Po południu 16 kwietnia 2010 roku na antenie toruńskiej rozgłośni ojca Rydzyka Antoni Macierewicz po raz pierwszy odniósł się do teorii spiskowych na temat katastrofy w Smoleńsku. Prowadzący audycję poruszył wtedy temat amatorskiego nagrania, które pojawiło się w internecie - pierwszego nagrania dokonanego na miejscu smoleńskiej katastrofy, na którym słychać dźwięki podobne do pojedynczych wystrzałów.
"Strzały" na nagraniu
- Ja nie znałem tego zapisu, który ojciec teraz cytował. Chcę powiedzieć, że on brzmi tak straszliwie, że myślę, iż jest po prostu niewiarygodny. To po prostu jest niemożliwe - powiedział wówczas Antoni Macierewicz, dziś szef MON.
Latem 2010 roku na spotkaniu z Polonią w kalifornijskim Martinez mówił jednak, że "mogło być tak, że mamy do czynienia z mordowaniem tych, którzy przeżyli, ale równie dobrze mogło być tak, że to są strzały policji i wojska odpędzające rabusiów". - To, co tam słychać, pozwala na obie hipotezy, obie wersje - dodał. W marcu 2016 roku twierdził zaś, że "nigdy, ani publicznie, ani prywatnie" nie mówił o tych, którzy "byli mordowani". - Nigdy takie słowa nie padły z moich ust - powiedział. W ciągu sześciu lat Antoni Macierewicz i jego zespół przedstawił szereg teorii dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Wyciek, sztuczna mgła, pancerna brzoza
Jedną z teorii katastrofy prezydenckiego samolotu, jaką prezentowano na pierwszych posiedzeniach parlamentarnego zespołu Macierewicza był wyciek. - Przed wylotem TU-154, dnia 10 kwietnia, wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów - mówiła Anna Sikora, poseł PiS, w październiku 2010 roku. Niedługo później "wyciek" okazał się tylko kałużą brudnej wody, która została po umyciu samolotu. Kolejną teorią była sztuczna mgła. - Nagle wyszła mgła - mówią świadkowie, nie wiemy skąd, nie było jej przecież w żadnej prognozie, nic jej nie zapowiadało, a nagle wszystko zostało zasłonięte - mówił Macierewicz we wrześniu 2011 roku. Ówczesny pełnomocnik części rodzin smoleńskich, kojarzony wtedy z PiS, mecenas Rafał Rogalski rozwinął tę teorię w wywiadzie dla fakt.pl w styczniu 2011 roku. "Mamy tu poszlaki, które mogą wskazywać, że sztuczna mgła była planowana przez stronę rosyjską" - powiedział. Macierewicz nie chciał później komentować tych rewelacji. Kolejna teza dotyczy brzozy, którą skrzydłem miał złamać lądujący samolot prezydencki. Eksperci Antoniego Macierewicza, jak i on sam, dowodzili, że zderzenia z brzozą nie było. - Gdyby tak było, że ten samolot naprawdę uderzył w to drzewo, to skrzydło samolotu TU-154 przecina brzozę niezależnie od wysokości uderzenia w drzewo, orientacji samolotu, czy odległości od miejsca uderzenia do końca skrzydła - powiedział prof. Wiesław Binienda, ekspert ds. inżynierii mechanicznej w styczniu 2012 roku. - Powinien pościnać te drzewa i sobie dalej poradzić. To znaczy, kiedy zaczął iść do góry, to brzoza o średnicy 40 centymetrów nie powinna mu w tym przeszkodzić - mówił we wrześniu 2010 roku Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Pojawiła się też teoria, że samolot przeleciał nad brzozą. - Istnieje bardzo silne domniemanie, że samolot był ponad brzozą, co najmniej 3-4 metry nad nią - mówił Antoni Macierewicz dla niezaleznej.pl we wrześniu 2011 roku. Trzy lata później dzisiejszy szef MON twierdził, że tupolew nie przeleciał nad, ale że rozpadł się jeszcze przed brzozą. W teorii pojawiła się jedna luka - ktoś ściął brzozę. - Brzoza była już złamana, ścięta 5 kwietnia - wyjaśniał prof. Chris Cieszewski, ekspert ds. biometrii leśnej w październiku 2013 roku. To twierdzenie oparto jednak na błędnej analizie zdjęć satelitarnych, na których ekspert pomylił złamaną brzozę ze stertą śmieci.
Eksplozja i teoria dwóch wstrząsów
- Ta brzoza nie była powodem tragedii. Powodem tragedii była eksplozja - mówił jednak Macierewicz w październiku 2013 roku. Do teorii eksplozji Macierewicza doprowadziło kilka pomniejszych teorii - wyłączenia zasilania samolotu oraz dwóch wstrząsów. - Polski i rosyjski rejestrator parametrów lotu odnotowują dwa silne wstrząsy - mówił szef MON w marcu 2012 roku. - Znalazłem tam takie dwa dość duże skoki przeciążenia pionowego - powiedział Michał Jaworski, autor teorii o dwóch wstrząsach. Podzielił się spostrzeżeniami z czołowym ekspertem Antoniego Macierewicza - prof. Kazimierzem Nowaczykiem. Ten przekształcił teorię wstrząsów w teorię wybuchu. - Nie wiem, jak to zrobił - dodał Jaworski. Dla autora teoria mogła oznaczać błędy urządzeń odczytu. Stała się jednak podstawą do teorii o zamachu.
Powodem wada fabryczna?
Po sześciu latach pojawiła się zaś teoria wad fabrycznych samolotu. - Ta wada doprowadziła do co najmniej dwóch międzynarodowych katastrof. Nie zbadano tego elementu samolotu - powiedział w marcu tego roku Macierewicz, ale nie doprecyzował o jakie katastrofy chodzi.Wadę można zdaniem Macierewicza wykryć tylko niszcząc wadliwą część maszyny. - Nie jest możliwa do ujawnienia, do wykrycia bez zbadania konkretnej wskazanej część samolotu i to zbadania niszczącego. Nie wystarczy obejrzeć tą część, trzeba ją poddać takim badaniom laboratoryjnym, które sprawią, że zostanie ona zniszczona, nie będzie można jej odtworzyć - stwierdził. Szef MON nie wyjaśnił też o jaką dokładnie wadę chodzi tłumacząc, że nie może na razie tego powiedzieć.
Autor: mart/kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24