerzając wolność gospodarczą, Pekin nadal jednak trzyma mocno wodze wolności politycznych, co pokazały wydarzenia w Tybecie i Xinjiang.
Na Hu Jintao czeka też kolejne niebezpieczeństwo – setki milionów ubogich Chińczyków z głębi kraju, które do tej pory nie zyskały na wielkich przemianach. Jeśli nie uda się i ich zadowolić lub zastraszyć, prędzej czy później Partia będzie musiała się z nimi zmierzyć.
Leszek Miller
Jego karierę w tej dekadzie można by streścić w sformułowaniu – od bohatera do zera. W 2001 r. był potężnym wodzem wielkiej partii. Sojusz Lewicy Demokratycznej pod jego przewodnictwem jak burza przejął władzę.
Miały nadejść tłuste lata Millera nazywanego przez pracę „kanclerzem”, ale szybko się jednak skończyły.
W grudniu 2002 r. wybuchła afera Rywina, która ujawniła niejasne układy między SLD, ludźmi biznesu i mediów. Na dokładkę doszła jeszcze afera starachowicka, która ujawniła kontakty prominentnych działaczy SLD z przestępcami.
Millerowi nie pomogło nawet zrealizowane za jego rządów wejście Polski do Unii Europejskiej. W 2004 r. Leszek Miller zrezygnował z funkcji premiera.
Razem z nim straciło SLD, które od tamtego czasu nie powróciło już do roli znaczącego gracza w polskiej polityce. Od 2004 r. Miller tułał się po świecie polityki – wyszedł z SLD, ocierał się nawet o Samoobronę, ale bezskutecznie. Ostatnio jednak wrócił do SLD i znów ma nadzieją na wielką politykę.
Bracia Kaczyńscy
Po wielu latach nieobecności, niegdyś przyboczni Lecha Wałęsy, wrócili w 2001 r. Wszystko dzięki popularności Lecha, który jako minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka zyskał miano szeryfa.
Stworzone przez braci Prawo i Sprawiedliwość zmieniło całkowicie polską scenę polityczną. Piętnując korupcyjne układy i obowiązujący od lat w Polsce styl politycznej dyskusji, przyciągali coraz więcej wyborców.
W 2001 r. PiS zdobył niecałe 10 proc. głosów. Cztery lata później już blisko 27 proc., co dało partii władzę, chociaż w trudnej koalicji, która dwa lata później ostatecznie przyczyniła się do klęski gabinetu Jarosława Kaczyńskiego.
W tym samym czasie Lech Kaczyński został prezydentem – w 2006 r. władza w Polsce leżała w rękach braci Kaczyńskich.
Wraz z władzą zaczęły się problemy – polityczny kurs, a przede wszystkim retoryka PiS zraziła do partii wielu wyborców, co skrzętnie gospodarował główny przeciwnik, Platforma Obywatelska.
Życia nie ułatwiali braciom Kaczyńskim także rządowi koalicjanci – Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Powtarzające się skandale i afery w końcu zakończyły rządy PiS w 2007 r.
Nie zakończyły jednak kariery braci Kaczyńskich ani Prawa i Sprawiedliwości.
Donald Tusk
Na pierwszy plan wysunął się dopiero 2001 r., gdy wraz z Maciejem Płużyńskim i Andrzejem Olechowski założył Platformę Obywatelską – partię złożoną w większości z rozczarowanych kursem Unii Wolności liberałów.
Skupiając wokół siebie polityczne centrum Tusk zdołał zbudować w krótkim czasie silną partię, która już w 2001 r. zdobyła ponad 12 proc. głosów w wyborach parlamentarnych.
Korzystając z kryzysu rządów SLD, podobnie jak PiS, Platforma pod wodzą Tuska zdobywała coraz większe poparcie. W wyborach 2005 r. głosów było już ponad 24 proc.
Wydawało się, że PO stworzy rząd z PiS. Ostatecznie tak się nie stało, a Platforma wybrała drogę opozycji.
Drogę, która się opłaciła. Na krytyce PiS i błędach rządzącej koalicji PO zbiło potężny polityczny kapitał. W 2007 r. PO zdobyło ponad 44 proc.
Mimo takiego sukcesu samodzielne rządy nie były możliwe, a koalicja z PSL niezbędna. Donald Tusk został premierem.
Dwa lata rządów minęły bez większych przeszkód, a pozycja Tuska wydawała się niezagrożona. Dopiero afery, które wypłynęły pod koniec 2009 r. zaczęły podkopywać pozycję premiera i szefa PO. Nadal jednak zarówno on jak i jego partia cieszą się dużym poparciem.
Roger Federer
15 turniejów wielkoszlemowych i zarobionych ponad 50 mln dolarów. Tak w skrócie wygląda wizytówka najbardziej utytułowanego tenisisty w historii. Latem cieszył się podwójnie. Najpierw w morderczym finale Wimbledonu pokonał Andy’ego Roddicka, by później cieszyć się ze swojego rodzinnego Wielkiego Szlema. I to podwójnego - a mianowicie narodzin swoich dzieci, bliźniąt Myli Rose i Charlene Rivy.
Po wygranej w Wimbledonie w historycznej hierarchii tenisa zdystansował Pete’a Samprasa. Mało kto pamięta, że gdy odnosił swój pierwszy triumf na trawiastych kortach mocno w to wątpił. – Cieszę się z pierwszej wygranej w Londynie. Ale co to będzie, gdy odniosę piętnastą wygraną w turnieju wielkoszlemowym – zastanawiał się nieśmiało, odbierając paterę za zwycięstwo w 2003 roku. Okazuje się, że potrzebował na to sześciu lat.
Michael Schumacher
Król kierownicy tylko trzy lata wytrzymał bez bolidu Formuły 1. W grudniu powrócił i w przyszłym sezonie nie zamierza oddać nikomu pola.
– Wróciłem naładowany energią. Jestem tu po to, aby zdobyć ósmy tytuł – powiedział 41-letni Niemiec w pierwszym wywiadzie po ogłoszeniu swojej decyzji o powrocie do F1.
Czy weteran będzie tak szybki, jak podczas swojej kariery w Benettonie i Ferrari? Duża cześć środowiska motoryzacyjnego w to wątpi. Jednak są też tacy, którzy uważają, że powrót „Schumiego” nada dotkniętej finansowym kryzysem i kolejnymi aferami Formule 1 kolorytu.
Na zachętę specjalistyczny serwis espnf1.com uznał Niemca kierowcą dekady. Za co? Za najwięcej zwycięstw, największą liczbę zdobytych pole position oraz najszybszych okrążeń w trakcie jednego wyścigu.
Michael Phelps
Rok 2009 rozpoczął się nie najlepiej dla pływaka z USA. Brytyjski tabloid „News of the World” opublikował zdjęcie, na których uwieczniono palącego marihuanę nazywanego „Pociskiem z Baltimore” Amerykanina.
Trudno się jednak spodziewać, aby rysa z marihuaną w tle skutecznie zamazała długą listę jego sukcesów. Tylko z igrzysk w Pekinie przywiózł osiem medali (6 złotych, 2 brązowe). W sumie z 14 złotymi krążkami jest najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii nowożytnych igrzysk. Do niego należy inne, znaczące osiągnięcie.
W wieku 15 lat pobił rekord świata na 200 m stylem motylkowym. Jak na razie nie widać, aby urodził się taki pływak, który wyszarpałby mu ten rekord z rąk.
Lance Armstrong
Michael Jordan kolarstwa. Absolutny rekordzista pod względem zwycięstw w najbardziej prestiżowym wyścigu kolarskim.
Od 1999 roku siedem raz z rzędu zwyciężał w Tour de France. Po ostatnim zwycięstwie w Wielkiej Pętli ogłosił, że przechodzi na sportową emeryturę. Bez roweru i szos wytrzymał trzy lata.
– Wracam, aby wesprzeć walkę z rakiem – zapowiedział kolarz, który doskonale wie, czym jest bój z nowotworem. W 1997 roku wykryto u niego raka jąder. Po dwóch operacjach i czterech chemioterapiach odniósł swój największy sukces. Pokonał nowotwór i wrócił do sportu.
Założył liczącą ponad 20 milionów członków fundację „Livestrong”, której znakiem rozpoznawczym jest silikonowa bransoletka. Kwoty z jej sprzedaży wpierają konto fundacji.
Na kolarskiej legendzie Armstronga cieniem kładą się pogłoski o stosowanie dopingu. Wprawdzie Międzynarodowa Federacja Kolarska oczyściła go z ciężkich zarzutów, wciąż jest wiele osób, które wątpią w „czystość” jego sukcesów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP, EPA, leszekmiller.pl, jaroslawkaczynski.pl, lancearmstrong.com, michaelphels.com